Hubert Hender to początkujący, młody pisarz. Jego książka
pt. „Zapora” była dla mnie dużym zaskoczeniem, ponieważ zawsze z lekkim
dystansem podchodzę do powieści, których akcja została osadzona w Polsce -
prawdopodobnie dlatego, że opowieść o „grupie policjantów z Jeleniej Góry” to
dla mnie mimo wszystko nie to samo, co opowieść o „oddziale FBI z Nowego
Jorku”.
Po przeczytaniu książki stwierdziłam jednak, że Hubert Hender postąpił
słusznie, wykorzystując swoją ojczyznę jako tło. W ten sposób przybliżył
polskiemu czytelnikowi realia historii. Wyszło niesamowicie.
Koło małej wsi, gdzie wszyscy się znają, dochodzi do
zdarzenia, które wstrząsa mieszkańcami Pilchowic. Pewnej nocy wędkarz słyszy
przeraźliwe krzyki. Kiedy zapuszcza się w las odnajduje ich źródło – martwą i
zmasakrowaną kobietę. Kto mógł dopuścić się takiej zbrodni i to w tak spokojnej
okolicy?
Główni bohaterowie, czyli Iwanowicz i Gawłowski wraz z
policjantami z Jeleniej Góry chcą jak najszybciej odnaleźć tajemniczego
mordercę. Kiedy znajdują kolejne zwłoki, rozumieją, że to dopiero początek
serii zbrodni w jakiś sposób związanych z monumentalną
budowlą górującą nad wsią - zaporą. Jak może się wydawać, mieszkańcy Plichowic
giną jeden po drugim. Wybucha panika. Doświadczeni policjanci czują na karku
oddech seryjnego mordercy, który zdaje się być zawsze jednocześnie o krok przed
nimi i czaić się za ich plecami.
Aby poznać rozwiązanie zagadki z dzikimi lasami, wielką
zaporą i tajemnicą z przeszłości w tle, zachęcam do lektury. Książka pełna
zwrotów akcji, autor po mistrzowsku zbudował napięcie. „Zapora” toczy się w
bardzo szybkim tempie (czasami nawet zbyt szybkim – łatwo pogubić się w masie
nazwisk, jakimi szasta Hubert Hender!).
Książkę czyta się bardzo szybko – wciąga!
Obowiązkowa pozycja dla wszystkich kochających mroczne
opowieści z dreszczykiem!
Pauline Veronique, 17 lat
Wydawnictwu Oficynka dziękuję za mrożącą krew w żyłach opowieść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz