Wolfgang Hohlbein – niemiecki pisarz fantasy, autor wielu
bestsellerów. Jego dzieła przetłumaczono na prawie czterdzieści języków.
Ziemia za wiele tysięcy lat. Planeta zmieniła się nie do
poznania, ludzkość zresztą też. Nad, być może, jedynym miastem wznosi się
ogromna, czarna wieża. Mieszka w niej „kasta uprzywilejowana” – księżniczka
Arion, klon poprzedniej królowej, myszczury i rada. „Duszą” samej budowli jest
R’Archernon, który uparcie twierdzi, że określenie „komputer” w odniesieniu do
niego nie jest całkiem poprawne.
Wieża została otoczona Ścianą – barierą, którą
wielu nieskutecznie próbowało sforsować – odgradzającą ją od Oblężenia; miasta,
w którym rządzą klany. Po raz pierwszy od długiego czasu zostały zjednoczone
przez jednego przywódcę: Craidena, który szykuje się do walki z Wieżą i
zamieszkującymi ją istotami.
Trudno było mi zdecydować, czy „Wieża” to powieść bardziej
s-f, czy też fantasy. Technologia została rozwinięta do takiego poziomu, że
przez niewtajemniczonych nazywana jest „technomagią”, a pamięć o tym, jak
właściwie funkcjonuje, zaginęła. Niemniej jednak mamy do czynienia z
superinteligencją komputerową (sorry, R’Archernonie), podróżami
międzygwiezdnymi, bronią zdolną niszczyć całe planety. A także barbarzyńcami
wymachującymi mieczami, jeżdżącymi konno – czy raczej na czymś, co konie
przypomina tylko z nazwy – i starających się zbuntować przeciwko siłom, których
nie rozumieją.
Fabuła rozwija się z punktu widzenia czterech postaci;
sporadycznie pojawia się także kilka innych. Początkowo czytelnik zupełnie nie
wie, co się dzieje, i dopiero w trakcie czytania sytuacja zaczyna się
rozjaśniać. Nic jednak nie wskazuje na wielkie „bum”, jakie czeka nas pod
koniec… no, ale o tym przekonajcie się sami.
Zdecydowanym plusem „Wieży” są realistycznie nakreślone
postacie. Mamy księżniczkę, (niemal) wszechwiedzący komputer (ups, znowu),
przywódcę klanów walczącego o poprawę sytuacji swojego ludu i wiele innych.
Także postacie, które pojawiają się tylko parę razy, nie są bynajmniej schematyczne. Większość rzeczy nie zostaje wyjaśnionych wprost, lecz trzeba się ich
domyślać z dialogów, urywków historii i myśli bohaterów. Zdecydowanie nie jest
to książka dla tych, którzy w trakcie czytania wyłączają myślenie.
Cóż mogę powiedzieć więcej? Chyba tylko tyle: polecam! Dla
tych, którzy przepadają za science-fiction, jest to pozycja wręcz obowiązkowa.
Rachel, 15 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz