Anna Kamińska jest autorką książki, pt. „Simona. Opowieść o
niezwykłym życiu Simony Kossak”. Książka ukazała się w 2015 roku nakładem
Wydawnictwa Literackiego.
Simona Kossak należała do czwartego pokolenia „tych”
Kossaków. To prawnuczka Juliusza, wnuczka Wojciecha, córka Jerzego – znanych
krakowskich malarzy batalistów. To również siostrzenica poetki Marii
Pawlikowskiej – Jasnorzewskiej i pisarki Magdaleny Samozwaniec.
Simona przyszła na świat jako najmłodsza, trzecia córka
Wojciecha Kossaka i Elżbiety Dzięciołowskiej-Śmiałowskiej w 1943 roku w
Krakowie. Dziecko, które miało się urodzić było bardzo wyczekiwane, bo miał to
być chłopiec, przejmujący paletę malarską po sławnych przodkach. Zawód w
rodzinie z powodu narodzenia córki był ogromny i fakt ten odcisnął piętno na
całym życiu Simony. Została wychowana w domu, w którym nie okazywało się
dzieciom miłości i troski, w miejscu gdzie panowała dyscyplina i rygorystyczne
zasady. Więcej uczucia i tolerancji okazywano zwierzętom niż małej Simonie.
To
w Kossakówce Simona z całego serca pokochała ptaki i psy, z którymi przebywała
na co dzień. Pozbawiona talentu malarskiego, jak ojciec i siostra oraz
literackiego, jak ciotki postanowiła iść swoją własną drogą. Ukończyła biologię
na Uniwersytecie Jagiellońskim i zaszyła się, możliwie najdalej od nielubianego
Krakowa, w Puszczy Białowieskiej. Zamieszkała w leśniczówce Dziedzinka, a w
Zakładzie Badania Ssaków PAN podjęła pracę naukową. Zajmowała się obserwowaniem
i badaniem dziko żyjących zwierząt. Pod jednym dachem mieszkała z lochą Żabcią,
krukiem, oślicą Hepą, ptakami, psami i innymi jeszcze stworzeniami. Simona
nigdy nie wyszła za mąż, ale jej partnerem życiowym i współmieszkańcem
Dziedzinki był fotograf Lech Wilczek. Razem tworzyli burzliwy ale udany
związek.
Jaka naprawdę była Simona? Na to pytanie, w książce, próbują
odpowiedzieć rodzina, znajomi, współpracownicy i przyjaciele. Nie ma
jednoznacznej i dobrej odpowiedzi. Była to bardzo złożona i skomplikowana
osobowość, pełna sprzeczności, gniewu, empatyczna i apodyktyczna, z wybujałym
poczuciem własnej wartości, dobra i cierpliwa. Na pewno była pasjonatką i ponad
wszystko stawiała dobro Puszczy Białowieskiej i żyjących tam zwierząt.
Simonę Kossak można było kochać lub nienawidzić. Jej prostolinijny
charakter sprawiał, że była skłócona z wieloma ludźmi, zwłaszcza wielu wrogów
miała w środowisku naukowym. Nie oglądając się na nikogo robiła swoje, aż do
2007 roku kiedy to nowotwór odebrał jej życie. Nawet po śmierci szokowała,
ostatnią jej wolą był pochówek na cmentarzu w Poryte, w miejscowości, gdzie jej
dziadkowie brali ślub.
To co cenne w książce Anny Kamińskej, to dążenie do
pokazanie Simony w sposób wielowymiarowy, z różnych perspektyw, spojrzenie na
nią różnymi oczami. Autorka stara się być obiektywna w przedstawieniu kobiety.
Pokazuje trudny charakter Simony, ale też walkę jaką toczy, nie we własnej
sprawie, ale w obronie stworzeń, które same nic nie mogą.
Książka jest bardzo ładnie wydana, już sama okładka
przyciąga wzrok i zachęca do przeczytania – w końcu nie każdy jest w tak
zażyłych stosunkach z krukiem jak Simona. Oprócz tego warto zapoznać się z
pięknymi czarno-białymi zdjęciami Simony, jej rodziny i przyjaciół.
Serdecznie zachęcam do przeczytania utworu o życiu profesor
Simony Kossak, gdyż jest to utwór który pokazuje, że można być szczęśliwym nie
mając wygód, pieniędzy, akceptacji rodziny a jedynie pasję i głębokie
przekonanie że robi się coś pożytecznego i dobrego.
Tilia, 18 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz