tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

środa, 27 lutego 2013

"Pierwszy dzień po śmierci" - João César das Neves - recenzja


João César das Neves jest portugalskim ekonomistą, pisarzem i publicystą, a także etykiem i historykiem ekonomii. Autor ma na swoim koncie wiele książek, artykułów naukowych i popularnonaukowych, esejów, także z literatury pięknej. Ja miałam okazje zapoznać się z jego książką pt. „Pierwszy dzień po śmierci”.

okladka
Autor zabiera nas w niezwykłą podróż po zaświatach, gdzie razem z głównym bohaterem, krok po kroku doświadczamy innej, nowej rzeczywistości, o której tyle mówi się na Ziemi. Poznajemy historie różnych ludzi, także tych którzy umarli. Widzimy własne błędy, dobre i złe uczynki. Spotykamy Anioła Stróża. To on pokazuje nam prawdę o niebie, piekle i czyśćcu a także pomaga dokonać wyboru między niebem a „niebem”. Od tej decyzji zależy wszystko.


„Pierwszy dzień po śmierci” jest utworem, który skłania do refleksji, zastanowienia się nad własnym życiem i postępowaniem. Książka dodatkowo ukazuje czytelnikowi wędrówkę duszy po zaświatach oraz liczne pokusy z jakimi nawet po śmierci człowieka musi się zmagać.

Autor przybliża odbiorcy podstawowe prawdy wiary chrześcijańskiej oraz słowa świętych takich jak, Tomasz z Akwinu, Augustyn i wielu innych. Ze względu na liczne, bardzo trafnie dobrane wypowiedzi świętych, cytaty z Pisma Świętego oraz przytoczone przez autora historie ludzi, którzy nie zawsze wiedli uczciwe i dobre życie, książka staje się ciekawa i bliska każdemu człowiekowi, bo przecież wszyscy błądzimy.

Chciałabym bardzo serdecznie polecić tę książkę wszystkim, którzy są ciekawi co jest „po drugiej stronie”. Nie jest to utwór łatwy, który można przeczytać w jeden wieczór, lecz wymaga on zastanowienia się nad sobą, nad swoim postępowaniem oraz na konsekwencjami swoich uczynków.


Tilia, 15 lat


Wydawnictwu WAM dziękuję za możliwość przeczytania książki.

"Daleko stąd. Podróż afrykańska" - Evelyn Waugh - recenzja



Daleko stąd. Podróż afrykańska - Evelyn Waugh
Waugh, a właściwie Arthur Evelyn St. John Waugh, to angielski pisarz kojarzony ze swoich satyrycznych powieści i konserwatywnego podejścia do świata. Najbardziej znane są: „Decline and Fall (Zmierzch i upadek)” i „A Handful of Dust (Garść prochu)”. 

Jego historia wydaje się dość kontrowersyjna. Urodzony w Londynie w 1903 roku pochodził z klasy średniej. Wstydził się swojego pochodzenia. Jego samoocena pogorszyła się, gdy z powodu książki napisanej przez brata, Arthura nie przyjęto do szkoły z obawy o dobrą reputację. W College’u prowadził bogate życie towarzyskie i zawarł znajomości z brytyjską arystokracją oraz klasą średnią. Były nawet pogłoski o jego homoseksualnych związkach. Z historii jego życia może się wyłaniać obraz dość kontrowersyjnej, sceptycznej osoby, jednak nie nam jest oceniać Waugha. Wiadomo natomiast, że jego doświadczenia wpłynęły na styl i charakter jego książek.

Jak sam tytuł wskazuje, „Daleko stąd. Podróż afrykańska” jest książką podróżniczą. Z jednej strony przepych,  kurtuazja oraz dyplomacja, z drugiej zaniedbane budynki, upał, spóźniające się pociągi… Tak właśnie rozpoczyna się przygoda Waugha z Afryką, a dokładniej z Cesarstwem Etiopii, w którym odbywała się koronacja, na którą przybyli przedstawiciele wielu państw Europejskich. Bez skrupułów opisuje on wszystko co go spotyka. Nie boi się swoich odważnych opinii. Nie ukrywa negatywnego zdania i dezaprobaty. Nie szczędzi pochwał, gdy jest zadowolony. W ten sposób zostają opisane Etiopia, Imperium Brytyjskie i wiele innych.

Należy pamiętać, że obraz Afryki przedstawiony w książce wolny był od skutków II wojny światowej. Można go traktować jak „starą widokówkę”, która przedstawia bez upiększania i wyidealizowania świat tamtych czasów. Specyficzny język i styl dodając troszkę sarkazmu i żartów powodują, że czytelnik patrzy na wszystko z innej perspektywy.


Książkę
„Daleko stąd. Podróż afrykańska”  mogę polecić osobom interesującym się literaturą podróżniczą oraz tym, którzy lubią odnajdywać różnice między teraźniejszością a przeszłością .

Asia, 15 lat 

Wydawnictwu Świat Książki dziękuję za lekturę. 

"Nadciąga burza" - Damian Dibben - recenzja



Gdyby historię można było zmienić, zrobiłbyś to?

Damian Dibben mieszka w Londynie. Interesuje go starożytna historia i nauki przyrodnicze. Jako scenarzysta pracował przy wielu filmach na przykład: „Upiór w operze” i „Kot w butach”.

Nadciąga burza - Damian DibbenNadciąga burza to pierwszy tom serii Strażnicy historii. To opowieść o nastoletnim chłopcu, który pewnego dnia dowiedział się, że jego rodzice zaginęli w akcji. Nigdy nie opowiadali mu, że są podróżnikami w czasie. Dzięki specjalnym wysłannikom został zawieziony do bazy skąd przenieśli się do Punktu Zero w XIX wiecznej Francji. 

Trójka innych podróżników wyrusza na poszukiwanie jego rodziców. Jace postanawia popłynąć z nimi. Robi to podstępem i udaje mu się. To początek opowieści, bo dopiero w Wenecji zaczynają się prawdziwe przygody grupki przyjaciół, pragnących ocalić historię.

Książkę czyta się szybko i lekko. Ciągła akcja i coraz nowsze pomysły bohaterów sprawiają, że czytelnik się nie nudzi.

Dzięki tej pozycji udało mi się poznać niektóre zagadnienia z historii, której normalnie uczę się na lekcjach. Jest to jednak przedstawione w bardzo przystępny sposób.

„Strażników historii” polecam wszystkim, którzy lubią czytać książki przygodowe. Myślę, że jest to również dobra lekcja historii bez bezmyślnego wkuwania dat na pamięć.

               
Polecam!
                Lampart, 16 lat

Za ciekawą książkę dziękuję Wydawnictwu Egmont.

"Wybrani" - C. J. Daugherty - recenzja


Wybrani - C.J. DaughertyCzy ktoś z Was spotkał się już kiedyś z takim pomysłem? Mroczna szkoła z długą historią; sekrety, kłamstwa i niebezpieczeństwa; dziwne zdarzenia, które mają miejsce po dołączeniu głównej bohaterki do szkolnej społeczności; dwóch chłopców walczących o serce jednej dziewczyny… No cóż, w każdym bądź razie podobne spotkanie przeżyłam z kilkoma innymi pozycjami, dlatego po ujrzeniu zapowiedzi Wybranych nie dawałam żadnych szans dziełu pani Daugherty. Czy niepotrzebnie nastawiałam się negatywnie do tej lektury?

Allie (Alyson) bardzo zmieniła się od zniknięcia brata – ukochany Christopher nagle zaginął bez śladu, zostawiając krótką wiadomość, w której prosił, aby nikt go nie szukał. Właśnie ta rzecz złamała serce dziewczyny. Od tamtego feralnego dnia rodzice stali się dwoma kłębkami nerwów, dlatego nastoletnia Allie nie ma komu się zwierzyć ani chociaż porozmawiać. W związku z tym ucieka do zupełnie innego świata, gdzie rządzą używki, brak jakichkolwiek reguł, a łamanie zasad jest ulubionym zajęciem. Po ostatnim incydencie, kolejny raz złapana przez policję, rodzice Allie decydują, że ich córka zacznie naukę w szkole dla nastolatków miewających podobne problemy. Czy Akademia Cimmeria rzeczywiście gości w swoich skromnych progach takich samych ludzi? Czy Allie może czuć się tam bezpiecznie? Komu może zaufać, a od kogo ma trzymać się z daleka?

Jak już wspominałam wcześniej, umieściłam Wybranych na straconej pozycji ze względu na pomysł wykorzystany w wielu innych powieściach dla nastolatków. Oliwy do ognia dolewały słowa z tyłu egzemplarza „Czy w jego odkryciu pomoże dziewczynie przystojny Sylvain? A może outsider Carter?”. Oprócz kolejnej historii o nawiedzonej, niebezpiecznej szkole autorka serwuje nam również miłosny trójkącik. Nie wygląda to ciekawie, ani trochę, lecz mądre przysłowie, które nasunęło mi się na myśl podczas czytania Wybranych, brzmi „Nie mów hop! zanim nie skoczysz”.

Na samym początku autorka przedstawia nam Allie – dziewczynę cichą, skrytą, ze skłonnościami do częstego pakowania się w kłopoty i robienia wszystkiego na odwrót. Rodzice mówią „Dorośnij!” – Allie nadal pozostaje zbuntowaną nastolatką. W końcu ostatni „wypad” z kumplami kończy się niezbyt szczęśliwie. Decyzja zapada niemal natychmiast – dziewczyna ma rozpocząć naukę w oddalonej kilka godzin jazdy od centrum Londynu Akademii Cimmeria, o której główna bohaterka nie ma zielonego pojęcia. Tam przechodzi ogromną metamorfozę; poznaje nowych ludzi, zawiera przyjaźnie, przeżywa pierwsze miłosne wzloty i upadki, a także widzi na własne oczy rzeczy, których nigdy nie ujrzałaby w swoim rodzinnym mieście. 

Autorka bardzo dobrze i brawurowo dokonała znaczącej dla powieści zmiany Allie. Przemiana dziewczyny wyszła jej na medal, co dodało uroku książce. Kończąc przygodę z Wybranymi miałam przed oczami dwie różne postaci: Alyson zamkniętą w sobie po zniknięciu brata oraz Alyson po dołączeniu do tajemniczej szkoły. Za wykreowanie głównej bohaterki, jej metamorfozę i charakter daję plusa. Autorka równie dobrze poradziła sobie także z paczką Allie, choć kilka postaci przesłodziła, aż do bólu. W dwóch przypadkach od razu narzuciła wymyślony przez nią charakter danego bohatera (Sylvain jako „największe ciacho” Cimmerii oraz Isabelle w roli cudownej, dobrej, kochanej dyrektorki, która nawet w najgorszej sytuacji potrafi się uśmiechać i nigdy nie puszczają jej nerwy), przez co nie miałam okazji poznać go osobiście, tak jak to było z Allie, Jo bądź Carterem. W tym miejscu bez punktu.

Z miejscem akcji (czyli mająca kilkaset lat szkołą w potężnym, starym, bogato zdobionym budynku) pani Daugherty poradziła sobie nawet dobrze. Pomimo tego, że podobny obraz jest chociażby w powieści Piękni i martwi Yvonne Woon (a także w kilku innych), Akademia Cimmeria mnie osobiście przypadła do gustu. Miło czytało się o kaplicy z wiekowymi malowidłami, pokaźnej jadalni, świetlicy, ukrytych w ścianach drzwiach oraz sekretnych miejscach. W kilku słowach: schematycznie, ale z klasą. Wprost uwielbiam podobne obiekty!

Najchętniej przyczepię się do trójkącika miłosnego. Pani Daugherty w ciekawy sposób przedstawia nam wymyśloną przez nią Akademię, bohaterów, mroczne miejsca i sekrety, niebezpieczeństwo i walkę o przetrwanie w tajemniczej szkole, co dostarcza czytelnikowi mnóstwa wrażeń. Całość prezentuje się naprawdę dobrze na tle innych powieści, jednak autorka postanowiła zepsuć urok Wybranych oklepanym, schematycznym i znienawidzonym przeze mnie trójkącikiem. Myślałam, że moda na „On jest taki słodki, ale to jednak do tego drugiego czuję coś więcej” już dawno minęła. Okazuje się bowiem, że niektóre pisarki młodzieżowych książek dalej uważają, iż miłosny dylemat jest czymś „na czasie”. Bzdura! To nie jest nic modnego ani interesującego. Miłosne trójkąciki, chociaż nielubiane przez wielu czytelników, jeszcze długo będą towarzyszyć podobnym romansom (tym zwykłym jak i paranormalnym). A szkoda…

Plusem Wybranych jest to, że autorka wszystko sobie zaplanowała, wobec czego jedno zdarzenie było powiązane z drugim, co z kolei wpływało na trzecie itd. Chętnie dam za to plusa, ponieważ dzięki temu ciągle coś się dzieje, i chociaż mamy momenty, w których tej akcji jest mniej albo toczy się wolniej, to nie można oderwać się od książki nawet na chwilę. Tak przemyślaną fabułę bardzo lubię.

Niestety, oprócz trójkącika miłosnego, dzieło pani Daugherty ma również jeszcze jedną poważną wadę, mianowicie… punkt kulminacyjny. Uwielbiam ostatnie strony w powieściach, kiedy do emocje sięgają zenitu, wszystko się wyjaśnia, każdy wątek zostaje jakoś zakończony lub przeniesiony do drugiej części, i właśnie na coś podobnego czekałam w Wybranych lecz z przykrością stwierdzam, że ogromnego finału pierwszego tomu nie spotkałam. Oczywiście nie myślcie, że nie było niczego podobnego! Parę końcowych rozdziałów obfituje w wartką akcję i ważne zdarzenia, jednak nie było to coś, na co czekałam. Niektórym punkt kulminacyjnym na pewno się spodoba, lecz jeśli tak jak ja lubicie trzymające w napięciu, zapierające dech w piersiach i dające do myślenia zakończenia, możecie odczuwać niedosyt po Wybranych.

Pozytywnie na powieść wpływa trzecioosobowa narracja. Chociaż nie mamy do czynienia z wszechwiedzącym narratorem, dzięki trzeciej osobie jesteśmy w stanie lepiej poznać niektórych bohaterów, a także myśli Allie i targające nią uczucia. O ile w większości przypadków spotykamy się z lekkim stylem autorek, tak przy Wybranych trzeba skupić się na czytanych zdaniach, aby zrozumieć o co chodzi w zawiłej historii Akademii.

Podsumowując:

Niepotrzebnie przyczepiłam Wybranym nalepkę „Uwaga! Schemat!”. Przygoda Allie bardzo wciąga, jest ciekawa i interesująca, a obraz starej szkoły zupełnie mnie oczarował. Powieść pani Daugherty wyróżnia się na tle podobnych historii m.in. dzięki bohaterom i fabule. Tym, którzy nie są przekonani moim zdaniem na temat  tej powieści radzę, aby dali szansę autorce. Nie jest to lektura najwyższych lotów, lecz zapada głęboko w pamięć i pozwala czytelnikowi oderwać się od rzeczywistości na kilka godzin. Moim zdaniem Wybrani to dobra książka – nie powalająca i wybijająca się ponad inne pozycje, ale przyjemna, zabawna i wciągająca. 

Layla, 16 lat

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Otwarte.

„Yoko i John. Dni, których nigdy nie zapomnę” - Jonathan Cott - recenzja


Yoko i John. Dni, których nigdy nie zapomnę - Cott Jonathan„Yoko i John. Dni, których nigdy nie zapomnę” jest opisem jak muzyka spotkała się z miłością. Owo spotkanie, czyli wielką miłość Johna Lennona i Yoko Ono, opisuje z perspektywy przyjaciela pary, Jonathan Cott.

Jonathan Cott był redaktorem w magazynie „Rolling Stones”, co dało mu sposobność do przeprowadzenia wielu ciekawych wywiadów z Johnem Lennonem i Yoko Ono, jak i okazję do zaprzyjaźnienia się z parą. Fascynujące jest również to, iż redaktor przeprowadził jako pierwszy, wywiad z Lennonem tuż po poznaniu Yoko i był on także ostatnią osobą, której John udzielił wywiadu tuż przed śmiercią.

Cott pokazuje w swojej książce to niezwykłe uczucie, które łączyło Yoko i Johna. To jak nawzajem się inspirowali, wspierali w tym co robią, pomagali sobie nawzajem przezwyciężyć swe wewnętrzne lęki czy uporać się z ciężką przeszłością. Autor zwraca uwagę jak wielki przekaz zawiera każde ich dzieło, przekaz skierowany do każdego z nas. Czasem pyta dokładnie Johna lub Yoko co chcieli przekazać przez dany utwór muzyczny, dzieło plastyczne, filmowe czy przez różnego rodzaju happeningi organizowane przez parę. Ważnym aspektem książki jest to, że autor zawarł w niej również wiele luźnych rozmów z parą, które przedstawiają sposób w jaki patrzyli oni na świat i na otaczających ich ludzi.

Dodatkowo w książce zawarty jest współczesny wywiad z 80-letnią już, ale nadal bardzo aktywną artystycznie, Yoko Ono, który Jonathan Cott przeprowadził 14 marca 2012 roku.

Bardzo gorąco polecam tę książkę, nie tylko fanom Johna Lenona, czy Yoko Ono, ale również wszystkim, którzy w życiu nadal poszukują swej własnej drogi czy sposobu na siebie. Przemyślenia Yoko i Johna, które zostały w niej zamieszczone, mogą stać się inspiracją i dać każdemu z nas wiele do myślenia nad własnym życiem.

„I hope some day you'll join us,
and the world will live as one...”


Papaja, 17 lat

Za fajną książkę dziękuję Wydawnictwu Znak.

wtorek, 26 lutego 2013

"Błyszcząca plaża" - Rosie Banks - recenzja


Seria „Magiczne Królestwo” to kolejna propozycja wydawnictwa Hachette dla najmłodszych dziewczynek:). Autorka, Rosie Banks, w kolejnej części pt. „Błyszcząca Plaża” pokazuje nam świat wróżek, chochlików i magii od zupełnie innej strony…

…nadchodzi bowiem noc świętojańska- najbardziej magiczna i najważniejsza noc w całym roku.

Błyszcząca Plaża - Rosie BanksZgodnie z odwieczną tradycją wszystkie czarodziejki zbierają się wówczas na Błyszczącej Plaży, której niezwykły piasek ma dodać im mocy. Taka możliwość pojawia się tylko raz w roku, w związku z czym, wróżka, której magiczne siły dobiegają końca, a która nie uzupełni zapasów mocy, pozostanie „niemagiczną” przez kolejne  dwanaście miesięcy. W takiej sytuacji znajduje się właśnie Trimabella - młoda wróżka, dla której ceremonia na plaży będzie pierwszą w życiu.

Pojawia się jednak problem… Mściwa Królowa, siostra króla Wesołka ma inne plany względem czarodziejskiego piasku. Dochodzi do… porwania! Niedługo przed rozpoczęciem ceremonii cały piasek w tajemniczy sposób znika. Na pomoc muszą zostać wezwane Ela, Jaśmina i Zuza- tylko te trzy dziewczynki, mimo że przybyły ze świata ludzi, potrafią przełamać kolejny piorun pozostawiony przez Jej Złośliwość.

Czy i tym razem im się uda?
Czy rozwiążą kolejną zagadkę?
Czy magia Królestwa zostanie ocalona?

Książeczkę czyta się dobrze, głównie ze względu na brak długich, męczących opisów i urocze rysunki znajdujące się na prawie każdej stronie. Niezwykle pomogą one małym czytelniczkom w wyobrażeniu sobie niezwykłości Magicznego Królestwa. Warto poświęcić chwilę na lekturę z młodszym rodzeństwem.

Ania, 15 lat

Za uroczą pozycję dziękuję Wydawnictwu Hachette.

"Pomiędzy światami" - Jessica Warman - recenzja


Jessica Warman jest amerykańską pisarką. Napisała już trzy znakomite powieści dla młodzieży.

Pomiędzy światami - Jessica Warman„Pomiędzy światami” to książka opowiadająca o nastoletniej dziewczynie, która umarła w dniu swoich osiemnastych urodzin i znalazła się pomiędzy światami. Od razu spotyka chłopca ze swojej szkoły, który został potrącony rok temu przez samochód i zmarł na miejscu. 

Liz jest popularną, piękną i szczupłą dziewczyną, która za życia uwielbiała biegać. W wieku dziewięciu lat zmarła jej matka z powodu przegłodzenia się. Jej ojciec ożenił się ponownie, a Liz zyskała o rok młodszą siostrę. W miejscu, gdzie dziewczyna znalazła się po swojej śmierci nie może sobie przypomnieć jak to się stało, że umarła. Co jakiś czas ma wspomnienia pewnych faktów ze swojego życia, które mają jej pomóc w odpowiedzi na to pytanie.

Kto zabił Liz i dlaczego?
Czemu dziewczyna tak bardzo się odchudzała?
Jak ma się dostać do nieba?

Na te wszystkie pytania znajdziecie odpowiedź w tej ciekawej książce. Powieść mówi tak naprawdę o miłości, przyjaźni, która może być zdradliwa oraz o chorobie, która jest chorobą umysłu.

Podobał mi się w tej książce przepis na popularność oraz co należy robić, aby zawsze wyglądać idealnie. Całość szybko i bardzo przyjemnie się czyta. Wartka akcja i ciekawe zagadki, w które zaplątuje się główna bohaterka trzymają czytelnika w napięciu.

„Pomiędzy światami” polecam szczególnie nastolatkom, ponieważ myślę, że jest to książka napisana właśnie z myślą o nas. Każda, która lubi czytać wzruszające historie z kilkoma morderstwami w tle, powinna wziąć się za przeczytanie tej powieści.

                Polecam.
                Lampart, 16 lat

Wydawnictwu Prószyński i S- ka dziękuję serdecznie za powieść.

"Ogon Kici" - Ewa Nowak - recenzja



Ogon Kici - Ewa NowakKicia jest harcerką, i już od dawna jeździ na letnie obozy. Teraz jako maturzystka, zajmuje się przygotowaniem wyjazdu i wszelkich atrakcji. Jest w tym świetna, i wszystko idzie w dobrą stronę, jednak nagle w jej życiu pojawia się Dawid, kolega jej taty, który zajmuje się organizacją obozów survivalowych. 

Fascynacja, którą wzbudza w Kici dużo starszy mężczyzna, powoduje, że dziewczyna zmienia plany na wakacje, i jako animatorka jedzie pomóc Dawidowi. Poznaje tam nowych znajomych, z którymi nawiązuje odmienne relacje, ale jej serce nie pozwala zapomnieć o żonatym przyjacielu swojego ojca, dla którego, głównie, zdecydowała się zmienić plany.

Nie ma takiej możliwości, by miłość do starszego, żonatego mężczyzny, była dobrą alternatywą na wakacje. Sumienie nie daje Kici spokoju, ponieważ z doświadczenia swojej mamy wie, że odbicie żonatego faceta, nie jest niemożliwe, ale sama nie jest do końca pewna czy chce iść tą samą ścieżką. 

„Ogon Kici” to książka Ewy Nowak, która opowiada historię dziewczyny, którą niektórzy znają z książki „Drugi” tej autorki. Tym razem jednak, to historia Kici gra główną rolę w tej opowieści, i to z jej problemami przyjdzie nam się zmagać. 

Jak większość pozycji autorki, książka wprawia w refleksyjny nastrój, i nie daje o sobie zapomnieć. Kiedy tylko zacznie się ją czytać, a historia się skończy, wraca się pamięcią do poszczególnych fragmentów. 

„Ogon Kici” to świetna, i smutna powieść, poruszająca wiele istotnych problemów. 
Czy warto kochać za wszelką cenę? 
Czy każda miłość jest szczera? 
Co jest ważniejsze, przyjaźń i rodzina, czy wątpliwe uczucie?  

Polecam ją wszystkim którzy znają, lub chcą poznać odpowiedzi na te pytania, a także entuzjastom książek pani Ewy Nowak.



Ciri, 15 lat

Za kolejną pozycję  Ewy Nowak dziękuję Wydawnictwu Egmont.

„Messi. Chłopiec, który zawsze się spóźniał (a dziś jest pierwszy)” - Leonardo Faccio - recenzja


Za granicą o Messim powstało już wiele książek, a niektóre z nich możemy przeczytać w języku polskim. 

Messi. Chłopiec, który zawsze się spóźniał (a dziś jest pierwszy)W zeszłym roku za pośrednictwem wydawnictwa SQN, w księgarniach ukazała się książka niezwykła, która odróżnia się od innych pozycji o piłkarzu. „Messi. Chłopiec, który zawsze się spóźniał (a dziś jest pierwszy)” to wybrane zdarzenia z trzech lat życia Leo, opatrzone wspaniałymi zdjęciami. 

Cała historia, koncentruje się oczywiście na Messim, ale nie na jego karierze piłkarskiej, a na jej kulisach.
Zaczynamy rokiem 2009, i wywiadem autora z Messim, przeplatanym rozmową z… rzeźnikiem, u którego kupuje mięso, i siostrą piłkarza. Rok 2010 to opis pracy podczas kampanii reklamowej, i wspomnienia pracowników La Masii, bynajmniej nie trenerów, a nauczyciela informatyki i kucharzy, oraz wspomnienia jego przyjaciela. 
Ostatni rok - 2011 to wspomnienia z gali FIFA tamtego roku, rozmowy z przyjaciółmi i rodziną. 

Dowiadujemy się więcej o Leo jako człowieku, o tym jaki był jako dziecko, i trochę o jego rodzinie. Poznajemy opowieść o tym jak kręcił reklamę Adidasa z bolącą nogą, i czytamy sms-y i e-maile które wymienia ze swoimi najbliższymi. Prawdopodobnie żadna inna książka nie pozwoli Wam być tak blisko La Pulgi.  Autor nie boi się wyciągać kontrowersyjnych sytuacji, i nie boi się też nazywać Messiego najlepszym, co daje wyjątkowy klimat tej książce. Myślę, że dla każdego fana barcelońskiej dziesiątki jest to pozycja obowiązkowa, ponieważ daje ona niezwykły i szczery obraz Messiego. 


Ciri, 15 lat

Za przybliżenie sylwetki Messiego dziękuję Wydawnictwu SQN.

poniedziałek, 25 lutego 2013

"Rico, Oskar i złamanie serca" - Andreas Steinhofel - recenzja



„Nie chcę być kimś takim. Takim jak wszyscy dorośli. Bo coś z nimi nie tak. Tak jakby podczas dojrzewania albo bycia dorosłym coś się w nich zepsuło. Jakby im się porobiły rysy i pęknięcia, przez które uciekły z nich kolory, a została tylko biel i czerń”

Rico, Oskar i złamanie serca - Andreas SteinhöfelMama Rica, pracująca w klubie nocnym dla mężczyzn, zabiera chłopców na miły wieczór do domu parafialnego na grę w bingo. Wygrywa kolejną tanią, plastikową torebkę, która wcale nie budzi entuzjazmu u zwyciężczyni. Od razu po powrocie do domu, jak zawsze, wystawia ją na aukcję. Jednak ten zwykły wieczór budzi podejrzenia Oskara, a Fredericowi aż ciarki chodzą po plecach na myśl, że jego mama mogłaby brać udział w jakichś nieczystych interesach.

Właściwie co to wszystko ma znaczyć? 
Jaki udział w całym zdarzeniu ma mama Rico? 
O co chodzi z torebką? 
Czy prowadząca rozgrywki bingo „straszna Ellie” też jest w to zamieszana? 

Z takimi i podobnymi pytaniami zmagają się główni bohaterowie książki Andreasa Steinhöfela pt. „Rico, Oskar i złamanie serca”.

Ten nietypowy kryminał świetnie obrazuje skomplikowany świat dorosłych i to, jak bardzo dzieci chcą go zrozumieć. Bo kto, jako dziecko nie interesował się sprawami dorosłych? Kogo nie ciekawiły ich niezrozumiałe, ale strasznie emocjonujące problemy? Co mężczyźni robią w klubach przeznaczonych tylko dla nich? Jakie tajemnice skrywają przed innymi sąsiedzi? Dlaczego niektórzy okazują się być inni niż się wydawali? Pytania można mnożyć, a dzieciom odpowiedź znaleźć trudno.

Mimo że powieść Steinhöfela jest kolejną z serii, to Ci, którzy pierwszy raz do niej zajrzą dowiedzą się wszystkiego z drobnych skrótów fabularnych.

Jest sporo okazji do uśmiechu np.: starszy pan, „bawiący się” w wielkiego detektywa, małe dziewczynki uganiające się za chłopcami czy chociażby sąsiad hodujący kamienie.

Doskonale zdaję sobie sprawę, że każdy inaczej odbiera czytaną książkę. Jednak perypetie tej niezwykłej pary przyjaciół wywołają u WSZYSTKICH tak pozytywne emocje, że nie mogę napisać nic innego, jak tylko: GORĄCO POLECAM!!!

Przeczytajcie koniecznie!

WeruSSia, 15 lat

Za sympatyczną powieść dziękuję Wydawnictwu WAM.

"Bez skrupułów" - Tess Gerritsen - recenzja


Tess Gerritsen jest pisarką, której nie trzeba reklamować. Ostatnimi czasy, każda jej powieść gości na listach bestsellerów, a koledzy po fachu wypowiadają się o nich z nieskrywanym uznaniem i podziwem.

Bez skrupułów - Tess GerritsenJej dwie książki, „Z zimną krwią” oraz „Czarna loteria” ukazały się niedawno w jednym tomie „Bez skrupułów”. Mimo, że nie należą one do sztandarowego gatunku Gerritsen, thrillera medycznego, to i tak uważam, że stylem i sposobem budowania napięcia niewiele odbiegają od poczytnej serii Jane Rizzoli & Maura Isles. Różni je tylko jedno... Są zdecydowanie mniej krwawe, co z pewnością przypadnie do gustu Czytelnikom o słabszych nerwach ;).

W „Z zimną krwią” głównej bohaterce, Ninie, sypie się cały świat, kiedy jej narzeczony nie pojawia się w kościele na ich ślubie. Ten banalny początek rozpoczyna serię dramatycznych, a zarazem trzymających w napięciu wydarzeń. Niespodziewanie w kościele wybucha bomba, która jednak nikogo nie rani. Roztrzęsiona bohaterka nie zdaje sobie sprawy, że to dopiero początek „polowania” na nią, które urządził sobie pewien szaleniec...
                
Z kolei „Czarna loteria” opowiada historię pewnej lekarki, która zostaje oskarżona o błąd w sztuce, gdy na stole operacyjnym umiera pacjentka, a jednocześnie pracownica szpitala. Jest tylko jeden problem: Kate Chance twierdzi, że jest niewinna. Ale jak to udowodnić? Wszystkie fakty świadczą przeciwko niej, a pewien nieustępliwy adwokat za wszelką cenę będzie próbował udowodnić jej winę. Jednak nieustępliwość bohaterki, a także kolejne zabójstwo pracownicy szpitala, sprawią, że prawnik zmieni zdanie. W tym momencie rozpocznie się ciężka walka o przeżycie...

Jak już wspomniałam, obydwie książki są znakomitymi powieściami. Dodam jeszcze, że w te trzymające w napięciu historie został wpleciony również wątek romansowy, który całości dodaje wyrazu. Zawsze zastanawiam się jak to możliwe, że wszystkie powieści Gerritsen wydają się być pisane z niezwykłą lekkością, a każda kolejna historia w niczym nie przypomina poprzedniej... 

Gorąco polecam! :)
Iza, 18 lat

Za kolejną rewelacyjną powieść Gerritsen dziękuję Wydawnictwu MIRA.

„Dogrywka” - K. Gacek, A. Szczepańska - recenzja


„Dogrywka” nie jest pierwszą książką napisaną przez duet Gacek i Szczepańska. Jest to kontynuacja bestsellerowego „Zabójczego spadku uczuć”, w którym para przyjaciółek była zmuszona do przeprowadzenia własnego śledztwa.

Dogrywka - Agnieszka Szczepańska
Również w „Dogrywce” pogmatwana sytuacja zmusi bohaterki do samodzielnego stawienia czoła problemom. Beata i Monika, niczym Haley Randolph („Torebki i morderstwo”), bez wahania wezmą wszystkie sprawy w swoje ręce, bo tym razem będzie chodziło nie tylko o miłość i szczęście, ale także o życie! Z każdą chwilą sytuacja będzie się bardziej gmatwać, a jej rozwiązanie będzie... szokujące.


Muszę przyznać, że książka zaskoczyła mnie w pozytywny sposób. Autorki z dużą lekkością stworzyły trzymającą w ciągłym napięciu historię, a przy tym niezwykle barwną i zabawną. Wszystkie postaci zostały wykreowane w ciekawy i wyrazisty sposób. Bardzo podobało mi się to ironiczne spojrzenie i dystans autorek. 

Czytając „Dogrywkę” od razu przypomniały mi się przyjemne chwile, przepełnione śmiechem, które spędziłam choćby przy lekturze „Luizę pilnie sprzedam”. „Dogrywka”, wydana nakładem Nowego Świata, już dołączyła do grona moich ulubionych książek, a mam nadzieję, że wkrótce trafią tam też inne książki autorstwa tych pisarek. 

Polecam.
Iza, 18 lat


Portalowi Zbrodnia w Bibliotece serdecznie dziękuję za książkę. 

"Piosenki dla Pauli" - Blue Jeans - recenzja




„Piosenki dla Pauli” to debiut literacki mieszkańca Madrytu, Blue Jeans’a, a właściwie Francisco de Paula Fernandesa. Początkowo fragmenty „Piosenek dla Pauli” umieszczał w Internecie.  Pomysł spotkał się z uznaniem czytelników, dzięki czemu powieść została wydana. 


To powieść obyczajowa, opowiadająca o losach Pauli i jej przyjaciółek - Cris, Miriam i Diany. Tytułowa bohaterka ma siedemnaście lat. Mieszka z rodzicami i malutką siostrą - Ericą.  Paula poznaje przez Internet Angela, dziennikarza z branży muzycznej.  Mimo różnicy wieku, stają się sobie bliscy. Postanawiają się spotkać.

Pozornie wydawać by się mogło, że życie to bajka - w końcu spełniają się jej marzenia o wielkiej miłości… Jednak Angel spóźnia się na umówione spotkanie, a Paula przypadkowo poznaje Aleksa, młodego pisarza i muzyka. Alex zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia i chce o nią zawalczyć.  Mario, przyjaciel Pauli z dzieciństwa, również próbuje się do niej zbliżyć. Dziewczyna nie ma łatwego wyboru... Przyjdzie jej zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu…


„Piosenki dla Pauli” w sposób prosty i lekki porusza bliskie każdemu nastolatkowi tematy, takie jak przyjaźń, czy miłość. Ważną rolę w powieści odgrywa muzyka. Powieść czyta się szybko i przyjemnie. Mimo tego, że liczy 638 stron, treść jest jasna i zrozumiała. Akcja toczy się bardzo wartko, dzięki czemu czytelnik zostaje niejako „wciągnięty” w świat Pauli, pełny zawirowań, dążeń i marzeń. 

Warto sięgnąć po tę książkę!

RisingSun, 18 lat


Za pasjonującą historię dziękuję Wydawnictwu Jaguar. 





„Reckless. Kamienne ciało” - Cornelia Funke - recenzja


Cornelia Funke – najsłynniejsza niemiecka pisarka dla młodzieży. Napisała ponad 50 książek przetłumaczonych na 40 języków.

Reckless. Kamienne ciało - Cornelia Funke
Jakub Reckless mieszka wraz ze swoją matką i młodszym bratem – Willem. Jego ojciec - Jan zniknął niespodziewanie z ich życia. Jakub zakradając się do jego gabinetu odkrywa tam lustro, lecz nie byle jakie lustro. Potrafi ono przenosić go do innego świata, który wiele łączy z tym prawdziwym, ale jeszcze więcej różni. Jakub zaczyna odkrywać tamten świat, świat za taflą lustra. W nim spędza większość czasu, staje się on powoli jego domem. 

Po kilku latach matka chłopców umiera, a tajemnica starszego syna o niespotykanym i jakże zachwycającym lustrze, ujrzy światło dzienne. Młodszy brat Jakuba, wejdzie za nim do ‘tego’ świata.  Will zostanie tam zraniony z ręki goyla, po tym zdarzeniu zacznie się zmieniać w kamień, stawać się jednym z goyli. Jakub za wszelką cenę będzie próbował ocalić brata... 

Czy Will zamieni się w kamień?
Czy Jakubowi uda się ocalić brata?

Kto okaże się wrogiem, a kto przyjacielem?

„Fabuła tej pełnej przygód powieści fantasy nie pozwoli czytelnikom zatrzymać się przed ostatnią stroną”  ~ ”Booklist”

Książkę czyta się bardzo dobrze, wciąga od samego początku do końca. Jest pisana prostym, barwnym językiem. Jest na pewno dobrą lekturą na umilenie popołudnia. W książce jest również wiele rysunków rozpoczynających kolejne rozdziały wykonanych przez samą autorkę, niewątpliwie wzrok przykuwa okładka książki, mroczna z czerwonym akcentem. 

Myślę, że jeśli chodzi o fabułę książka nie zaskakuje niczym nowym, można by powiedzieć, że jest dość typowa dla baśni, aczkolwiek czytało mi się ją tak dobrze, że z chęcią sięgnęłabym po kolejny tom. 
Zachęcam do przeczytania.


DeBestka, 16 lat

Wydawnictwu Egmont dziękuję za fajną książkę.

"Zgubne dziedzictwo" - Jacek Krakowski - recenzja

„Zgubne dziedzictwo” Jacka Krakowskiego to kryminał należący do serii „Super kryminał”.

Zgubne dziedzictwo - Jacek KrakowskiAkacja utworu rozgrywa się w Kostrzynie nad Odrą, mieście położonym w zachodniej części Polski. W związku ze śmiercią bogatej krewnej, Zenobii Kruszyńskiej, na pogrzebie zebrała się jej rodzina. Są to nie tylko najbliżsi krewni, ale pojawiła się też Laura Sawicka, daleka powinowata, z zawodu policjantka. Autor przedstawia nam rodzinę zmarłej z różnych gałęzi rodu, przebywa tam brat Zenobii – Franciszek, razem z synem i wnukiem oraz rodzina jej zmarłego w Brazylii męża.

Nie jest to jednak zwyczajny pogrzeb. Ciało seniorki rodu zostało skremowane w Chinach – gdzie przebywała na kuracji dla poratowania zdrowia – i złożone na cmentarzu w Kostrzynie. Po południu zostaje odczytany testament Zenobii Kruszyńskiej, gdzie w swojej ostatnie woli cały wielomilionowy majątek przekazuje młodemu krewniakowi Krystianowi. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nagle w drzwiach nie pojawiła się we własnej osobie… Zenobia Kruszyńska! Zaskoczenie zebranych osób było ogromne. 

Kogo zatem złożono do grobu parę godzin wcześniej? 
Co się dzieje? 
Czy policjantce Laurze Sawickiej uda się rozwiązać nietypową zagadkę? 

Kryminał Jacka Krakowskiego jest misternie skonstruowaną intrygą rodzinną, gdzie  nieuprawnione do spadku osoby, chcą zdobyć ogromną fortunę Kruszyńskiej. Książkę czyta się bardzo dobrze i szybko, jest dużo dialogów. Wiele postaci przewija się przez strony utworu i na początku trudno się zorientować kto z kim jest spokrewniony i jakie relacje łączą poszczególne osoby. Narratorem utworu jest Laura, która czynnie uczestniczy w wydarzeniach zawartych w kryminale.

Serdecznie polecam książkę „Zgubne dziedzictwo”, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Pi, tym czytelnikom, którzy lubią odczuwać dreszczyk emocji związany ze stopniowym odkrywaniem faktów, mających na celu ukazanie całej prawdy.


Tilia, 15 lat

Za fajny kryminał dziękuję Portalowi Zbrodnia w Bibliotece.

piątek, 22 lutego 2013

"Pierwsze koty robaczywki" - Karina Bonowicz - recenzja

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu Czytajmy Polskich Autorów i Wydawnictwa Prószyński i S-ka.


Pierwsze koty robaczywki - Karina Bonowicz

Karina Bonowicz –dziennikarka i polonistka, pisarsko debiutuje książką „Pierwsze koty robaczywki”. 

Ida po studiach, trafia do szkoły średniej, by spełniać swoje ambicje nauczycielskie. Chociaż tak naprawdę  wcale tego nie chce, zaczyna zmagania ze współczesnym systemem edukacji, dyrektorem – wuefistą, nastolatkami, i własnymi problemami. Dochodzi do tego tymczasowy brak chłopaka, który sama spowodowała, i nie może sobie przypomnieć dlaczego. Sprawy nie ułatwia fakt że były chłopak-Igor, aktor serialowy i teatralny, coraz częściej jej się przypomina. Wsparcia szuka u swojej przyjaciółki Ady i jej chłopaka Qrka czyli specyficznej pary z którą mieszka, nauczycielki chemii- Dagi, i nieoczekiwanie w ramionach Kuby, kolejnego aktora, którego poznaje, w najmniej spodziewanej scenerii. 

Ida stara się zapewnić uczniom jak najciekawsze lekcje, co niekoniecznie mieści się w założeniach podstawy programowej, i nie przysparza jej sympatii dyrektora oraz starej gwardii polonistycznej szkoły. Do tego okazuje się że Kuba niekoniecznie, był dla niej odpowiednim partnerem, a wszystko znów sprowadza się do Igora, który uparcie nie daje o sobie zapomnieć. Nie daje także przypomnieć sobie Idze, dlaczego z nim zerwała? 

„Pierwsze koty robaczywki” to książka do której na początku trzeba się przyzwyczaić, do czego najlepiej nadaje się pierwszy rozdział. Kiedy już połapiemy się w szalonym stylu książki, okazuje się że mamy w ręku bardzo zabawną i przyjemną lekturę. Zwariowana, młoda nauczycielka, doświadcza nie mniej zwariowanych przygód, w zwariowanym towarzystwie. Takim szalonym zdaniem najłatwiej mi określić tę książkę. Jednak pozytywny klimat, który wywoływał u mnie uśmiech przez prawie wszystkie strony, jest najlepszą jej recenzją.

Ciri, 15 lat

"Po drugie dla kasy" - Janet Evanovich - recenzja



Janet Evanovich, amerykańska pisarka, autorka m.in. popularnej serii przygód łowczyni nagród – Stephanie Plum. Jedna z jej powieści „Po drugie dla kasy” trafiła niedawno w moje ręce. Muszę przyznać, że się na niej nie zawiodłam.

Po drugie dla kasy - Janet Evanovich
Kenny Mancus, prostak z Grajdoła, okazuje się być zamieszany w coś więcej niż tylko kradzież samochodu kuzyna i postrzelenie swojego najlepszego kumpla. Stale obserwuje go Stephanie, główna bohaterka powieści i niezbyt udana łowczyni nagród. W śledztwie pomaga jej kolega z pracy – Komandos. Joe Morelli, znajomy policjant również prowadzi sprawę związaną z Mancusem, w dodatku próbuje wyciągnąć od łowczyni wszystkie informacje. 
Spiro Stiva – pasierb właściciela jednego z wielu zakładów pogrzebowych w Grajdole- to na jego prośbę, Stephanie szuka 24 zaginionych trumien, które Spiro kupił po okazyjnej cenie. Sytuacja zaczyna się komplikować kiedy okazuje się, że to nie Stephanie śledzi, ale jest śledzona. W dodatku zaczyna otrzymywać dziwne „przesyłki”...



Dopełnienie tego wszystkiego stanowi obecność nieustraszonej Babci Mazurowej, która szuka rozrywki, zaglądając do trumien i strzelając do przestępców. W dodatku uwielbia jeździć po domach pogrzebowych i wtykać nos w nie swoje sprawy.

„Po prostu dla kasy” to genialna książka, od której ciężko jest się oderwać. W dodatku fabuła toczy się tak zaskakująco, że trudno jest cokolwiek przewidzieć, ale oczywiście zawsze można pobawić się w detektywa. Autorka postarała się, żeby czytelnik nie musiał nad niczym zbyt długo myśleć. Książka jest napisana, prostym, zrozumiałym językiem w stylu (bardzo) potocznym. Tym, którzy przepadają za kryminałami, ale także lubią się pośmiać serdecznie polecam to dzieło!

WeruSSia, 15 lat


Fabryce Słów dziękuję za chwile wytchnienia z książką.

"Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie" - Szymon Hołownia - recenzja


Przyznam, że z twórczością literacką pana Hołowni, dziennikarza i publicysty, znanego przede wszystkim z prowadzenia programu rozrywkowego Mam Talent!, miałam okazję już się spotkać i miło ją wspominam (mówię tutaj o książkach Ludzie na walizkach i Ludzie na walizkach. Zupełnie nowe historie – zbiorach wywiadów z niesamowitymi ludźmi), dlatego z chęcią zabrałam się za zrecenzowanie jego najnowszej publikacji, którą i tak planowałam przeczytać.

Last minute. 24 h chrześcijaństwa na świecie - Szymon Hołownia
Przede wszystkim jest to książka opowiadająca o różnych wyznawcach chrześcijaństwa na świecie. Szybko okazuje się, że nie są oni zwykłymi ludźmi. Nawrócona z islamu studentka, ksiądz-żołnierz, była siatkarka, która osiedliła się na końcu świata. Historia życia każdego z nich wciąga i pokazuje, że naprawdę niewiele trzeba, by zmienić życie swoje i innych.


Barwne postacie wzbudzają sympatię, ich losy zadziwiają. Trudno uwierzyć, że tak wiele może się mieścić w człowieku. Tak wiele pogody ducha, radości życia i siły przezwyciężania trudności na drodze.

Lektura może przerażać niektórych ilością stron, ale czyta się ją równie dobrze jak książkę podróżniczą, zwłaszcza, że zawiera liczne zdjęcia. 

Szymon Hołownia
pisze lekko i zabawnie, przedstawiając ciekawe tematy. Ukazuje też chrześcijaństwo w nowym świetle. Jeśli ktoś myśli, że ta religia jest nudna, powinien sięgnąć po tę książkę. A nawet jeśli nie jest fanem książek o tematyce religijnej, warto rozszerzyć swoje horyzonty. Osobiście jestem pod bardzo dobrym wrażeniem i zamierzam poszukać innych prac tego autora.


Dori, 17 lat


Za ciekawą pozycję dziękuję Wydawnictwu Znak.

czwartek, 21 lutego 2013

"Zapora" - Hubert Hender - recenzja



Zapora - Hubert Hender
Hubert Hender to początkujący, młody pisarz. Jego książka pt. „Zapora” była dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ zawsze z lekkim dystansem podchodzę do powieści, których akcja została osadzona w Polsce - prawdopodobnie dlatego, że opowieść o „grupie policjantów z Jeleniej Góry” to dla mnie mimo wszystko nie to samo, co opowieść o „oddziale FBI z Nowego Jorku”. 

Po przeczytaniu książki stwierdziłam jednak, że Hubert Hender postąpił słusznie, wykorzystując swoją ojczyznę jako tło. W ten sposób przybliżył polskiemu czytelnikowi realia historii. Wyszło niesamowicie.



Koło małej wsi, gdzie wszyscy się znają, dochodzi do zdarzenia, które wstrząsa mieszkańcami Pilchowic. Pewnej nocy wędkarz słyszy przeraźliwe krzyki. Kiedy zapuszcza się w las odnajduje ich źródło – martwą i zmasakrowaną kobietę. Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni i to w tak spokojnej okolicy?

Główni bohaterowie, czyli Iwanowicz i Gawłowski wraz z policjantami z Jeleniej Góry chcą jak najszybciej odnaleźć tajemniczego mordercę. Kiedy znajdują kolejne zwłoki, rozumieją, że to dopiero początek serii zbrodni w jakiś sposób związanych z monumentalną budowlą górującą nad wsią - zaporą. Jak może się wydawać, mieszkańcy Plichowic giną jeden po drugim. Wybucha panika. Doświadczeni policjanci czują na karku oddech seryjnego mordercy, który zdaje się być zawsze jednocześnie o krok przed nimi i czaić się za ich plecami.

Aby poznać rozwiązanie zagadki z dzikimi lasami, wielką zaporą i tajemnicą z przeszłości w tle, zachęcam do lektury. Książka pełna zwrotów akcji, autor po mistrzowsku zbudował napięcie. „Zapora” toczy się w bardzo szybkim tempie (czasami nawet zbyt szybkim – łatwo pogubić się w masie nazwisk, jakimi szasta Hubert Hender!).  Książkę czyta się bardzo szybko – wciąga!
Obowiązkowa pozycja dla wszystkich kochających mroczne opowieści z dreszczykiem!

Pauline Veronique, 17 lat


Wydawnictwu Oficynka dziękuję za  mrożącą krew w żyłach opowieść.

środa, 20 lutego 2013

"Wiatr: wiadomość do mnie" - Miriam Dubini - recenzja


Miriam Dubini mieszka w Rzymie, pisze książki dla młodzieży, scenariusze do kina i telewizji i przemierza okoliczne wzgórza na Merlinie, rowerze błękitnym jak powietrze. „Wiatr. Wiadomość do mnie.” to jej książkowy debiut.

Wiatr - Wiadomość do mnie - Miriam Dubini
Anselmo jest… tajemniczy. Niesamowicie spokojny i opanowany. Słucha wiatru. On wskazuje mu drogę.

Greta. Odosobniona trzynastolatka w glanach, o oczach koloru lasu. Ucina krótko wszystkie dyskusje. Na rowerze ucieka – od matki, rówieśników. Wtedy czuje się naprawdę sobą. Jednak nowa klasowa koleżanka Emma nie chce uznać takiej izolacji. Wraz z Lucią próbuje się zaprzyjaźnić z Gretą.

Anselmo i Greta najpierw wpadają na siebie podczas burzy (na rowerach, jakżeby inaczej!). Powoli odkrywają, że łączy ich coś więcej niż rowerowa pasja… 

Pozwoliłam prowadzić się wiatrowi i nie żałuję. Delikatnie przewracał strony książki, a ja przyglądałam się Grecie i Anselmo. Dwójce skrytych nastolatków, którzy stopniowo coraz bardziej się na siebie otwierają. Ich uczucie jest dość dojrzałe, jak na bohaterów w tak młodym wieku.  Rzymskie uliczne gangi, utracone zaufanie, intrygi Lucii i Emmy, to rzeczy, które spotykają na swojej drodze. No i oczywiście wszędzie obecne tajemnice.

„Kto podniósł wzrok do nieba, szuka wśród chmur odpowiedzi, ponieważ na ziemi są same pytania…”

Takie książki ja nazywam „ubarwione fantastyką”.
Bohaterowie? Są bardziej i mniej udani. Mała, słodka, naiwna Lucia i uparta Emma – drażniące mnie momentami osóbki, ale jednak ważne w tej historii. Anselmo – zbyt idealny, by istnieć. Greta – silna, ale wrażliwa dziewczyna.

Na czym polega tajemnica tej książki? Autorka opowiada nam historię w zarysie podobną do wielu.  Ale chyba jeszcze nikt nie pisał o listonoszu zagubionych przesyłek… Książka ma swój wyjątkowy klimat, wspomagany magią Wielkiego Miasta, który czułam podczas lektury. Ach, te urokliwe rzymskie uliczki!

Myślę, że czar tej książki tworzy też styl  pisarki – niezwykle plastyczny, momentami wręcz poetycki, delikatny jak mgiełka… „powietrzny”.  Nie mogę nie wspomnieć o pięknej, dopracowanej szacie graficznej.
Mimo niedociągnięć, świetna książka, czytajcie, dajcie się porwać wiatrowi!

Rzym, rowery, tajemnice, wiatr i miłość – czego chcieć więcej?

Lilisa, 15 lat


Za fantastyczną książkę dziękuję Wydawnictwu Dreams.

"Carte blanche" - Jeffery Deaver - recenzja


Carte blanche - Jeffery Deaver
Jeffery Deaver to autor wielu bestsellerowych powieści sensacyjnych. Swoim dorobkiem zapracował sobie na przywilej dołączenia do grona spadkobierców dziedzictwa Iana Fleminga, i opisania kolejnych przygód Jamesa Bonda. 

Wszystko zaczyna się, kiedy służby specjalne deszyfrują wiadomość o mającym wkrótce nastąpić zamachu, katastrofalnym w skutkach. Pierwszym podejrzanym staje się Irlandczyk, jednak szybko okazuje się, że nie działa sam. We wszystko wmieszany  jest właściciel firmy zajmującej się utylizacją śmieci, tylko jaki to ma sens? I gdzie tu potencjalne niebezpieczeństwo? 

Niezastąpiony agent, nie boi się igrać z ogniem, jeżeli tylko doprowadzi to do szczęśliwego zakończenia. Tropem swoich celów trafia do Kapsztadu, gdzie wszystko zaczyna się pozornie wyjaśniać. Co jednak jeśli wszystko od początku wyglądało inaczej? 

Jeffery Deaver w książce Carte blanche, jak zwykle staje na wysokości zadania. Fanów przyzwyczaił już do swojej wszechstronnej wiedzy na różne tematy, i niewiarygodnego stylu, który ustawia go w czołówce współczesnych pisarzy sensacyjnych. Dodając do tego wszystkiego postać Jamesa Bonda, staje się oczywiste, że oto przed nami czterysta siedemdziesiąt stron emocji. 

Jest to świetna opowieść, osobiście nie zauważyłam nawet kiedy ją przeczytałam, zafascynowana toczącą się akcją. Polecam książkę zarówno fanom Deavera czy Bonda, jak i tym którzy swoją przygodę z którymś z panów dopiero planują zacząć, możliwe, że po przeczytaniu tej recenzji :).  


Ciri, 15 lat


Wydawnictwu Albatros dziękuję za rewelacyjną pozycję.

"Gangster Squad. Pogromcy Mafii" - Paul Lieberman - recenzja


Dziennikarz Paul Lieberman zaszczyca nas tym razem swoim najnowszym dziełem, książką powstałą na bazie artykułów pojawiających się na łamach ,,Los Angeles Times’’ o tytule: ,,Gangster Squad Pogromcy Mafii’’ (na jej podstawie pojawił się niedawno w kinach film o takim samym tytule).

Paul Lieberman - Gangster Squad. Pogromcy mafii. - Obraz wyświetlany na dodatkowej warstwie
Oparta na prawdziwych zdarzeniach książka opowiada o losach jednostki specjalnej (Los Angeles Police Department) działającej od końca lat czterdziestych dwudziestego wieku do początku sześćdziesiątych. Głównym zadaniem tej ósemki niezwykłych ludzi jest ochrona miasta przed działaniami Mickeya Cohena, jednego z ważniejszych bossów mafii. Nie będzie to jednak proste, bo mimo wielu popełnianych przestępstw, Mickey wie, jak wyjść z każdej sytuacji z korzystnym wynikiem.

Ale nie tylko gangsterzy nie grają fair. Podkładane pluskwy, rozboje w biały dzień, strzelaniny – to tylko niektóre ze sposobów walki obu stron. Nic nie jest pewne, nie wiadomo do końca kto wygra. Raz Mickey tryumfuje, raz trafia za kratki. Jak to naprawdę się skończy?

Tutaj muszę powiedzieć szczerze, że jeśli ktoś liczy na powieść z wartką i szybko dziejącą się akcją, może się trochę rozczarować. Książka jest napisana bardziej w formie relacji z wydarzeń, bardzo szczegółowej i obszernej, nie znaczy to jednak, że nudnej, bo niektóre detale i wydarzenia mogą naprawdę zaciekawić. Poza tym widać trud autora włożony w napisanie tej pozycji. Lieberman urozmaica swoją narrację wypowiedziami osób, które lata temu brały udział w wydarzeniach i załącza kilka stron fotografii, przez co czytelnik może na własne oczy zobaczyć, jak wyglądał legendarny Mickey Cohen czy Jack O’Mara. Może to być niemała gratka dla miłośników ponurych kart historii.


Dori, 17 lat


Za możliwość  przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.