Z czym się kojarzy tytuł? Ławka w parku, na przystanku, przy
alejce… Niczym niewyróżniające się siedzisko, a jednak dla głównego bohatera ma
wyjątkowe znaczenie. Ta jego - jest częściowo niewidoczna, zasłonięta kwitnącymi
krzewami w pobliżu sadzawki. Od czasu, gdy zamieszkał w mieście przychodzi tam
codziennie. Po co? Jeśli nie wiadomo o co chodzi to chodzi o kobietę. Tak jest
i w jego przypadku. Piękna nieznajoma. Dziewczyna obdarzona platoniczną
miłością naszego bohatera. On – dziennikarz, pisarz, wolny ptak, romantyk. Ona
– Ukochana… Jak się rozwinie ich znajomość?
Na portalach społecznościowych coraz częściej roi się od
stron typu spotted, na których zdesperowani mieszkańcy co większych miast
wylewają swoje żale, że kogoś zauważyli, że codziennie z kimś jeżdżą autobusem
do pracy. Pod takimi postami jest jeszcze więcej komentarzy „Dlaczego w końcu
nie zagadasz?”. Nasz bohater, którego
imienia i tak nie poznamy, nie zagadał. To Ona zrobiła pierwszy krok.
Książka zapowiadała się ciekawie, romantyczna opowieść z
punktu widzenia nieśmiałego, nieco zagubionego w codzienności mężczyzny. Coś
innego, niż wylewne romansidła pisane przez kobiety. I zaczęła się ciekawie,
jednak późniejsze lanie wody nie było już zbyt wciągające.
Może moje skojarzenie jest trochę szablonowe, ale pierwszy
bohater, który mi przyszedł na myśl, gdy zaczęłam tę lekturę to Werter
Goethe’go. Romantyk, którego listy zdają się nie mieć końca. Tu jest podobnie.
Bezimienny pisze o sobie, opowiada ze szczegółami każdy dzień swojego życia,
łącznie z tym co zjadł na śniadanie.
„Ławka” to melancholijna i wręcz relaksująca opowieść o
bardzo nieśmiałej miłości, w której to kobieta wykonuje jakikolwiek ruch. Może
to się zmieni? Przekonajcie się sami.
Ananaska, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dziewięć Muz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz