tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

wtorek, 30 stycznia 2024

"Lepiej niż w filmach" - Lynn Painter - recenzja

“Lepiej niż w filmach”, a oryginalnie “Better Than The Movies”, została napisana przez Lynn Painter, świetną amerykańską pisarkę, która jest fanką komedii romantycznych, tak samo jak nasza główna bohaterka - Liz. 

Liz Buxbaum kocha je oglądać - od małego oglądała komedie romantyczne (rom-com’y) razem z mamą, a jej miłość do nich nie zmalała ani trochę nawet po jej stracie.

Gdy pewnego dnia Liz spotyka swojego crusha z dzieciństwa - Michaela Younga - który po przeprowadzce i zmianie szkoły kilka lat temu nagle odwiedza jej szkołę, jest pewna, że to znak od wszechświata, że to on jest jej pisany. Bo co innego mogłoby to być? Jest zdeterminowana, żeby doprowadzić do tego, by Michael się w niej zakochał, a oni żyli razem długo i szczęśliwie. Tak zdeterminowana, że decyduje się poprosić o pomoc swojego odwiecznego wroga (i sąsiada przy okazji), Wesa Benneta. 

Na początku miał on ją tylko wziąć na imprezę, na której był Michael, więc Liz mogła z nim porozmawiać, ale ta, pomimo nawiązania small talku, nie kończy się dobrze (na Liz wymiotuje jakaś dziewczyna (fuj)), więc zabawa w podchody trwa dalej. Lecz - kto by się spodziewał - podczas serii marnych prób nawiązania głębszej relacji z Michaelem, Wes i Liz stają się sobie wyjątkowo bliscy. 

Opowiedziałabym o nich więcej, ale to byłyby już za duże spojlery, więc więcej musicie doczytać sami :*  Powiem tylko, że oboje są bardzo słodcy i naprawdę super czyta się o tym jak się schodzili, o ich przygotowaniach na bal maturalny i wiele więcej.

Co mnie naprawdę urzekło w tej książce? Wiele rzeczy. Jedną z nich jest tak świetne przedstawienie tradycyjnego book trope’u (głównego wątku, powtarzającego się w dużej ilości książek), jakim jest  enemies to lovers. Pomimo, że wszyscy wiemy od samego początku jak główni bohaterowie skończą, każda strona kryje coś nowego i wciągającego. Kolejną rzeczą, są urocze drobiazgi, jak cytaty z rom-comów na początku każdego rozdziału. No jak się nie zakochać w czymś takim?

Ta książka jest jedną z moich ulubionych, więc ciężko tu o określenie komu się ona spodoba, bo najchętniej poleciłabym ją wszystkim których znam, ale wiem, że to nie takie proste. Przeczytanie tej książki może wnieść do twojego życia trochę nowości (np. nagłą chęć do oglądania komedii romantycznych). Jest to książka, którą czyta się łatwo, bo tak bardzo nie można się doczekać, aż bohaterowie wyznają wreszcie swoje uczucia, lecz jednocześnie nie jest to płytka historia o dwójce nastolatków. 

Tak więc drogi czytelniku, przekonaj się sam/sama czy warto, czy jest ona dla ciebie.

Miłego czytania! <3

Tosia


wtorek, 23 stycznia 2024

"Skalpel" - Tess Gerritsen - recenzja

Lubisz zagadkowy oraz trzymający w napięciu klimat książki? Albo książkę, która jest dla ludzi o mocnych nerwach? To dobrze, bo mam zamiar przedstawić jedną z nich.

Książka "Skalpel" Tess Gerritsen opowiada o bostońskiej policjantce Jane Rizzoli, która rok wcześniej powstrzymała seryjnego zabójcę o pseudonimie Chirurg. Chociaż morderca, siedzi w więzieniu, to Rizzoli w innej sprawie widzi podobieństwa. Skoro Chirurg gnije za kratami, to kto go naśladuję? Psychopata otrzymuje przydomek Hegemon. Jego głównym celem są małżeństwa, gdyż chce mieć świadka w postaci męża kobiety, aby pokazać wyższość nad nim, gdy popełnia okrutne zbrodnie na jego kobiecie.

W tym samym czasie Chirurg ucieka, za sprawą podstępu, z więzienia i łączy siły z Hegemonem. Ich następną wspólną ofiarą będzie Jane Rizzolii.

Czy Jane uda się raz na zawsze zatrzymać seryjnych zabójców i uzyska spokój? 

Czy dowie się dlaczego do jej śledztwa przyłączył się agent FBI, Gabriel Dean? 

Jeśli jesteście ciekawi rozwiązania to zapraszam do zaglądnięcie do tej książki.

Tess Gerritsen pisze thrillery medyczne i nawet udało jej się prześcignąć, według mnie, Robina Cooka, mistrza tego gatunku. Jej wielkim fanem jest Stephen King, którego książki czytam i cenię.

Ta książka wywarła na mnie duże wrażenie i pod koniec trzymała tak mocno w napięciu, że nie mogłam doczekać się końca i rozstrzygnięcia. Książka zaskakuje i pozwala przyjemnie spędzić czas.

Ven


wtorek, 16 stycznia 2024

"One last stop" - Casey McQuiston - recenzja

Książka "One last stop" jest komedią romantyczną z elementami fantastyki. Opowiada historię dziewczyny o imieniu August, która przeprowadza się do obcego miasta w poszukiwaniu wyzwań i przygód. 

Podczas jazdy miastowym metrem zawsze napotyka tajemniczą postać, intrygującą rówieśniczkę, z którą zaczyna ją łączyć coraz głębsza więź. Dziewczyna jednak widzi, że towarzyszka z metra – Jane, skrywa wiele tajemnic, niektórych bardzo trudnych do wytłumaczenia. 

August razem z przyjaciółmi postanawia pomóc rozwiązać problemy dziewczyny, dzięki czemu mogłaby ona rozpocząć normalne życie. Istnieje jednak ryzyko, że przyjaciołom nie uda się pomóc Jane, co oznaczałoby, że August straci towarzyszkę podróży, podziemną koleją, na zawsze.

Książka bardzo przypadła mi do gustu, ponieważ ukazuje moc miłości, to jak dużo można zyskać ufając drugiej osobie i ile jesteśmy w stanie poświęcić dla tych, których kochamy. Urzekła mnie postawa August i jej chęć pomocy, nawet jeśli wiązało się to z naginaniem prawa. 

Opowieść pokazuje, że jeśli w coś bardzo wierzymy i mocno nad tym pracujemy, możemy to osiągnąć. Do ostatnich stron kibicowałam bohaterkom, ponieważ tak jak one, wierzyłam w pozytywne zakończenie. 

Polecam tę książkę wszystkim romantykom, ale również tym, którzy lubią po prostu przeczytać dobrą lekturę.

Marta


piątek, 12 stycznia 2024

"Siedmiu mężów Evelyn Hugo" - Taylor Jenkins Reid - recenzja

Aktorka z imponującą karierą w Hollywood, bogata i niewyobrażalnie piękna -dwoma słowami- Evelyn Hugo. 

Czy istnieje w Ameryce kobieta, która nie chciałaby wyglądać jak Evelyn w latach sześćdziesiątych: ciemna skóra, blond włosy, ciemne brwi i kształty jak u lalki Barbie. Zwyciężczyni Oskara i prawdziwa ikona stylu i elegancji. Dobrze, ale to już przeszłość, teraz Evelyn jest siedemdziesięciodziewięcioletnią kobietą mieszkającą na Manhattanie w ekskluzywnym apartamencie. Ma na swoim koncie wiele skandali przez co powstało dookoła jej postaci wiele zagadek i teorii, a w szczególności dookoła jej siedmiu małżeństw! 

Który z jej siedmiu mężów był jej miłością życia? 

Jak wyglądały początki jej kariery? 

Czy w show biznesie jest miejsce na przyjaźń? 

Na te i wiele innych pytań Evelyn postanowiła wreszcie dać odpowiedź opowiadając historię swojego życia dziennikarce Monique. Jednak jest jeden haczyk, książka może zostać wydana po śmierci aktorki.

Co takiego ikona lat 60-tych zdradziła Monique, że nie może to ujrzeć światła dziennego przed jej odejściem na drugi świat?  

Dlaczego Evelyn chciała, by to Monique spisała jej historię? 

Aby znaleźć odpowiedź na te pytania musicie przeczytać „Siedmiu mężów Evelyn Hugo” autorstwa Taylor Jenkins Reid- amerykańskiej pisarki, która potrafi zadziwić czytelnika w swoich książkach. Taylor Jenkins Reid napisała również takie książki jak np. „After I do”, „Malibu płonie”, „Daisy Jones &amp; The Six” i wiele więcej wspaniałych powieści. 

Po przeczytaniu tej książki na pewno nie spojrzycie już na świat show biznesu w ten sam sposób jak wcześniej. Jeśli Evelyn Hugo istniałaby naprawdę zapewne byłaby najlepszą przyjaciółką Marlin Monroe albo… jej największą rywalką. Już dawno żadna książka nie zdziwiła mnie tak bardzo. W jednym momencie wydaje ci się, że zaczynasz rozumieć co będzie dalej, a po przewróceniu kartki wszystko obraca się o sto osiemdziesiąt stopni! Czytanie jej przyprawiło mnie o prawdziwą karuzelę emocjonalną. 

W książkach nudzi mnie, gdy autor/ka tworzy czarno-białe postacie, czyli takie które, są całkowicie złe albo całkowicie dobre. A przecież prawdziwe życie jest pełne szarości! Każdy z nas ma dobre i złe cechy charakteru. Biorąc tą książkę do ręki nie musisz się o to obawiać! Reid stworzyła postacie, które są tak realistyczne, że wydają się wyciągnięte z prawdziwego świata. Jeśli zamierzasz samemu zagłębić się w tą lekturę i poznać historię zjawiskowej Evelyn Hugo, dam ci jedną radę: Nigdy nie myśl, że wiesz o kimś wszystko.

Artemis

czwartek, 11 stycznia 2024

"November 9" - Colleen Hoover - recenzja

 „November 9” jest opowieścią o młodym pisarzu, jego niezwykłej muzie oraz przeznaczeniu, które ukrywa między wierszami coś więcej niż miłość. 

Opowiada o Fallon i Benie, którzy spotkali się przypadkiem 9 listopada i od tej jednej chwili zaczynają się toczyć dwie różne historie – jedna to ich życie, a druga jest pisana przez Bena. Los postanawia ich rozdzielić, ale  nie może pokonać odległości ani czasu, ponieważ wzajemna fascynacja jest zbyt silna .

Każdego 9 listopada rozpoczyna się kolejny rozdział historii. Gdy zbliża się koniec powieści, szczęśliwe zakończenie jest jedynie marzeniem, bo historia na papierze coraz bardziej różni się od tej, w którą wierzy Fallon…

Najbardziej zachęciła mnie do przeczytania tej książki niestandardowa fabuła. Akcja dzieje się tylko 9 listopada, bohaterowie nie mają ze sobą kontaktu i nie wiedzą co się dzieje u drugiej osoby przez cały rok. Muszą czekać na spotkania, w czasie których często występują nieoczekiwane zwroty akcji. 

Bardzo podobało mi się to, że każdy jeden listopadowy dzień jest inny, u bohaterów pojawiają się nowe historie, nowe przeżycia, nowe osoby. Następny aspektem, dzięki któremu mogę polecić tę książkę są bardzo dobrze wykreowani bohaterowie, którzy posiadają swoje problemy,a ich c sytuacja życiowa jest skomplikowana.  

Polecam tę książkę tym, którzy chcą przeżyć historię Fallon i Bena i dowiedzieć się jak ona się skończyła.

Wiktoria


środa, 10 stycznia 2024

"Złodziejka książek" - Markus Zusak - recenzja


Śmierć. Co to? Zjawisko? Proces? A może… postać.

A co jeśli faktycznie tak jest? Co jeśli istnieje i chodzi po świecie od jego początków postać, która zabiera ze sobą ludzkie istnienia, dusze?. 

Załóżmy wiec, że taka istota istnieje. Niektórzy się jej boją. Niektórzy pragną ją spotkać. Inni wmawiają sobie, że po nich nie przyjdzie, że o nich zapomni i będą żyć wiecznie. Ci ostatni z całą pewnością są głupcami, nie wiem co popycha ich do robienia sobie złudnej nadziei. Ale wiem jedno. Śmierć o nikim nie zapomina, kiedyś zapuka do drzwi każdego. 

Z mojej wypowiedzi wynika, że śmierć jest okrutna, nie dając nam szansy na wieczne życie. Nic bardziej mylnego. Jakbym miała opisać śmierć na pewno nie użyłabym tego stwierdzenia. Nie wierzysz mi? I bardzo dobrze. Nie powinno się wierzyć ludziom, których się nie zna, nawet jeśli chodzi o jakiś głupi opis śmierci. Ale spokojnie, nie zostawię cię przecież z wątpliwościami czy moja wypowiedź jest prawdziwa. Sam/a możesz się przekonać jaka śmierć jest naprawdę. Wystarczy, że weźmiesz do ręki książkę pod tytułem „Złodziejka książek”, która wyszła spod pióra Markusa Zusaka

Skąd on wie tyle o śmierci? Nie powiem ci, bo nie wiem. Jeszcze lepsze jest to, że pisze w jej imieniu! Że to właśnie ona (Śmierć) opowiada historię zawartą na kartkach tej książki. Zaciekawiony/na? Jeszcze nie ? To opowiem ci jeszcze trochę o historii, którą przedstawia. 

Mała dziewczynka, którą śmierć zwykła nazywać „złodziejką książek” mieszka w Niemczech. Nie, przepraszam. Mieszka w III Rzeszy jak to wtedy mówiono. Pewnie domyślacie się już, że książka dotyka bardzo trudnych tematów takich jak wojna, holokaust i śmierć. Liesel Meminger, tytułowa złodziejka, zostaje oddana na wychowanie przybranym rodzicom państwu Hubermann mieszkających w Monachium. Liesel zaczyna swoją złodziejską karierę na cmentarzu, kradnąc książkę grabarzowi - na pogrzebie jej brata. Niezbyt ciekawy początek - muszę przyznać. Złodziejka w swojej historii ukradnie jeszcze sporo książek, ale co z nimi zrobi? Nie mogę wam więcej powiedzieć, ponieważ jeśli zacznę opowiadać co było dalej, to nigdy nie skończę. 

Po przeczytaniu tej wspaniałej książki zastanówcie się nad prawdziwością mojej wypowiedzi odnośnie śmierci. I tego czy Liesel faktycznie można nazwać złodziejką. Uchyliłam przed wami tylko rąbek tej historii, reszty musicie dowiedzieć się sami. Naprawdę nie pożałujecie. Książka zapiera dech w piersiach, powoduje śmiech i wywołuje płacz  (wiem z autopsji). Jest fascynującą opowieścią o przyjaźni i człowieczeństwie w czasach Hitlera, jak to stwierdził Albert Stankowski i zgadzam się z nim w stu procentach. A na koniec zacytuję wam jedną z wielu wypowiedzi śmierci:

„Na pewno umrzecie”

Artemis

 


wtorek, 9 stycznia 2024

"Igrzyska śmierci" - Suzanne Collins - recenzja

„Igrzyska śmierci” to pierwszy tom trylogii autorstwa Suzanne Collins.  Pozostałe dwie to "W pierścieniu ognia" i "Kosogłos".  "Igrzyska śmierci" to książka fantastyczna z nutką wątku romantycznego. 

Opowiada historię o państwie Panem ze stolicą w Kapitolu otoczonym przez dwanaście dystryktów. Władze zmuszają mieszkańców do wybierania z każdego dystryktu jednej dziewczyny i chłopaka między dwunastym, a osiemnastym rokiem życia i dostarczeniem ich do stolicy, aby wzięli udział w Głodowych Igrzyskach – turnieju na śmierć i życie. 

Główną bohaterką utworu jest Katniss Everdeen, która mieszka wraz z mamą i siostrą w najbiedniejszym dystrykcie i po śmierci ojca jest głową rodziny. Główny wątek rozpoczyna się, gdy młodsza siostra Katniss zostaje wylosowana, aby wziąć udział w Igrzyskach, a główna bohaterka, aby ratować siostrę, zgłasza się zamiast niej. Jak sama autorka pisze nie jest to książka dla dzieci, lecz powieść dla dojrzałych, młodych ludzi, którzy rozumieją, że okrucieństwo jest częścią historii ludzkości, którzy potrafią dostrzec jego znamiona w najbardziej wyrafinowanych formach i którzy jak Katniss mają w sobie odwagę i determinację, by mu się przeciwstawić.

Uwielbiam tę książkę, ponieważ akcja wciąga ,czyta się ją błyskawicznie i ogólnie jest  niesamowita. Podoba mi się to, że bohaterowie mają zalety, jak i swoje wady – popełniają błędy tak jak każdy człowiek. Katniss ma swój niepowtarzalny charakter, cechuje ją bardzo duża odwaga i pomysłowość. Bardzo lubię to, że dzięki tej książce przenosimy się w inny świat lecz nie jest przyjazny i cudowny, a niestety bardzo niesprawiedliwy i straszny. 

Czytając tą książkę mamy jedno główne pytanie w głowie „Jak bardzo władza zmienia człowieka?” oraz „Ile będziemy w stanie poświęcić dla dobra rodziny?” na wszystkie pytania i wątpliwości dostajemy odpowiedź. Przeczytajcie.

Polecam każdemu tę książkę kto lubi fantastykę oraz uważam, że dużo osób może zmienić swój punkt postrzegania niektórych spraw po przeczytaniu tej powieści.


Wiktoria


poniedziałek, 8 stycznia 2024

"Flawless" - Marta Łabędzka - recenzja

,,Flawless" to pierwszy tom niezwykłej serii Marty Łabęckiej, która bardzo niebezpiecznie wciąga, i najpewniej po przeczytaniu pierwszego tomu, nie będziecie w stanie się oprzeć kolejnym częściom. 

Książka opowiada o dziewczynie imieniem Josie - cichej, grzecznej, mądrej z wysokimi oczekiwaniami i wychowanej w dobrym domu. Poprzez swoją przyjaciółkę poznaje ona chłopaka - Chase'a, który jest jej totalnym przeciwieństwem - mieszka z mamą narkomanką, a w szkole ma opinię największego przystojniaka i jest jednym z najbardziej popularnych uczniów. 

Losy tych dwojga krzyżują się niespodziewanie i mimo, że na początku nic nie wskazuje na to, aby mogli się polubić, z czasem coś przyciąga ich mocno do siebie. Jednak Josie postawiła sobie granicę, bo przecież gdy wyjedzie na studia do innego kraju, będzie musiała zapomnieć o wszystkim, co działo się w rodzinnym mieście. Dlatego nie zamierza nikogo wpuszczać do swojego serca przed wyjazdem. 

Ale czy wszystko potoczy się po jej myśli? 
I co się stanie jeśli jej plan się nie powiedzie? 

Dowiecie się tego, gdy dobrniecie do ostatnich stron książki. 

Dawno nie czytałam tak urzekającej i pięknej opowieści, o miłości tak mocnej i wartej poświęceń jak ta. Od samego początku zakochałam się w bohaterach i bardzo mocno im kibicowałam. Opiekuńczość i delikatność Chase'a oraz poświęcenie i oddanie Josie były tak realne i tak piękne, że nie byłam w stanie oderwać się od lektury. Historia nastolatków pokazuje moc miłości, to, że nie jest ważna ilość pieniędzy na koncie, ani kontakty, ale dobre serce, oddanie, poświęcenie i chęć dobra dla drugiej osoby. 

Bardzo polecam książkę wszystkim, którzy chcieliby poczuć się przez chwilę jak w Hollywood i przeżyć piękną historię miłosną wraz z bohaterami. Zaczniecie czytać, a potem - jak na rollercoasterze - z każdą kolejną stroną będziecie coraz głębiej wciągnięci w lekturę.


Marta

piątek, 5 stycznia 2024

"Lepiej niż w filmach" - Lynn Painter - recenzja

 „Lepiej niż w filmach” jest powieścią młodzieżową autorstwa Lynn Painter, idealną dla osób które lubią komedie romantyczne . 

Opowiada o Liz Buxbaum, która uwielbia romanse i szczęśliwe zakończenia oraz jest zakochana od dzieciństwa w Michaelu, który wyjechał, kiedy byli młodsi. 

Szczęście uśmiecha się do głównej bohaterki i jej ukochany wraca do miasta. Liz zrobi wszystko aby ją zauważył – nawet zaprzyjaźni się z Wesem Bennetem, który jest jej sąsiadem i wrogiem od dzieciństwa, ale jednocześnie kolegą Michaela. 

Tylko, że wszystko nie idzie po myśli Liz, im więcej czasu spędza z Wesem, tym lepiej się z nim dogaduje. Jest coraz bardziej zaskoczona, że tak lubi jego towarzystwo, i będzie musiała przemyśleć wszystko co wiedziała i wyobrażała sobie o miłości.  

Bardzo lubię w tej książce to, że są w niej nieoczekiwane zwroty akcji, cała fabuła jest bardzo ciekawa, a  bohaterowie rozwijają się przez całą powieść. Lubię w niej również to, że pokazuje nam, iż osoby które wydają nam się idealne, wcale takie nie są, a osoby które są naszymi przeciwieństwami i nie zwracamy na nie, aż tak dużej uwagi są idealne dla nas. Często nic nie jest takie, jakim się wydaje. 

Uwielbiam to, że cała fabuła jest lekka i można dzięki niej oderwać się od nudnej, szarej rzeczywistości, przenieść do miejsc rodem z filmów. Bardzo podobało mi się w „Lepiej niż w filmach” to, że przed każdym rozdziałem znajdują się cytaty z komedii romantycznych. 

Polecam każdemu tą książkę kto uwielbia filmy romantyczne oraz osobom, które chciały by się przenieść do filmowego świata podczas czytania.

Wiktoria


środa, 3 stycznia 2024

"Zaginięcie" - Remigiusz Mróz - recenzja

"Zaginięcie" to drugi tom serii książek Remigiusza Mroza, który zyskał znaczną popularność dzięki ekranizacji z udziałem Magdaleny Cieleckiej, w głównej roli - Joanny Chyłki. 

Nominowana do Nagrody Wielkiego Kalibru w 2016 roku, książka zdobyła uznanie czytelników za intrygującą fabułę i niespodziewane zwroty akcji.

Fabuła skupia się na zaginięciu czteroletniej Nikolii Szlezyngier, która znika bez śladu z zamkniętego domu z systemem antywłamaniowym. Remigiusz Mróz eksperymentuje, umieszczając adwokata Joannę Chyłkę w roli detektywa, co dodaje powieści niecodzienny wymiar. Intryga, choć niekonwencjonalna, pozwala czytelnikowi zgłębić tajniki śledztwa w inny sposób.

Autor zręcznie balansuje między sensacją a thrillerem prawniczym, choć ambiwalentne odczucia budzi niekonsekwentność konstrukcji fabularnej. Pomimo tego, zagadkowa historia przyciąga uwagę, a liczne dialogi nadają narracji dynamiki, nawet gdy napięcie nie osiąga apogeum.

Niewątpliwym atutem powieści są postacie, zwłaszcza Joanna Chyłka, której charakter został mocno uwypuklony. Jednakże, przesadzone użycie prostackiego słownictwa może nie wszystkim czytelnikom przypaść do gustu. Nadmiernie arogancki ton postaci może odstraszyć, przekraczając granice akceptacji.

Merytoryczność powieści budzi zastrzeżenia, zwłaszcza w kwestiach prawnych. Niektóre elementy wydają się niespójne, co może zakłócić czytelniczą przyjemność. Błędy w odwzorowaniu prawniczego świata oraz niewłaściwe opisy sądowych procedur mogą irytować bardziej zaznajomionego czytelnika.

Podsumowując, "Zaginięcie" to lekka, szybka powieść sensacyjna, która, mimo pewnych uchybień, potrafi wciągnąć czytelnika. Remigiusz Mróz eksperymentuje, jednak nie zawsze skutecznie, co może podzielić opinię czytelników. Dla fanów serii i ciekawych nietypowych podejść do gatunku, pozycja ta może być interesującym wyborem.

Igor