Pies, glina, czy po prostu policjant. Zazwyczaj widzimy ich
jako leni stojących na drodze z lizakiem i z nudów czepiających się
przypadkowych kierowców. A prawda bywa zupełnie inna. I niestety często
stróżowie prawa są lekceważeni, a ich praca nie doceniana.
Patryk Vega zyskał
sobie zaufanie funkcjonariuszy do tego stopnia, że nie mieli oni przed nim
praktycznie żadnych tajemnic. Nic nie było ukrywane. Tekstu też nie tknęła
cenzura, więc przekleństwa są liczne, soczyste, więc jeżeli ktoś jest na tym
punkcie szczególnie przewrażliwiony, to radzę uzbroić się w ogromne pokłady
dystansu, lub na dystans się od tej książki trzymać. Również często
czytelnik może się czuć nieco zagubionym od nadmiaru pseudonimów i po pewnym
czasie nie rozróżnia już kto to Jogi, Dax, Oskar czy Lepa. Jednak wydaje mi
się, że było to nie do uniknięcia, ponieważ są to autentyczne wypowiedzi i
autorzy zapewne nie zastanawiali się czy czytelnik "nadąży" za ich
tokiem myślenia czy też nie.
Pomijając te drobne niedogodności, książka jest
naprawdę świetna. Historie w niej opowiedziane są zabawne, tragiczne,
szokujące, a często wręcz niewiarygodne. Podczas lektury kompletnie zmienia się
nasze nastawienie do policjantów. Nabieramy do nich należnego szacunku.
Oczywiście, nie wypowiadają się tutaj ci pracujący w drogówkach, lecz głownie
z wydziału kryminalnego. Smaczku również dodaje fakt, że jednym z rozmówców
Patryka Vegi był (zmarły już) Sławek Opala. Był on pierwowzorem serialowego
bohatera. Został aresztowany za rzekome działanie w grupie przestępczej.
Poddał się karze, choć utrzymywał, że jest niewinny. W więzieniu spędził dwa i
pół roku. Popełnił samobójstwo wieszając się na kablu. Powinno to stanowić
dostateczną zachętę do przeczytania tej książki, bo wręcz kipi od takich
właśnie historii.
Polecam!
Sheri, 15 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz