Nadzwyczajna. Niesamowita. Jedyna w swoim rodzaju.
Czarująca. I przeraźliwie samotna całe życie.
Po raz pierwszy z osobą, diwy operowej,
Marii Callas zetknęłam się w książce Kobiety Niepokorne pióra Cristina
Morató. Tam po zaledwie 60 stronach lektury stała się moją bohaterką. Gdy w
moje ręce trafiła kolejna biografia poświęcona jej osobie, byłam ciekawa czy po
bardziej wnikliwym prześledzeniu jej życiorysu, moje nastawienie do niej
zmieni się, czy też nie. I zmieniło się. Polubiłam ją jeszcze bardziej.
Maria Callas urodziła się w Stanach
Zjednoczonych w 1923 roku. Jej dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych,
głównie z powodu despotycznej matki, która ciągle narzekała na córki (oprócz
młodszej Marii, była jeszcze starsza Jackie) i męża. Sympatię do młodszej córki
poczuła dopiero w chwili, gdy okazało się, że głos Marii to prawdziwy, operowy
skarb. Matka postanowiła przenieść na córkę swoje niezrealizowane ambicje
zdobycia sławy jako artystka i wszelkie swoje staranie wkładała w doskonalenie
umiejętności dziewczynki. Trzeba jednak podkreślić, że skupiła się na jej
talencie, a nie na niej samej. Ten fakt bolał Marię do końca życia.
Po paru latach w Stanach Zjednoczonych,
matka dziewczynek postanowiła wrócić do swojej ojczyzny - Grecji wraz z
córkami. Ojciec nie pojechał z nimi. W Grecji, Maria rozpoczęła
profesjonalne szkolenie, które zostało przerwane wybuchem II wojny światowej.
Głód i strach tamtych lat okupacji, odcisnęły trwały ślad w sercu młodej
amerykanki.
Maria jako nastolatka, nie była
pięknością. Cierpiała na nadwagę, borykała się z trądzikiem. Z tego powodu
miała ogromne kompleksy. Chcąc o nich zapomnieć, zamykała się w pokoju i
ćwiczyła swój głos. Jednakże zamykała się z jedzeniem, przez co jeszcze
bardziej przybierała na wadze. Dziś wiemy, że to była choroba – zaburzenie
odżywiania, oraz, że takim osobom trzeba pomóc. Wtedy nikt tak do tego nie podchodził.
Callas była sama.
Kariera Marii rodziła się w bólach. Nikt
nie chciał słuchać otyłej dziewczynki. Lecz gdy zaczynała śpiewać, mogło to być
cokolwiek, od Giocondy po Normę, to wtedy wszyscy doceniali jej
piękny, operowy głos. Maria nie tylko wykonywała jakąś arię, czy inny utwór.
Ona na tą krótką chwilę, zamieniała się w daną postać. W jej głosie słychać
było rozpacz, tragizm i dramat bohaterek, które stały się jej bliskie na tyle
lat. Była obdarzona niezwykłym sopranem dramatycznym, ze zdolnością do
wykonywania partii koloraturowych.
Trudno krótko opowiedzieć o tej
legendarnej diwie. O jej nieszczęśliwej miłości, samotności, skandalach,
kłopotach z matką i wewnętrznym rozdarciu. W książce Maria Callas.
Primadonna Stulecia mamy szansę poznać ją taką, jaka była naprawdę.
Anne Edwards w wspaniały sposób opisuje jej życie. Dużymi plusami jest to, że
autorka bardzo uporządkowanie wprowadza nowe postacie, przez co czyta się tą
pozycję bardzo szybko i przyjemnie. Wszelakie słownictwo związane z operą jest
tłumaczone na bieżąco, przez co nawet kompletny laik jest w stanie w pełni
zrozumieć treść. Autorka poprzez opisy uczuć Marii, przybliża nam jej postać,
dzięki czemu nie jest dla nas odległą diwą, a zwykłą, odrzuconą, samotną
kobietą.
Moim zdaniem, nawet jeśli ktoś
słyszy nazwisko Marii Callas po raz pierwszy jest w stanie zachwycić się nią,
po tej lekturze. Szczerze polecam wielbicielom opery, miłośnikom biografii oraz
czytelnikom, którzy chcą poznać prawdziwe oblicze diwy, która występowała na
najświetniejszych scenach świata, m.in. włoskiej La Scali i Metropolitan
Opera w Nowym Jorku. Warto również odszukać kilka nagrań z występów tej
artystki, by mieć pełny wymiar wielkości jej talentu.
Autorką tej znakomitej książki jest
amerykańska pisarka Anne Edwards. Znana jest również z biografii Księżnej
Diany, Judy Garland, Katharine Hepburn, Vivien Leigh czy Shirley Temple.
Nikki, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz