Mirka Jaworska napisała autobiograficzną opowieść pt.
”Syndrom czerwonej hulajnogi” o całym
swoim dorosłym życiu z przeplatającymi się wątkami z dzieciństwa.
Mirka od dzieciństwa była ukochaną, wzorową córeczką, która
nie musiała się dużo uczyć, by mieć same pozytywne oceny. Dzięki temu mnóstwo
swojego wolnego czasu spędzała na podwórku ze swoimi rówieśnikami. Inaczej było z jej siostrą, która była raczej wycofana z życia towarzyskiego.
Mirka uważała nawet już jako dorosła kobieta, że przejawiała ona cechy osoby
autystycznej.
Najistotniejszy jednak w tej książce, jak i w całym życiu
autorki jest jej syn - Michał, który ma zespół Aspergera.
Osoby cierpiące na tę chorobę żyją jakby w swoim własnym
zamkniętym świecie i nie potrafią uczestniczyć w życiu społecznym. Nie
odczuwają empatii, nie wiedzą kiedy ktoś jest zadowolony, a kiedy smutny, gdyż
nie umieją „czytać” emocji innych ludzi.
Mirka w czasie dzieciństwa była młodą, przebojową nastolatką
i dlatego w dorosłym życiu momentami nie mogła się pogodzić z tym, że nie
osiągnęła nic specjalnego pomimo wielu planów, które miała jako młoda
osoba.
Całe jej życie całkowicie się zmieniło, gdy urodził się
Michał. Wszystko właśnie jemu podporządkowała. Ciężko pracowała całymi dniami,
a jej mąż, również Michał, spędzał czas w domu z ich synem. Najtrudniejsza z tego
wszystkiego była niewiedza, ponieważ żaden z lekarzy nie chciał, bądź nie umiał
potwierdzić w pełni, że Michał jest chory na zespół Aspergera, przez co Mirka
działała po omacku, starając się dotrzeć do tego, co dla jej syna jest najlepsze.
Uczyła go jak rozpoznawać emocje ludzi, inscenizując mu krótkie historyjki. Tłumaczyła, że nie zawsze można mówić to co się myśli (po wydarzeniu, w którym
Misiek powiedział do pewnej pani, iż jest potwornie brzydka). Takich drobnych
działań było mnóstwo, a rodzina Jaworskich wciąż była zdana na siebie.
Michał nie potrafił nawiązać kontaktów z rówieśnikami, a
wręcz często stawał się obiektem ich kpin. Jedynym miejscem, gdzie naprawdę
czuł się dobrze był domek na wsi. Tam zawsze dochodził do siebie w czasie
wakacji i sama Mirka zauważała dużą poprawę po spędzonym czasie w tym miejscu.
Książka ta pokazuje jak obcy ludzie często nie znając sytuacji mówią, że dziecko jest niewychowane, a dane zachowanie może być
uwarunkowane właśnie chorobą. Autorka książki w swym życiu często musiała
się zmagać z wieloma nieprzychylnymi opiniami.
W tej autobiograficznej powieści ukazane jest ogromne
poświęcenie rodziców, którzy całe swoje życie podporządkowali nawet nie dzieciom,
a jednemu dziecku, bo pozostali dwaj synowie, czasem musieli radzić sobie sami,
pozostając bez opieki przez cały dzień. Jest tam przedstawione wiele
wzruszających wydarzeń, małych sukcesów matki trojga dzieci, której własna
terapia przynosiła postępy.
Serdecznie polecam tę książkę, ponieważ po przeczytaniu jej
można sobie dużo przemyśleć i podziękować Bogu za wszystko, co mamy: za życie,
zdrowie, rodzinę, a często tych pięknych darów nie zauważamy.
KaeS, 17 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz