tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

piątek, 30 października 2015

"Mały Książę" - Antoine de Saint-Exupery - recenzja

Mały Książę - de Saint-Exupery Antoine,,Mały Książę" jest lekturą w klasie pierwszej gimnazjum. Jednak należy ona do tych książek, do których można wracać i wracać, i za każdym razem odkrywać coś nowego, przeżywać emocje dziecięcego bohatera. 

Trzy wulkany, wymagająca róża, zachody słońca - tak pokrótce można opisać życie Małego Księcia na swojej planecie. Pewnego dnia jednak postanawia wyruszyć w podróż. Zobaczyć, jak żyje się gdzie indziej. Natrafia na wiele interesujących postaci. Dorosłych. Odkrywa on ich komizm i całkowity bezsens w sposobie myślenia. Na ziemi spotyka naszego narratora. Osobę dorosłą. Rozbił się on na pustyni i jest co najmniej zdziwiony, kiedy naprawiając silnik, nagle zauważa przyglądającego się mu złotowłosego chłopca. Jeszcze bardziej szokujące i, można by rzec bezsensowne, są jego późniejsze prośby, żądania i słowa. Jednak dla niego wszystko to jest rzeczą logiczną i zrozumiałą. Po pewnym czasie ,,dorosły" zaczyna dostrzegać znacznie więcej rzeczy. Uczy się od Małego Księcia.

Ostatnio nakręcono film na podstawie książki. ,,Mały Książę" znów zrobił się popularny. Książka ta została wzbogacona o ilustracje, które są prześliczne. Przypominają dziecięce, drewniane zabawki i w żaden sposób nie zabierają nic z magicznego klimatu tej książki, co moim zdaniem, nieco zrobił film. Jednak, jeżeli jeszcze ktoś nie przeczytał tej pozycji, to radzę mu jak najszybciej nadrobić zaległości, bo lektura jest naprawdę czymś niesamowitym - naprawdę potrafi odmienić człowieka.


Polecam
Sheri, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

czwartek, 29 października 2015

"Złe psy. W imię zasad" - Patryk Vega - recenzja

Okładka książki Złe psy. W imię zasadPies, glina, czy po prostu policjant. Zazwyczaj widzimy ich jako leni stojących na drodze z lizakiem i z nudów czepiających się przypadkowych kierowców. A prawda bywa zupełnie inna. I niestety często stróżowie prawa są lekceważeni, a ich praca nie doceniana. 

Patryk Vega zyskał sobie zaufanie funkcjonariuszy do tego stopnia, że nie mieli oni przed nim praktycznie żadnych tajemnic. Nic nie było ukrywane. Tekstu też nie tknęła cenzura, więc przekleństwa są liczne, soczyste, więc jeżeli ktoś jest na tym punkcie szczególnie przewrażliwiony, to radzę uzbroić się w ogromne pokłady dystansu, lub na dystans się od tej książki trzymać. Również często czytelnik może się czuć nieco zagubionym od nadmiaru pseudonimów i po pewnym czasie nie rozróżnia już kto to Jogi, Dax, Oskar czy Lepa. Jednak wydaje mi się, że było to nie do uniknięcia, ponieważ są to autentyczne wypowiedzi i autorzy zapewne nie zastanawiali się czy czytelnik "nadąży" za ich tokiem myślenia czy też nie. 

Pomijając te drobne niedogodności, książka jest naprawdę świetna. Historie w niej opowiedziane są zabawne, tragiczne, szokujące, a często wręcz niewiarygodne. Podczas lektury kompletnie zmienia się nasze nastawienie do policjantów. Nabieramy do nich należnego szacunku. Oczywiście, nie wypowiadają się tutaj ci pracujący w drogówkach, lecz głownie z wydziału kryminalnego. Smaczku również dodaje fakt, że jednym z rozmówców Patryka Vegi był (zmarły już) Sławek Opala. Był on pierwowzorem serialowego bohatera. Został aresztowany za rzekome działanie w grupie przestępczej. Poddał się karze, choć utrzymywał, że jest niewinny. W więzieniu spędził dwa i pół roku. Popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Powinno to stanowić dostateczną zachętę do przeczytania tej książki, bo wręcz kipi od takich właśnie historii. 

Polecam!

Sheri, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte. 

środa, 28 października 2015

"Pustułka" - Katarzyna Berenika Miszczuk - recenzja

Okładka książki PustułkaMalownicza wyspa w okolicach Grecji. Wyspa Ptaków jest rodzinną posiadłością bardzo bogatej rodziny Spyropoulos. Jest to również scena tragedii, która dotknie tę rodzinę. 

Kto jest mordercą? 
Czy Sylwii i jej rodzinie uda się go odnaleźć, zanim znowu zaatakuje?

Książka polskiej autorki Katarzyny Bereniki Miszczuk pod tytułem „Pustułka” chwyciła mnie za serce od pierwszej strony. Pisarka w mistrzowski sposób prowadzi akcję, nie zdradzając do końca, kto jest zabójcą.

Powieść oceniam bardzo pozytywnie. Akcja jest wartka, opisy konkretnie odnoszą się do wydarzeń. Język jest bardzo prosty, co sprawia, że książkę się czyta bez przerw. Miszczuk bardzo plastycznie stara się odzwierciedlić sytuacje, co działa zdecydowanie na plus. Ujęły mnie postacie rodziców Sylwii. Są oni przedstawieni w stosunku do siebie w bardzo widocznym kontraście, który autorka idealnie piętnuje w ich stylu wypowiedzi i  sposobie bycia wobec siebie nawzajem. Bardzo ciekawie zbudowała również pozostałe postaci, które wzajemnie się uzupełniają i sprawiają, że czytelnik ma naprawdę ciężką przeprawę w odkryciu, kto jest prawdziwym zabójcą.

Rajska Wyspa Ptaków, odcięta od świata przez burzę. Miejsce idealne na zbrodnię. Czy odnajdziesz zabójcę, zanim on odnajdzie ciebie?

Serdecznie polecam osobom szukającym dreszczyku emocji.


Dydelf, 17 lat

Książkę do recenzji otrzymaliśmy od sklepu internetowego empik.com. 

wtorek, 27 października 2015

"Matt Hidalf. Ostatnia rozgrywka" – Christophe Mauri - recenzja


Okładka książki Matt Hidalf. Ostatnia rozgrywka,,Srebrna zrozumiała, że dzieje się coś złego, kiedy zobaczyła, że wiele nimf spada do szarego morza, gdzie ich błysk natychmiast znika. Zaraz potem burza światła dotarła do pierwszych gałęzi kasztanowców w pałacowym parku. Mordacz zawył i uciekł pod stół, potrącając fotel pana Hidalfa. Wicekonsul upuścił gazetę, gotowy rozprawić się z psem, gdy jego wzrok padł na okna. Ciemne źrenice rozszerzyły mu się ze strachu.
-Julita!- krzyknął.- Na ziemię!.’’

,,Matt Hidalf. Ostatnia rozgrywka’’ to ostatnia powieść z cyklu opowiadającego o niezwykłym chłopcu, który niejedno w życiu widział i nieraz wpakował się w kłopoty. Jednak wciąż nie może dojść do siebie po wybudzeniu się z dziewięciomiesięcznego snu. Nie pomaga mu również drzewo mistrza Magimela, które wydaje się zbyt silne, by Matt miał szansę je opanować. Jest ktoś, kto mógłby mu w tym pomóc, a tą osobą jest Luis Serra, jednak ten, wydaje się go unikać.

Pytanie tylko dlaczego?
Czy ma to jakiś związek z ukrywającym się w szkole zdrajcą?
A może z plotką, że w Akademii znajduje się dziecko Heliosa?

Jedno jest pewne. W tym tomie wszystko się rozstrzygnie. Wszystkie tajemnice rozwiążą. Jednak koniec będzie o wiele bardziej zaskakujący niż przypuszczacie!
Przygotujcie się na ostateczną rozgrywkę…

Miałam szczęście recenzować wszystkie wcześniejsze części tego cyklu i jeśli chodzi o moje ogólne wrażenia, to podobały mi się przygody Matta Hidalfa. Nieco humoru, ciekawych przygód, zagadki; jest i o przyjaźni, rywalizacji czy  bohaterstwie. Według mnie, jest to idealna książka na zbliżające się chłodne, jesienne wieczory. Myślę, że warto przeczytać cały ten cykl, od początku do końca i nacieszyć się tymi książkami. Co więcej mówić: serdecznie polecam!


Katia, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

poniedziałek, 26 października 2015

"U brzegu" - Sara Gruen - recenzja

Okładka książki U brzeguTrwa II Wojna Światowa, a mąż Madie postanawia przeprawić się ze Stanów do Szkocji. Dlaczego? Bo chce odnaleźć mitycznego potwora z Loch Ness. Co skrywa? Czy jego daltonizm jest prawdziwy? Dlaczego tak bardzo pragnie zatrzymać przy sobie Madie? I co w tym wszystkim robi tajemniczy Czarnobrody, który de facto nie żyje, przynajmniej według nagrobka?

Książka znanej już pisarki, autorki „Wody dla słoni” Sary Gruen pod tytułem „U brzegu” opowiada historię kobiety Madeleine Hycle.
Autorka świetnie ukazuje zderzenie dwóch kultur: bardzo kulturalnej, wręcz salonowej amerykańskiej i prowincjonalnej szkockiej. To, co najbardziej zaskakuje, to fakt, iż wszystko ze sobą współgra i tworzy fantastyczną całość.

To, co mnie najbardziej urzekło w tej książce to akcja i opisy. Gruen świetnie dozuje wszystkie informacje i buduje napięcie. W bardzo obrazowy sposób oddaje uczucia bohaterów, a opisy krajobrazy sprawiają, że przenoszę się do Szkocji i niemal widzę te lasy, jeziora…
Chylę czoło przed autorką, ponieważ zmusza czytelnika do zwracania uwagi na szczegóły. Coś tak prostego jak kolor rękawiczek okazuje się być kluczem do jednej z największych tajemnic męża Madie. Na plus działa również to, że Gruen oddaje realia wojny. Bez tego książka nie miałaby swojego klimatu, a fabuła nie trzymałaby się  przysłowiowej "kupy".

Jedyna rzecz, która może się nie spodobać, to tak zwane „sceny łóżkowe”.  Ale i pod tym względem autorka mile mnie zaskoczyła. Narracja jest prowadzona bardzo kobieco, podobnie jak w książce „Klątwa pierścienia” autorstwa Cathy Maxwell. Mimo opisów intymnych sytuacji, książka wciąga. I nie sposób się jej oprzeć :).

Patrząc na całość oceniłabym „U brzegu” na dziesiątkę, rzecz jasna, w skali od jeden do dziesięć:).  Jest to książka idealna dla kobiet, które chcą się odprężyć wieczorem przy lekturze, młodych dziewczyn szukających romantycznych przeżyć, czy także po prostu dla kogoś, kto pragnie dreszczyku emocji.

Świetna lektura! Serdecznie polecam

Dydelf, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis. 

czwartek, 22 października 2015

"Bądź chic. Tajemnice kobiecej garderoby" - Anne Humbert, Émilie Albertini - recenzja

Okładka książki Bądź chic! Tajemnice kobiecej garderobyBądź chick! Taki oto tytuł dwie autorki Emilie Albertini oraz Anne Humbert  nadały swojemu poradnikowi. Mała czarna, biała koszula, baleriny czy dżinsy -  takie, i nie tylko takie, rzeczy każda kobieta powinna mieć w swojej szafie. 

I tu stawiamy pytanie: Jak je dobrać? Dżinsy rurki czy może dzwony? Mała czarna obcisła, a może wręcz przeciwnie? Na te oto pytania odpowiada poradnik. Jest to kompendium wiedzy o modzie. 

Autorki pokazały jak dobrać konkretne części garderoby do sylwetki, jak nie popełnić modowego faux pas oraz jakie dodatki dobrać. Książka nie jest tylko dla tych znających się na modzie, jest świetna dla osób kompletnie "zielonych" w tej dziedzinie. 

Ale to nie wszytko! 

Autorki pokazały również kilka instrukcji D.I.Y. Jeśli znudził ci się trencz, który masz w szafie świetnie pokazują jak można go przerobić w kilku łatwych krokach.


Osobiście nie przepadam za poradnikami, a jedyne książki z instrukcjami  jakie czytam to książki kucharskie:) Jednak ta forma bardzo mi się spodobała. Wszystko jest proste i łatwe. A znalezienie konkretnego fasonu czy stylu na pewno nie będzie trudne. 

Książkę polecam wszystkim, którzy szukają własnego stylu lub chcą go zmienić. Poradnik mogą przeczytać nawet ci, którzy kompletnie się tym nie interesują! Jak już mówiłam jego forma jest zachęcająca i przejrzysta, więc szczerze polecam!


Greczynka, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. 

środa, 21 października 2015

,,Gdzie jest korona cara?'' - Artur Pacuła - recenzja

Okładka książki Gdzie jest korona cara?,,Gdzie jest korona cara?'' to powieść przygodowa z elementami historycznymi. Opowiada o czwórce dzieci i ich wielkiej przygodzie na obozie wspinaczkowym w zamku Czocha, który z dnia na dzień zmienia się w niezwykłe poszukiwanie skarbów. 

Może najpierw przyjemniejsza część, czyli plusy. Podobało mi się to, że w książce cały czas się coś działo. Autor do ostatnich rozdziałów trzymał czytelnika w napięciu i do samego końca nie było wiadomo jak będzie wyglądało zakończenie. Jednak najbardziej zaimponowało mi to, że każdy z głównych bohaterów był zupełnie inny. Każdy z nich czymś się wyróżniał, miał inne wady i inne zalety, a jednak w z rozdziału na rozdział coraz bardziej się zaprzyjaźniali. No ale były też minusy. 

Nie podobało mi się to, że było tam aż tyle wątków historycznych, a co gorsza ogromne zainteresowanie dzieci w książce tymi wzmiankami. Rozumiem, że można się było zaciekawić intrygującymi legendami o zamku, ale tutaj było to tak przesadzone, że aż nienaturalne. Uważam też, że cała historia mogłaby być trochę krótsza.

To nie jest powieść z przygodami na poziomie Indiany Jonesa, ale nie jest zła. Według mnie bardziej zaciekawi młodszą młodzież. To taka luźna lektura, która raczej mało wniosła do mojego życia, ale spełniła funkcję rozrywkową. Jednak biorąc pod uwagę wszystkie plusy i minusy nie żałuję, że  ją przeczytałam. 

Polecam ją szczególnie tym osobom, które chcą przeczytać dobrą przygodową książkę, przy której czytaniu nie zejdzie im uśmiech z twarzy. 

                                                                                                                       Olivka :) , 13 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Poligraf, a do recenzji otrzymaliśmy ją od autora. 

"Facecje" – Patryk Bryliński, Maciej Kaczyński - recenzja

Okładka książki FacecjeSzczerze mówiąc, na początku podeszłam do tego pomysłu dosyć sceptycznie. Wydawało mi się to dość kiepskim pomysłem – postacie historyczne i literackie na facebooku? Raczej nudne i na siłę, niż ciekawe. 

Jednak kiedy otworzyłam książkę wpadłam w zachwyt. Spodobało mi się, że nie jest  to coś dla byle ignoranta – żeby zrozumieć dowcip trzeba posiadać przynajmniej podstawową wiedzę historyczną. Książka składa się głównie z postów facebookowych, w których bohaterowie rozmawiają lub wykłócają się na różne tematy. Jednak oprócz tego można tam znaleźć wywiady i memy z nimi, ich porady lub sms-y. Za każdym razem równie zabawne i błyskotliwe. 

I choć niestety nie udało mi się zrozumieć wszystkich zawartych w tej książce żartów (wiele działów historii i literatury jeszcze przede mną) świetnie się bawiłam podczas czytania jej. Nie mam się co tu się więcej rozpisywać – to po prostu świetna lektura na nudne jesienne dni. 

Polecam ją gorąco każdemu kto ma ochotę na trochę niebanalnego humoru!

Olehandra, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte. 

wtorek, 20 października 2015

"Ławka" - Jerzy Jaworski - recenzja

Okładka - ŁawkaZ czym się kojarzy tytuł? Ławka w parku, na przystanku, przy alejce… Niczym niewyróżniające się siedzisko, a jednak dla głównego bohatera ma wyjątkowe znaczenie. Ta jego - jest częściowo niewidoczna, zasłonięta kwitnącymi krzewami w pobliżu sadzawki. Od czasu, gdy zamieszkał w mieście przychodzi tam codziennie. Po co? Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kobietę. Tak jest i w jego przypadku. Piękna nieznajoma. Dziewczyna obdarzona platoniczną miłością naszego bohatera. On – dziennikarz, pisarz, wolny ptak, romantyk. Ona – Ukochana… Jak się rozwinie ich znajomość?

Na portalach społecznościowych coraz częściej roi się od stron typu spotted, na których zdesperowani mieszkańcy co większych miast wylewają swoje żale, że kogoś zauważyli, że codziennie z kimś jeżdżą autobusem do pracy. Pod takimi postami jest jeszcze więcej komentarzy „Dlaczego w końcu nie zagadasz?”.  Nasz bohater, którego imienia i tak nie poznamy, nie zagadał. To Ona zrobiła pierwszy krok.

Książka zapowiadała się ciekawie, romantyczna opowieść z punktu widzenia nieśmiałego, nieco zagubionego w codzienności mężczyzny. Coś innego, niż wylewne romansidła pisane przez kobiety. I zaczęła się ciekawie, jednak późniejsze lanie wody nie było już zbyt wciągające.

Może moje skojarzenie jest trochę szablonowe, ale pierwszy bohater, który mi przyszedł na myśl, gdy zaczęłam tę lekturę to Werter Goethe’go. Romantyk, którego listy zdają się nie mieć końca. Tu jest podobnie. Bezimienny pisze o sobie, opowiada ze szczegółami każdy dzień swojego życia, łącznie z tym co zjadł na śniadanie.

„Ławka” to melancholijna i wręcz relaksująca opowieść o bardzo nieśmiałej miłości, w której to kobieta wykonuje jakikolwiek ruch. Może to się zmieni? Przekonajcie się sami.


Ananaska, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dziewięć Muz. 

poniedziałek, 19 października 2015

,,Trzynaście powodów’’ – Jay Asher - recenzja

You can’t stop the future.
You can’t rewind the past.
The only way to learn the secret…is to press play.

Okładka książki Trzynaście powodówDzień, w którym Hannah nie było w szkole, nie różnił się dla jej kolegów i koleżanek, od innych nudnych, wypełnionych zajęciami dni. No, może oprócz tego, że jej ławka była pusta. Uczniowie nabrali podejrzeń, że coś się stało, gdy pod jej dom podjechał ambulans. A później dotarła do nich wiadomość, że Hannah popełniła samobójstwo.

Jakiś czas po tym wydarzeniu, Clay na swoim łóżku znajduje pudełko z kasetami. Gdy zaczyna je odtwarzać, z głośników dobiega go głos Hannah Baker, która zamierza opowiedzieć o swoim życiu i o 13 powodach, dla których postanowiła je zakończyć. Jednym z tych powodów jest właśnie Clay. Chłopak poznaje historię dziewczyny, w której był zakochany, którą pragnął poznać i dowiedzieć się o niej czegoś więcej. Niestety, nie zdążył zebrać się na odwagę… I już nigdy nie dostanie tej szansy. Hannah nie wróci.

Ta książka jest wyjątkowa. Samobójstwo, zwłaszcza młodej osoby, nigdy nie jest łatwym tematem do napisania książki. Nie można pisać napuszonym tonem, używając wielkich słów, zupełnie niepasujących do sytuacji, z drugiej strony, nie można zbagatelizować takiej sprawy jak odebranie sobie życia. Jay Asher odnalazł instynktowną równowagę. Język jest prosty, opisuje po prostu uczucia dziewczyny, której życie, kawałek po kawałku, rozpadało się. Według mnie, ta powieść jest obowiązkowa dla każdego. Pokazuje, jak bardzo każdy nasz czyn, każde nasze słowo, wpływa na innych ludzi. Jeden wyraz może zapoczątkować coś, czego już nie zdołamy powstrzymać. Ta książka jest szczera do bólu, brutalna a jednocześnie tak prawdziwa. Parę lat temu, szukając tej powieści natrafiłam na pewną recenzję. Jej autor pisał, że ,,Trzynaście powodów’’ to powieść bez sensu. Że Hannah nie miała ,,prawdziwych’’ powodów do zrobienia tego, co zrobiła. Nie zgadzam się z tą opinią. A teraz czas i na Was, byście ocenili tę książkę. Mój sposób patrzenia na świat zmieniła. Zobaczymy, czy to samo stanie się z Wami.

,,Wtedy, w tym pokoju, dotarło do mnie, że nikt nie zna prawdy o moim życiu i cały mój świat się zatrząsnął.
Jak wtedy, gdy jadąc po wyboistej drodze, tracisz panowanie nad kierownicą i wypadasz, tylko odrobinę, z drogi. Koła wzbijają tumany kurzu, ale udaje ci się przywrócić im właściwy kurs. Na chwile. Bo choć mocno trzymasz kierownicę i bardzo starasz się jechać prosto, coś ciągle spycha cię na bok. Nie panujesz już prawie nad niczym. I w pewnej chwili masz już dość walki, jesteś zbyt zmęczony, i postanawiasz sobie odpuścić. Pozwolić, by stała się tragedia…czy coś w tym stylu.’’


Katia, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis. 

"Opactwo świętego grzechu" - Sue Monk Kidd - recenzja

Okładka książki Opactwo świętego grzechuJessie każdego dnia jest żoną, matką, kobietą pracującą w domu, artystką pozbawioną natchnienia. Ma dość codziennego życia. Czuje się nim przytłoczona. Ciągle czegoś jej brak. 

Na wieść o tragedii matki główna bohaterka udaje się do miejsca swego dzieciństwa. Na Ingred Island kobieta musi zmierzyć się z wieloma problemami, musi dokonać bardzo ważnych wyborów, a co najtrudniejsze, odkryć samą siebie na nowo.

Jessie na wyspie poznaje Thomasa - mnicha, który ma wiele wątpliwości dotyczących swego powołania. Między dwojgiem ludzi nawiązuje się bardzo bliska oraz silna więź, której sami nie są w stanie wytłumaczyć. Wzajemne relacje stają się dla nich życiowym ratunkiem.

Sue Monk Kidd w książce „Opactwo świętego grzechu” przedstawia historię kobiety, której życie jest niedowartościowane i usłane problemami. Autorka koncentruje się na opisie drogi, jaką musi pokonać główna bohaterka, aby odnaleźć zaskakującą i nieoczekiwaną odpowiedź na wszystkie nurtujące ją pytania.

Uważam, że książkę tę warto przeczytać, ponieważ skłania ona czytelnika do wielu refleksji dotyczących jego własnej osoby. Często zatracamy się w problemach innych ludzi. Przez natłok codziennych spraw popadamy w rutynę, nasze życie staje się monotonne, pozbawione celu. Nie potrafimy dostrzec choćby najmniejszych zalet tego, co nas otacza.  Sprawy innych ludzi wydają nam się ważniejsze od naszych. Uważamy, że zawsze musimy być gotowi do działania, idealni, nie możemy okazywać swoich słabości. Traktujemy siebie rygorystycznie, nie poświęcamy sobie zbyt wiele uwagi, bo nie mamy czasu, bo jest wiele innych rzeczy do zrobienia, bo wydaje nam się to egoistyczne. Zapominamy o tym, że każdy z nas potrzebuje wolnej chwili, którą będzie mógł spędzić w samotności i poświęcić na odpoczynek, refleksje, osobiste przemyślenia, wartościowanie poszczególnych elementów naszego życia.
Przede wszystkim musimy pamiętać o tym aby żyć w zgodzie z samym sobą, ponieważ wtedy wszystko, co nas otacza potrafimy usytuować na właściwym  miejscu. Tego właśnie uczy nas autorka „Opactwa świętego grzechu”.


                                                                                 Limonka, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego. 

piątek, 16 października 2015

"Maria Callas. Primadonna Stulecia" – Anne Edwards - recenzja

Nadzwyczajna. Niesamowita. Jedyna w swoim rodzaju. Czarująca. I przeraźliwie samotna całe życie.

Okładka książki Maria Callas. Primadonna Stulecia
   Po raz pierwszy z osobą, diwy operowej, Marii Callas zetknęłam się w książce Kobiety Niepokorne pióra Cristina Morató. Tam po zaledwie 60 stronach lektury stała się moją bohaterką. Gdy w moje ręce trafiła kolejna biografia poświęcona jej osobie, byłam ciekawa czy po bardziej wnikliwym prześledzeniu jej życiorysu, moje nastawienie do niej  zmieni się, czy też nie. I zmieniło się. Polubiłam ją jeszcze bardziej.

 Maria Callas urodziła się w Stanach Zjednoczonych w 1923 roku. Jej dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych, głównie z powodu despotycznej matki, która ciągle narzekała na córki (oprócz młodszej Marii, była jeszcze starsza Jackie) i męża. Sympatię do młodszej córki poczuła dopiero w chwili, gdy okazało się, że głos Marii to prawdziwy, operowy skarb. Matka postanowiła przenieść na córkę swoje niezrealizowane ambicje zdobycia sławy jako artystka i wszelkie swoje staranie wkładała w doskonalenie umiejętności dziewczynki. Trzeba jednak podkreślić, że skupiła się na jej talencie, a nie na niej samej. Ten fakt bolał Marię do końca życia.

   Po paru latach w Stanach Zjednoczonych, matka dziewczynek postanowiła wrócić do swojej ojczyzny - Grecji wraz z córkami. Ojciec nie pojechał  z nimi. W Grecji, Maria rozpoczęła profesjonalne szkolenie, które zostało przerwane wybuchem II wojny światowej. Głód i strach tamtych lat okupacji, odcisnęły trwały ślad w sercu młodej amerykanki.

   Maria jako nastolatka, nie była pięknością. Cierpiała na nadwagę, borykała się z trądzikiem. Z tego powodu miała ogromne kompleksy. Chcąc o nich zapomnieć, zamykała się w pokoju i ćwiczyła swój głos. Jednakże zamykała się z jedzeniem, przez co jeszcze bardziej przybierała na wadze. Dziś wiemy, że to była choroba – zaburzenie odżywiania, oraz, że takim osobom trzeba pomóc. Wtedy nikt tak do tego nie podchodził. Callas była sama.

   Kariera Marii rodziła się w bólach. Nikt nie chciał słuchać otyłej dziewczynki. Lecz gdy zaczynała śpiewać, mogło to być cokolwiek, od Giocondy po Normę, to wtedy wszyscy doceniali jej piękny, operowy głos. Maria nie tylko wykonywała jakąś arię, czy inny utwór. Ona na tą krótką chwilę, zamieniała się w daną postać. W jej głosie słychać było rozpacz, tragizm i dramat bohaterek, które stały się jej bliskie na tyle lat. Była obdarzona niezwykłym sopranem dramatycznym, ze zdolnością do wykonywania partii koloraturowych. 

    Trudno krótko opowiedzieć o tej legendarnej diwie. O jej nieszczęśliwej miłości, samotności, skandalach, kłopotach z matką i wewnętrznym rozdarciu. W książce Maria Callas. Primadonna Stulecia mamy szansę poznać ją taką, jaka była naprawdę. Anne Edwards w wspaniały sposób opisuje jej życie. Dużymi plusami jest to, że autorka bardzo uporządkowanie wprowadza nowe postacie, przez co czyta się tą pozycję bardzo szybko i przyjemnie. Wszelakie słownictwo związane z operą jest tłumaczone na bieżąco, przez co nawet kompletny laik jest w stanie w pełni zrozumieć treść. Autorka poprzez opisy uczuć Marii, przybliża nam jej postać, dzięki czemu nie jest dla nas odległą diwą, a zwykłą, odrzuconą, samotną kobietą.

    Moim zdaniem, nawet jeśli ktoś słyszy nazwisko Marii Callas po raz pierwszy jest w stanie zachwycić się nią, po tej lekturze. Szczerze polecam wielbicielom opery, miłośnikom biografii oraz czytelnikom, którzy chcą poznać prawdziwe oblicze diwy, która występowała na najświetniejszych scenach świata, m.in. włoskiej La Scali i Metropolitan Opera w Nowym Jorku. Warto również odszukać kilka nagrań z występów tej artystki, by mieć pełny wymiar wielkości jej talentu.
    
Autorką tej znakomitej książki jest amerykańska pisarka Anne Edwards. Znana jest również z biografii Księżnej Diany, Judy Garland, Katharine Hepburn, Vivien Leigh czy Shirley Temple. 


Nikki, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

"Zagadka zegara maltańskiego" - Jørn Lier Horst - recenzja

Okładka książki Zagadka zegara maltańskiegoZagadka zegara maltańskiego, to druga powieść z serii CLUE (clue - ang. poszlaka, wskazówka). Litery tytułu cyklu pochodzą od pierwszych liter imion jej bohaterów – Cecilii, Leo, Une oraz jej psa Edgara.

"Cecilia Gaathe mieszka w pensjonacie ,,Perła” razem ze swoim ojcem, Alanem W.Gaathe, który jest jego właścicielem i dyrektorem. Matka Cecilii, Iselin, w niewyjaśnionych okolicznościach utopiła się zeszłego lata w wodach Zatoki Okrętów.
Leo Bast właśnie wprowadził się nad Zatokę Okrętów. Mieszka razem z matką Rebeka, która od niedawna objęła stanowisko kierownika pensjonatu. Rodzice Leo są rozwiedzeni. Ojciec jest dziennikarzem i mieszka na stałe w Dubaju.
Une Flaker od urodzenia mieszka w starym domu pilota morskiego we wschodniej części Zatoki Okrętów razem z rodzicami i dwoma braćmi. Ojciec jest rybakiem, a matka nauczycielką w szkole w mieście.’’

Trojka przyjaciół i ich czworonożny przyjaciel cieszą się wakacjami w najlepsze dopóki Cecilia nie zaczyna zauważać dziwnych zdarzeń w pensjonacie ojca. Zwykle razem z Leo pracuje rano w stołówce. Pewnego dnia spostrzega, że jeden z gości czyta starą, bo prawie sprzed roku, gazetę. Do tego z dnia zaginięcia jej matki. Kolejne dni przynoszą kolejne tajemnice. Oto pan Aleksandersen naprawiając zegar znalazł w nim jeden z dzienników matki Cecilii. Tam dziewczyna znajduje wiele zapisków dotyczących tajemniczego L., z którym kobieta zaczęła się regularnie spotykać. Ostatnie, decydujące o czymś spotkanie, odbyło się… w jej ostatnim dniu życia.

Ale nie tylko w pensjonacie zaczyna się coś dziać. Gazety donoszą o zbiegłym z więzienia osadzonym grasującym w okolicy. A starą, opuszczoną od lat posiadłość Wiganderów wyraźnie ktoś odwiedza. Ktoś, kto nie chce zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.

Czy te wydarzenia mają ze sobą coś wspólnego czy są tylko splotem przypadkowych wydarzeń?

Ciekawa fabuła i historyczne fakty na pewno nie pozwolą wam się nudzić! Gdyby jeszcze komuś było mało, autor w każdej powieści z serii CLUE zaszczepił trochę filozofii. Zmusza nas do zadawania sobie pytań pozornie banalnych, na które wszyscy znamy odpowiedzi. Bo przecież… Czym jest czas? Niby każdy z nas wie, co to takiego, ale jeśli przyjdzie nam wyjaśniać… Jørn Lier Horst przedstawia nam myślenie najwybitniejszych filozofów wszech czasów w odniesieniu do tak niepojętych przez nas rzeczy, jakimi jest między innymi czas.

Zatem jeśli pogoda nie dopisuje, nie chce wam się już patrzeć w ekran telewizora, a chcecie coś ze sobą zrobić, dobrze trafiliście. Gorąco polecam Zagadkę... na długie jesienne wieczory!


Iguana, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Smak Słowa.

czwartek, 15 października 2015

"Warkocze" - Laura Kristine Arnesen, Wivel Marie Moesgaard - recenzka

Warkocze
Każda dziewczyna chociaż raz w życiu pragnęła mieć ekstra fryzurę. Laura i Marie w swojej książce przekonują że nie trzeba wydawać fortuny na fryzjera żeby włosy świetnie się prezentowały. Wystarczy odrobina chęci,  szczotka do włosów i gumka. Te trzy niewielkie przedmioty kryją w sobie potężną moc!

Razem z dziewczynami nauczymy się pleść zarówno prostsze sploty, takie jak na przykład francuz, czy holender, ale też takie które wymagają dużo więcej uwagi i skupienia np. warkocz z pięciu pasm albo skręcony wodospad. Fanki "Igrzysk śmierci" także znajdą tutaj coś dla siebie. Na pewno zwróciły uwagę na fryzurę, jaką nosi Katniss przez większość czasu. Niebanalna wersja holendra przyciąga wzrok. Jak ją zapleść też dowiemy się z książki.

Każda z fryzur została dokładnie opisana. Sposób jej wykonania przedstawiają zarówno zdjęcia jak i opis krok po kroku. Pod koniec każdego rozdziału (książka jest podzielona ze względu na trudność i rodzaj warkocza) jest kącik bardziej skomplikowanych fryzur zrobionych z kompilacji tych, do który zostały podane instrukcje. Niektóre zdjęcia zapierają dech w piersiach. Teraz już wiem, jak na przykład zapleść serce z kilku pasm :)

Laura i Marie lansują swoje pomysły na zwariowane sploty na Instagramie. Na ich profilu każdy może napisać, skomentować i pochwalić się własnymi warkoczami.


Ananaska, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Między Słowami. 

,,Pilecki. Śladami mojego taty’’ - Mirosław Krzyszkowski, Bogdan Wasztyl - recenzja

 ,,Życie nie jest po to, by je przeżyć tylko dla siebie, trzeba dostrzegać innych, starać się być użytecznym dla otoczenia. Tak mnie wychowali rodzice i nie zmienię tego’’.

Okładka książki Pilecki. Śladami mojego tatyTymi krótkimi dwoma zdaniami Andrzej Pilecki określa ogólną wartość wychowania przekazaną przez rotmistrza Witolda Pileckiego i jego  żonę Marię.  W książce pt. ,,Pilecki. Śladami mojego taty’’ Andrzej Pilecki - syn Witolda rozmawia z Mirosławem Krzyszkowskim i Bogdanem Wasztylem na temat ojca. 

Kim był rotmistrz Witold Pilecki? Wiele osób w naszym kraju nie zna tego nazwiska, jego historia do tej pory kryje tajemnicę. Żył w latach 1901-1948. Już w 1918 r.  zaczął służyć w Wojsku Polskim, brał udział między innymi w Bitwie Warszawskiej w 1920 r. Po przegranej kampanii wrześniowej podczas II wojny światowej, przeszedł do konspiracji. Na prośbę państwa podziemnego  w 1940 roku Pilecki przyjął misję dobrowolnego pójścia do Auschwitz w celu zebrania informacji i spisania raportów. W 1943 roku udało mu się uciec z Oświęcimia, następnie walczył w Powstaniu Warszawskim. Po zakończeniu II wojny światowej ponownie musiał ukrywać się pod fałszywym nazwiskiem. W czasach Polski Ludowej aresztowano go i utworzono proces przeciwko Witoldowi Pileckiemu i jego współpracowników jako zdrajcy Ojczyzny. 25 maja 1948 roku wykonano na nim karę śmierci, do dziś nie wiemy gdzie znajduje się jego ciało.

Andrzej Pilecki wspomina swojego tatę jako osobę miłą, ciepłą, ale z zasadami i z dyscypliną, które miały przyzwyczaić dzieci do dorosłego życia.  Nie mógł być obecnym często wśród dzieci, więc starał się korespondować z nimi jak najczęściej i uczestniczyć w nich życiu; np. przysłał synowi rady dotyczące majsterkowania. Pan Andrzej obecnie objeżdża miejsca związane z ojcem, zbiera pamiątki, wspomnienia itd., żeby pamięć o tak ważnym człowieku nie poszła na marne.

Książka bardzo mi się podobała. Ukazuje w piękny sposób bohatera Polski - Witolda Pileckiego, wadliwość systemu jakim był komunizm, niesprawiedliwość wyroku, zakłamania podczas PRL-u, osądzanie na podstawie ,,jak będzie lepiej dla państwa i zastraszenia innych’’. Współczuję rodzinie rotmistrza, gdyż przez ponad 40 lat żyli w niepewności i w nadziei, nie wiedzieli co się stało z Witoldem, nie wiedzieli gdzie jest, czy żyje, czy nie. W publikacji znalazłem dużo zdjęć  oraz trochę dokumentów historycznych np. kopię dokumentu dotyczącego wyroku śmierci Witolda Pileckiego co jest dużym atutem książki.

Zachęcam wszystkich do przeczytania książki, nie lubiących historii również, ponieważ dzieło ,,przenosi’’ nas do świata XX wieku, pięknej tradycji polskiej, kiedy bardzo ważne były: gościnność, dbanie o rodzinę, spędzanie razem czasu, wzajemna pomoc oraz poświęcenie dla Ojczyzny. 

Orwicz, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 

wtorek, 13 października 2015

"Węzeł światów. Dwa światy" - Jacek Izworski - recenzja

Okładka książki Węzeł Światów
Czym jest tytułowy „węzeł światów”? Jak z ludzkiego punktu widzenia można je połączyć? Te pytania zachęciły mnie do lektury książki Jacka Izworskiego. Początkowo wyobraziłam to sobie bardzo obrazowo. Dwie kule ziemskie połączone węzłem z nici świetlnej. Ale przecież „świat” to nie tylko nasza planeta... To o wiele więcej, a co dopiero takie dwa światy!

Głównym bohaterem powieści science-fiction jest Mirek, któremu w przygodzie z nieznanym towarzyszy rodzeństwo. Ich ojciec pisze opowiadania fantastyczne publikowane w „Fantastyce”. Pewnego dnia w trakcie sprzątania piwnicy u dziadka dzieciaki znajdują skrzynkę z przedwojennymi szpargałami oraz płytę gramofonową i dziwny amulet, które pochodzą z Wanterii – alternatywnego świata. Cała rodzinka wpada w osłupienie, gdy nagle na środku wrocławskiego ogrodu, poprzez znaleziony amulet, otwiera się portal do innego wymiaru. Wraz z nim pojawiają się dziwne humanoidy o szafirowej skórze… 

Kim są? Czego oczekują?

„Dwa światy” to książka fantastyczna o fantastyce. Bardziej trafnego określenia nie jestem w stanie wymyślić. Sama nazwa gatunku przewija się tutaj niepotrzebnie na co drugiej stronie, a naprawdę nietrudno się domyślić o jaki gatunek chodzi, bez ciągłego przypominania o tym. 

Mirka poznajemy na pierwszych stronach, gdy łopatologicznie tłumaczy skąd się wzięła ta książka i pomysł na nią. A po co? Nawet po przeczytaniu historii nie jestem w stanie odnaleźć celu tego wstępu. Odniosłam wrażenie po pierwszych stronach i  po dedykacji do kota(!), że pisze to dziecko. Jednakże kilka kartek dalej okazało się, że to „dziecko” kończy już liceum. Na szczęście w dalszej części książki styl jest już coraz bardziej dojrzały i adekwatny do wieku narratora.

Bogate, naukowe słownictwo przewija się przez całą powieść. Stroboskop, bantaki, płyta dece litowa przeraziły mnie swoją obecnością w każdym wątku. Niestety nie ma przypisów, które by objaśniły co trudniejsze wyrazy.

Jacek Izworski jest już starszym, bo sześćdziesięciopięcioletnim pisarzem, twórcą bibliografii wydanej po polsku literatury fantastycznej, którą publikował (wspomniany także w książce) miesięcznik "Fantastyka". Powieść „Węzeł światów” to jego druga książka, po napisanej w 1986 roku pt. „Gwiezdne szczenię”.

Autor wykreował magiczny świat, w którym zwierzęta mówią ludzkim głosem,  ludzie – jeśli można ich tak nazwać – mają szafirową skórę i spiczaste uczy, niczym elfy. Ten pomysł bardzo przypadł mi do gustu, może poprzez skojarzenie z „Avatarem”, gdzie przedstawiono podobne istoty. Natomiast styl Jacka Izworskiego uznałabym jako dość ciężki do przyswojenia. Cała opisana historia jest mocno abstrakcyjna i w pewnych momentach aż miałam ochotę pominąć kilka stron najbardziej niewiarygodnych opisów, z jakimi dane mi było się spotkać. Czy ktokolwiek, komu nagle na środku ogrodu pojawia się dziura, z której wyskakują obrzydliwie szkaradne stworzenia, chciałby im pomóc, czy może prędzej brałby nogi za pas by jak najszybciej uciec od tak przerażającego widoku? Oceńcie sami, po lekturze „Dwóch światów”.


Ananaska, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dziewięć Muz. 

"Narzeczona Schulza" - Agata Tuszyńska - recenzja

Okładka książki Narzeczona Schulza
Bruno Schulz. Nazwisko może znane, może nie. Artysta przez wielkie A, żydowskiego pochodzenia. Ale to nie to jest tematem książki autorstwa Agaty Tuszyńskiej. Jej najnowsza książka „Narzeczona Schulza” opowiada nieznaną historię z życia artysty. Jednak nie w sposób zwyczajny. Cała historia jest prowadzona z perspektywy Józefiny Szelińskiej - nauczycielki, której jako jedynej, artysta zaproponował małżeństwo. Choć nigdy nie byli oficjalnie razem, a Schulz miał wiele kobiet, tylko ją nazywał swoją narzeczoną.


Powieść była, zaskakująco jak dla mnie, wciągająca. Nie spodziewałam się, że pewnego rodzaju biografia aż tak mnie zaintryguje. Autorka świetnie oddała emocje Juny, jej sposób postrzegania świata.

Akcja rozgrywa się w Warszawie, ale sporadycznie przenosi się w inne miejsca. Niesamowite jest to, w jaki sposób Tuszyńska oddała plastyczność krajobrazu otaczającego bohaterów. Językiem bardzo prostym, potrafi wydobyć z najgłębszych odmętów wyobraźni obrazy drzew, kwiatów i ulic. Zmusza tym samym czytelnika do pobudzenia jego wyobraźni.

„Narzeczona Schulza” jest książką, która pokazuje realia lat dwudziestolecia międzywojennego. Autorka ukazuje nam zupełnie inny świat, w którym obyczaje były bardzo przestrzegane, jednak młode pokolenie starało się wyrwać spod kontroli konwenansów.

Bardzo mi się podobał pomysł dodania obrazów Schulza, przez co miałam większą szansę na zrozumienie tego artysty. Ponadto "wczucie" się autorki w postać Juny było czymś tak naturalnym, że miałam wrażenie, jakby stała ona przede mną i opowiadała mi swoje życie.

Właśnie życie. Bo miłość tych dwojga nie skończyła się w momencie śmierci jednego z nich. Ale którego? I dlaczego nigdy się nie pobrali?

Na te i wiele innych pytań odpowiada książka „Narzeczona Schulza”. Utrzymana w formie zeznań, a wręcz rozmowy, historia tych dwojga zaskakuje swoją prostotą, a zarazem pewnego rodzaju tajemniczością. Ta para zdawałaby się być dla siebie stworzona, a jednak nie mieli przysłowiowego ‘Happy Endu’ na ślubnym kobiercu. A i tak byli szczęśliwi, mniej lub bardziej.

Jeżeli interesuje was ‘historia tajemna’ artysty, który nie zawsze był szczery z przypisywaniem sobie zasług i wielkiego fana aktów, koniecznie przeczytajcie tę książkę.


Dydelf, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.

poniedziałek, 12 października 2015

„Bajki, które zdarzyły się naprawdę” - Anna Moczulska - recenzja

Okładka książki Bajki, które zdarzyły się naprawdę. Historie słynnych kobietKopciuszek, Śpiąca Królewna, Księżniczka na ziarnku grochu, Piękna i Bestia, czy Królewna Śnieżka to bajki z naszego dzieciństwa. Mogły być czytane, opowiadane, czy też oglądane bez końca. Lubił je każdy, bo jak tu nie cieszyć się z idyllicznej historii ze szczęśliwym zakończeniem? Mogłoby się wydawać, że to tylko wymysły stworzone z myślą o dzieciach. Przecież po żadną z nas nie przyjedzie książę na białym koniu, nie wszystkie kobiety są złotowłosymi ideałami bezwiednie czekającymi w wieży na to co je spotka! A jednak… istnieją bajki, które zdarzyły się naprawdę i to właśnie o nich jest ta książka. 

Już na samym początku autorka pisze: „W tej książce próbuję rozbrajać historię baśniowym kluczem”. W tym zdaniu zawiera się wszystko, czego możemy oczekiwać. Najpopularniejsze bajki świata w wersji historycznej. Od razu muszę uprzedzić, że nie jest to encyklopedyczny bełkot. To pełna bogactwa językowego skarbnica prawdziwych opowieści wyrwanych z historii Polski i świata. 

Egzotyczny Kopciuszek, spiskująca babcia, szalona mężatka i zielonooka bestia to tylko niektóre z wymienionych w książce postaci. Anna Moczulska przedstawiła w niej prawdziwe, ludzkie oblicze historycznych nazwisk, o których zwykle znamy tylko suche fakty, albo nawet nic na ich temat nie wiemy. 

„Bajki, które zdarzyły się naprawdę” charakteryzuje przystępny baśniowy styl, zupełny brak sztywności, z jaką można się spotkać w większości książek historycznych. A do tego mnóstwo ciekawych informacji!  Wiedzieliście, że Elżbieta Rakuszanka – brzydki Kopciuch, na widok którego jej przyszły mąż Kazimierz Jagiellończyk uciekł i zaszył się w swoich komnatach na dwa dni, została matką wszystkich (bez wyjątku) wielkich europejskich dynastii? Że Sissi odmówiła księżnej austriackiej spożywania posiłku w rękawiczkach i wykłócała się o długość sukni? Bezpruderyjni kochankowie, czarownice, chłopki, które jak się okazuje też mogą mieć własny rozum to tylko niewielka część, tego co znajdziemy w „Bajkach…”. 

Warto wspomnieć, że książka została napisana przez autorkę bloga „Kobiety i historia”. Część zamieszczonych w niej historii pojawiła się już przed wydaniem na stronie, lecz większość to opowieści, które wcześniej nie ujrzały światła dziennego. 

Gorąco polecam każdemu z Was. Nie trzeba lubić historii, by „Bajki…” sprawiły ogromną radość podczas lektury. A i zawsze dowiecie się czegoś ciekawego o „książętach i księżniczkach” :)

Ananaska, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak. 


"Metro 2033" - Dmitry Glukhovsky - recenzja

Metro 2033Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, jak życie będzie wyglądało za dwadzieścia lat ,czy się zmieni? Czy nadal będziemy rozkoszować się widokiem lśniącego słońca, zielonej trawy i nieskończonego nieba?

Dla Artema, głównego bohatera ‘Metra 2033’ ten widok jest całkowicie obcy. Bowiem w wyniku konfliktu atomowego świat uległ zagładzie ; ludzie przenieśli się pod ziemię tam, gdzie jeszcze kilka lat temu kursowało moskiewskie metro.  Niewielkie grupki rozproszone po całym metrze zaczęły tworzyć państwa-miasta. Wówczas wiele stacji prowadziło między sobą wojny, zawierało sojusze, bądź walczyły o źródło życia – wodę. 

Metro zostało podzielone na trzy frakcje : Hanzę (Związek  Stacji Linii Okrężnej), do której należało centrum, Linię Czerwoną, która była zamieszkiwana przez komunistów oraz Czwarta Rzesza-najbardziej wroga grupa złożona z nazistów.

Po pewnym czasie pojawiają się problemy (jak gdyby ich było mało..). Najdalej wysunięta na północ stacja – Wogn, zostaje zaatakowana. Nasz młody bohater staje przed bardzo trudnym zadaniem – musi poinformować pozostałe stacje o niebezpieczeństwie, musi przedostać się na drugi koniec metra. Nie jest to jednak takie proste. Podczas wyprawy napotyka wiele przeciwności, niebezpieczeństw, wrogów, poznaje nowe społeczności , o których nikt nic nie słyszał. Im dłużej idzie tym bardziej twierdzi,że to nie ma sensu. Artem powoli się poddaje… czy naprawdę jest sens iść dalej?

Jest to bardzo mądra książka. Czytałam ją z wielkim zapałem. Historia ta pomaga zrozumieć, że jako człowiek, każdy z nas ma jakąś misję do wykonania. Każdy z nas musi dotrzeć do drugiego krańca metra. Musi przezwyciężyć los, niebezpieczeństwo. Nie może się poddać. Jest to książka o wypełnieniu powołania i życiu pomimo wielu trudności.


Zdecydowanie ją polecam, myślę,że każdy maniak fantastyki powinien mieć ją na półce. 

Ayumi-Kyoko, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Insignis. 

„Sekrety notatnika” - Eve Haas - recenzja

Okładka książki Sekrety notatnika
Eve Haas urodziła się w 1924 roku we Wrocławiu, w następnych latach mieszkała w Niemczech. Wraz z nadejściem 1934 roku i terrorem, wprowadzonym przez Hitlera została zmuszona do ucieczki z kraju. Razem z rodziną zamieszkała w Londynie. To właśnie tam rozpoczęła się jej literacka kariera.

„Sekrety notatnika” to prawdziwa historia rodzinna owiana tajemnicą przez pokolenia. Jak każda, tego typu opowieść, rozpoczęła się od głębokiego uczucia. Gorąca miłość księcia Prus Augusta do Emilie – młodej polskiej arystokratki. Praprababki Eve.

Brutalna codzienność wojny zeszła na dalszy plan, gdy do rąk Eve trafił wieloletni kajet z wytłoczonym herbem rodowym na srebrzystej okładce, przekazywany w rodzinie z pokolenia na pokolenie.

„Która szesnastolatka chciałaby porzucić myśl, że może być potomkinią księcia, i nie zadała w tej sprawie mnóstwa pytań?”

Eve Haas jest Żydówką. Dodatkowo królewskie pochodzenie w czasie trwania wojny wcale nie miałoby dobrego wpływu na ich sytuację. Sekretu należało strzec… pomimo ostrzeżenia od ojca, by dziewczyna nie szukała większej ilości dowodów na istnienie powiązania z pruskim księciem, ciekawska nastolatka postanowiła stawić czoła historii i odkryć mroczne sekrety swojej praprababci.

Tak zaczęła się historia, w której wydarzenia sprzed dziesiątek lat ujrzały światło dzienne. Napisana z niesamowitym zapałem i energią historia związku opartego na płomiennym uczuciu porwała mnie od pierwszych stron. Skrywana przez lata tajemnica, przekazywana tylko wybranym osobom w rodzinie Evy Haas trzyma w napięciu od momentu, w którym nastolatka po raz pierwszy miała notatnik w swoich rękach.

Prosty styl powieści sprawia, że nie czyta się jej jak suchych historycznych faktów wyrwanych prosto z lekcji historii. To fascynująca opowieść. Prawdziwe oblicze historii.

Polecam!

Ananaska, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Świat Książki. 

piątek, 9 października 2015

"Ender" - Lissa Price – recenzja

Okładka książki Ender
,,Ender’’ jest drugą z kolei powieścią opowiadającą o losach Callie-Starterki, której życie za sprawą PrimeDestinations zostało odmienione na zawsze. Po śmierci Helen zyskała dom, opiekunów, pieniądze – wszystko to, co utraciła po wojnie bakteriologicznej. No, prawie wszystko.

Niestety, niebezpieczeństwo nie minęło. Zmieniło jednak swoją formę. Teraz Starterzy, którym wszczepiono chipy są porywani. Mało tego, okazuje się, że chipy są tykającą bombą  i mogą w każdej chwili być aktywowane, i wybuchnąć. Również i Callie jest zagrożona. Zadaje coraz więcej pytań, na które być może nie powinna znać odpowiedzi. Po drodze poznaje dziwne fakty dotyczące jej rodziny, jej przyszłości…

Czy jest jakiś sposób, by raz na zawsze zlikwidować niebezpieczeństwo?
Kim jest tajemniczy Hyden? Czy można mu zaufać?
Czy jest jeszcze jakaś szansa dla tego świata?

,,Ender’’ jest kontynuacją powieści ,,Starter’’ i według mnie bez przeczytania pierwszej części cyklu, nie ma co sięgać po tę książkę. Najlepiej jest przeczytać wszystko po kolei, w przeciwnym razie nie do końca zrozumie się o co chodzi, w drugiej części. ,,Ender’’ nie był tak dobry jak ,,Starter’’. Dialogi wydawały mi się nieco sztuczne, sytuacje nieco naciągane… Jednak takie wrażenie miałam całe szczęście tylko przez część książki. Ogólnie, oceniam tę książkę jako dobrą, ciekawą, zwłaszcza jeśli chodzi o samą ideę wojny bakteriologicznej i nierówny system stworzony przez najstarszych członków społeczności. 

Dlatego też polecam ,,Endera’’ jako ciekawą odskocznię od szarej rzeczywistości w obliczu naszej apokaliptycznej przyszłości.


Katia, 15 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Albatros.