Czerwień
źrenicy na okładce zapowiada ogniste wnętrze. Zuzanna Mazur stworzyła świat
rodem ze średniowiecza. Kto z Was nie zna opowieści o królu Arturze, albo
czarodzieju Merlinie? „Wrota czasu” zaprowadzą Was wprost do ich czasów. Krwawe
pojedynki, bogate uczty, a nawet publiczne egzekucje nie będą miały przed Wami
tajemnic.
Dlaczego?
To wszystko za sprawą nastoletniej Erin –
dziewczyny, którą zwyczajna wizyta w księgarni cofnie w czasie o kilkaset lat. Do
czasów, w których potyczki są na porządku dziennym, a mieszczanie siedzą
oddzieleni od arystokracji. Jednak dziewczyna nie trafi do spokojnych czasów,
lecz w sam środek przygotowań do walki.
Z kim?
Wrogów można by wymieniać i
wymieniać, natomiast zbliżająca się walka będzie jedną z najważniejszych. Erin
ciężko trenuje w towarzystwie rycerzy z prawdziwego zdarzenia, by stawić czoła
najeźdźcom.
Czy uda jej się stanąć w
szranki i wrócić do domu?
Czy jej serce zostanie w średniowiecznym Camelocie?
Książkę przeczytałam bardzo szybko. Mimo że ma jedyne 130
stron, to opisana wewnątrz historia fascynuje. Co prawda, ucieszyłabym się, gdyby jednak była dłuższa,
bo na takiej przestrzeni nawet wybitnemu autorowi ciężko by było wystarczająco
rozwinąć akcję i opisy, szczególnie jeśli chodzi o średniowiecze, w którym
każdy, nawet najmniejszy szczegół ma znaczenie. Mimo tego, autorka poradziła
sobie z tak niewielką objętością i stworzyła ciekawą historię.
Pomysł połączenia współczesności ze średniowieczem nie
należy do oryginalnych, aczkolwiek każda historia jest inna i nawet podobne tło
nie powinno przeszkodzić w stworzeniu czegoś wyjątkowego. W przypadku Zuzanny
Mazur bardzo spodobała mi się lekkość, z jaką autorka przedstawiła całą
historię. Czytając, czułam, że włożyła całe serce w napisanie tej książki.
Mimo, że jest nastolatką (ma jedyne 19 lat!) to jej debiut uważam za udany. Co
prawda, jest kilka niedociągnięć, jak u każdego początkującego. Między innymi
chodzi o język. Zdania są krótkie, a te bardziej rozbudowane byłabym w stanie
policzyć na palcach jednej ręki. Brakowało mi też dłuższych i dokładniejszych
opisów otoczenia, które pomagają czytelnikowi wczuć się w klimat powieści.
Mimo kilku mankamentów książka jest bardzo ciekawa i wręcz
zaprasza do przeczytania za jednym razem. Warto poświęcić godzinkę i wskoczyć
przez „Wrota czasu” do średniowiecznego Camelotu, by chociaż przez ten krótki
czas poczuć się jak jeden z Rycerzy Okrągłego Stołu!
Ananaska, 18 lat
Książka ukazała się nakładem Warszawskiej Grupy Wydawniczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz