Lauren
Kate to amerykańska pisarka książek fantasy przeznaczonych dla młodzieży, a w
szczególności młodych dziewczyn. W Polsce znana jest dzięki serii „Upadli”,
wydanej za nakładem wydawnictwa MAG. „Uniesienie” jest tomem kończącym tę
tetralogię.
„Niebo jest ciemne od skrzydeł…”
Czas
płynie nieubłaganie, kiedy Luce i Daniel poszukują miejsca upadku aniołów na
Ziemię. By pokonać Lucyfera muszą stanąć do bitwy, w której zwycięstwo jest
dość wątpliwe, a walka pochłonie wielu nieśmiertelnych - zarówno sprzymierzeńców
zakochanych, jak również ich wrogów. A Luce? Gdy wspomnienia przeszłych żywotów
powracają do dziewczyny, ta wie co musi zrobić. Bo przekleństwo wcale nie
dotyczy Daniela, lecz jej. Miłość, którą odrzuciła powoduje, że musi podjąć
decyzję, a jej wybór będzie tym, od czego zależą losy świata.
Muszę
przyznać, że po poprzednich tomach, które zbyt wielkiego wrażenia na mnie nie
wywarły, „Uniesienie” jest miłą niespodzianką. Jak w klasycznej fantastyce
młodzieżowej, przeznaczonej w szczególności dla młodych dziewczyn, mamy tu
przystojnego chłopaka, w którym zakochana jest główna bohaterka i wielki
problem dotykający tej dwójki. W tym przypadku jest to apokalipsa - ale dla
chcącego nic trudnego, anioły dają radę. Nie ma mocnych na dwójkę zakochanych.
Pomysł jest więc sympatyczny.
Niestety,
minusy też się znajdą. Dla mnie przede wszystkim jednym z nich było ciągłe
rozważanie Luce o Danielu, o tym jak bardzo go kocha… Ich miłość można
zrozumieć, ale czy dziewczyna nie powinna mieć poważniejszych spraw na głowie?
Apokalipsa to nic ważnego? Urocze i romantyczne były też randki dwójki głównych
bohaterów… Jednak uważam je za trochę zbędne. Dodawały uczuciu zakochanych
uroku, ale spowalniały tempo akcji, dodatkowo wydawały się być w nieodpowiednim
czasie - mam znowu przypomnieć o nadciągającej zagładzie?
Pomimo
tych drobnych szczegółów, lektura ta należy do lekkich i przyjemnych fantasy.
Nie jest skomplikowana, i wydaje mi się, że osoba nie znająca poprzednich tomów, spokojnie połapałaby się w fabule. Punkt kulminacyjny akcji został świetnie
opisany, mimo że - co tu dużo mówić - pewne wyjaśnienia wątków można było
przewidzieć. Dodatkowo za uroczy, śmiało mogę uznać epilog, który po prostu jest
słodki i wywoła uśmiech na twarzy każdej czytelniczki.
„Uniesienie”
polecam każdej dziewczynie poszukującej romantycznej historii o miłości
silniejszej niż wszystko inne, zdolnej pokonać każde przeciwności, doprawionej anielskimi
skrzydłami i niezwykłą magią.
Rei, lat 17
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz