Rok temu, wraz z kilkoma innymi osobami z Klubu Recenzenta,
miałam przyjemność uczestniczyć w spotkaniu z Corinne Hoffman, na którym
opowiadała ona o swojej najnowszej książce „Afryka, moja miłość”. Jej premiera
miała miejsce w sierpniu, a już kilka tygodni później wpadła w moje ręce, jako
pozycja do zrecenzowania, z czego bardzo się cieszę :)
Książka „Afryka, moja miłość” jest podzielona na kilka
części, a tak właściwie na cztery, opowiedziane nam przez Corinne Hofmann
historie.
Pierwsza z nich to opis wielkiej, pieszej wędrówki z wielbłądami.
Druga, zajmująca w książce najwięcej miejsca to opowieść o Kenii. Autorka
przedstawia nam trzy kobiety: Anne, Irene oraz Doreen. Każda z nich mieszka z
slumsach i na różne sposoby próbują zmagać się z otaczającą je rzeczywistością.
Dlaczego tytuł podrozdziału, w którym mieszczą się opowieści o nich brzmi
„Świeże warzywa ze slumsów”? Wszystko obraca się wokół pewnego ciekawego
projektu, który wielu Kenijczykom przywrócił wiarę w lepsze jutro…
Kilka
stron później dowiadujemy się o istnieniu niezwykłego banku - Jamii Bora,
o którym zbyt trudno jest opowiedzieć w zaledwie kilku słowach. Fanów piłki
nożnej zainteresuje kolejna część rozdziału drugiego, czyli historia Mathare
United, drużyny o której słyszał zapewne każdy miłośnik tego sportu. Dwa
ostatnie opowiadania to wreszcie to, na co z pewnością czekali wszyscy, którzy
przygody Białej Masajki śledzą od samego początku - spotkanie Napirai z ojcem i
rodziną oraz wielkie poszukiwania przyjaciółki Corinne Hofmann - Priscilli.
Czy
się powiodą? Przeczytajcie sami!
Bardzo polecam tę książkę zarówno tym, którzy przeżywali z
autorką jej poprzednie przygody, opisane w Białej Masajce, jak i nowym czytelnikom. Opowieści w niej
umieszczone dodają otuchy, skłaniają do zastanowienia, a także wywołują szczery
uśmiech…
Ania, 15 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz