Wszyscy chyba pamiętamy nasze pierwsze książki, których
obraz, w postaci ulotnych zapachów ich kartek lub światła wydobywającego się z
ich ilustracji, krąży nam w świadomości jeszcze długo po zakończeniu okresu
dzieciństwa. Kiedy jako starzy, zgorzkniali, prawie martwi, poczujemy lub
zobaczymy coś, staniemy osłupiali i spróbujemy sobie przypomnieć. Co tak wyglądało?
Co tak pachniało? Tak, to była TA książka. Olśnienie spadnie na nas
jak błogosławieństwo i długo jeszcze chodzić będziemy z uśmiechem na twarzy.
Dla mnie TYMI książkami są opowieści o Martynce, wciąż jeszcze na
szczęście wydawane. Napisane w oryginale przez belgijskiego pisarza Gilberta
Delahaye i przetłumaczone przez Wandę Chotomską, zawierają przepiękne ilustracje Marcela
Marliera, bez których z pewnością nie byłyby tymi samymi opowieściami.
,,Martynka poznaje świat” jest wyjątkowa, bo zawiera w sobie
osiem opowiadań o małej dziewczynce i jej przyjaciołach. Jest to zarazem osiem
razy więcej ilustracji i osiem razy więcej ciepła, z nich płynącego.
Każde z opowiadań mówi o Martynce, dzieciach, z którymi ona
się bawi, dorosłych, którym często stwarza niemało kłopotów, ale którzy i tak
nigdy się na nią nie złoszczą i o ukochanym psie Martynki Pufku (z obrazków
dowiadujemy się, że jest to jamnik długowłosy). O tak prosto skonstruowanym
świecie można pisać bez ustanku, każdy dzień nigdy się nie kończącego
dzieciństwa Martynki zapełnić przygodami, które dziewczynka przeżywa nawet we
śnie.
Opowieści o Martynce często dają dzieciom naukę. Uczą na
przykład, że należy pomagać zwierzętom, dbać o środowisko, zawsze mówić prawdę. Do tekstu ,,Martynki ...” często wplatane są rymowanki i gry
słowne, co skupia uwagę najmłodszych czytelników na treści książki i nie
pozwala im się nudzić. Największą siłą tych opowieści są jednak, według mnie,
wspomniane już wcześniej ilustracje, które łącząc w sobie spokojne, wiejskie
piękno jak na obrazach Pissarra i tajemniczą magię jak u Friedricha, są małymi
dziełami sztuki.
,,Martynka poznaje
świat” to niezwykle nastrojowa książka dla dzieci. Dla mnie jest synonimem
słodyczy dzieciństwa i zawsze będę ją polecać wszystkim rodzicom.
Karolina, 15 lat
Grupie Wydawniczej Publicat dziękuję za przygody Martynki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz