Bree Despain to autorka książek fantasy, której powieść
„Dziedzictwo mroku” w 2010 roku
wkroczyła do polskich księgarni nakładem wydawnictwa Galeria Książki.
Ta lektura rozpoczyna trylogię o losach młodej dziewczyny, Grace Divine.
Grace jest przeciętną dziewczyną. Spotyka się ze znajomymi,
plotkuje o chłopakach, dogaduje się z rodziną. Jako córka pastora pomaga innym,
częściowo jest nawet dla nich wzorem. Tak, z opisu wydaje się dość mdłą, nudną
postacią. Ale przecież książka to nie tylko kilka pierwszych stron…
Spokojne życie dziewczyny staje na głowie, gdy po latach
wraca jej przyjaciel z dzieciństwa, Daniel -ten, z którego nagłym zniknięciem
wiążą się wydarzenia, o których większość rodziny Divine’ów wolałaby zapomnieć.
Wroga atmosfera narasta, a Jude, brat głównej bohaterki, coraz natrętniej
nakłania ją do wyrzeczenia się dawnej znajomości. Sprawy komplikują się z
pojawieniem się morderstw, których zapewne dokonało jakieś tajemnicze zwierzę.
Co to oznacza dla bohaterów?
Do czego poprowadzą dawne wydarzenia?
„Dziedzictwo mroku” wprowadza nas do świata tak podobnego do
naszego, a zarazem innego. Dawne tajemnice, przekleństwo i jego skutki
nieodwracalnie zmieniają życie bohaterów. Za duży plus trzeba uznać samą
fabułę - choć niezbyt skomplikowana, biorąc pod uwagę mnogość książek fantasy,
wciąga. Akcja nie wlecze się, lecz posuwa równym tempem. Muszę przyznać, że nie
irytowały mnie rozważania Grace nad tym, kogo kocha i co powinna zrobić-zostały
stosunkowo ciekawie przedstawione. Mimo to, czasami miałam ochotę, by ktoś
kopnął bohaterkę w jej szanowne cztery litery - ile można się zastanawiać?
Jednak każda książka posiada minusy, w przypadku
„Dziedzictwa mroku” jest to przesadna idealizacja postaci. Owszem, autorka
chciała pokazać w ten sposób efekt bycia wychowywanym przez pastora, w świętoszkowatej,
wiecznie pomagające rodzinie, ale czasami wydawało mi się to zbyt wyolbrzymione,
nienaturalne.
Podsumowując, uważam książkę za całkiem niezłą, aczkolwiek
niewiele wyróżniającą się wśród tłumu innych młodzieżówek z gatunku fantasy.
Oczywiście, wszystko zależy od tego, co kto lubi, lecz obecnie wydawnictwa
publikują tak wiele historii o wilkołakach czy wampirach, że czasem ciężko
wybrać, którą przeczytać-wśród nich „Dziedzictwo mroku” zbytnio się nie
wyróżnia czymś wybitnym… Na szczęście książkę urozmaica fajna szata graficzna,
przyciągająca czytelnika odcinającym się od czarnego tła fioletem oraz miłe dla
oka strony rozpoczynające nowy rozdział.
„Dziedzictwo mroku” polecam szczególnie młodym
dziewczynom uwielbiającym historie o wilkołakach, miłości i przystojnych
chłopakach o czekoladowych oczach ;)
Rei, 17 lat
Za przygody Grace dziękuję Wydawnictwu Galeria Książki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz