Eberhard Mock - młody, aspirujący wachmistrz kryminalny,
idealista do bólu. Loża masońska. Związek Wszech-niemiecki. Uwodzicielska i
silna pani doktor. A wszystko to połączone morderstwem czwórki chłopców i
tajemniczego, uskrzydlonego Ikara znalezionych w Hali Stulecia tuż przed
przyjazdem cara.
Kariera Mocka wisi na włosku, więc chwyta się tej zagadki jak
tonący brzytwy i nie zamierza łatwo odpuścić. Mimo zakazu angażowania się w
sprawę, robi wszystko, by odkryć prawdę.
Kto zabił chłopców?
Kim jest Ikar?
I dlaczego w to wszystko
zamieszane są najważniejsze osobistości Wrocławia?
Odpowiedzi znajdziecie na kartach powieści rozgrywającej się na ulicach Wrocławia 1913 roku pt.
"Mock"
Marek Krajewski, autor wielu bestsellerów kryminalnych i
filolog klasyczny powraca do swego ulubionego bohatera. Spod jego pióra wyszły
np. "Aleja samobójców" czy "Autor przychodzi wieczorem"
Wartka akcja i przyjemny język jakim napisany jest kryminał
szybko mnie wciągnęły - przez co w parę dni połknęłam tę ponad trzystu stronicową lekturę. Eberhard mimo bycia skrajnym idealistą, z łatwością
zaskarbił sobie moje przyjazne uczucia. Muszę przyznać, że z taką ilością
zdarzeń i postaci, musiałam się czasami cofnąć do początku powieści, by upewnić się co do
ich tożsamości czy powiązań. Bardzo ciekawym zabiegiem autora było również
skakanie z miejsca na miejsce. Raz znajdywaliśmy się na spotkaniu na basenie,
to w gabinecie dyrektora szkoły, albo w podziemiach prosektorium. Pozwalało to
czytelnikowi mieć szerszą perspektywę jeśli idzie o wydarzenia jakie miały
miejsce. (Co mocno popieram, bo czytając kryminały lubię bawić się w detektywa.
:))
I choć mam mieszane uczucia co do rozwiązania całej zagadki
i co do Eberharda na kacu, łażącego po dachu... dzieło Krajewskiego bardzo
przypadło mi do gustu i z czystym sumieniem mogę je polecić każdemu, kto nie
stroni od teorii spiskowych ani mrocznych zagadek. :)
Życzę miłej lektury,
Sylf lat 15
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz