Zadzwoniłbyś do najlepszego przyjaciela?
Zwierzył się rodzicom?
Schował się i próbował przeczekać tajemnicze zagrożenie?
A może walczyłbyś, żeby odzyskać
„widzialność”?
Choć to zaskakujące, Bobby
Philips pewnego dnia stanął przed takim właśnie problemem. Chłopiec dzieli się
problemem z mamą i ojcem, mimo to, chociaż od początku wykazują ogromne poświęcenie
nie wiele mogą poradzić. Wkrótce muszą na krótko wyjechać, a nastolatek zostaje
sam w domu. Początkowo nie ośmiela się nawet wychylić nosa z domu, jednak
wkrótce nabiera ochoty na „odważne” eskapady. Udaje się do biblioteki, a tam, w
dźwiękoszczelnej kabinie do odsłuchu płyt zauważa niewidomą dziewczynę. Alicja
szybko staje się jego powierniczką, tym bardziej, że widzi to, czego nie widzą
inni- prawdziwego Bobby’ego.
Przyjaciele wspólnie szukają
rozwiązania tajemniczej zagadki. Poszukują innych osób o podobnych problemach,
analizują działanie poszczególnych sprzętów mogących wywoływać zakłócenia w
domu chłopca, a w końcu do akcji (niemalże detektywistycznej) przyłączają się
rodzice Alicji. Czas nagli- niewidzialny Bobby nie może przecież chodzić do szkoły,
toteż w domu pojawiają się wrogo nastawieni wizytatorzy. O pójściu do
jakiegokolwiek specjalisty: lekarza, chemika, czy też fizyka nie może być mowy-
obawa, że syn zostanie poddany tajemniczym eksperymentom jest dla jego rodziców
zbyt wielka.
Gorąco polecam książkę "Chłopiec, który zniknął" każdemu
nastolatkowi. Chociaż początkowo byłam do niej nastawiona sceptycznie, szybko
rozwiały się moje wątpliwości- lekturę skończyłam w jeden wieczór, jednak myśli
o niej nie dawały mi spokoju jeszcze przez następnych kilka dni. To jedna z
tych książek, po przeczytaniu których mamy wrażenie, że wciąż przebywamy w
świecie przedstawionym przez autora. To mądra i ciepła opowieść o dojrzewaniu,
przyjaźni i poświęceniu.
Ania, 15 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz