Meg Corbyn jest jasnowidzącą szczególnego rodzaju – kiedy przetnie skórę widzi przyszłość. Odkąd pamięta była pod władzą Kontrolera, człowieka, który zbierał pieniądze za jej przepowiednie i decydował o jej życiu. Ona nie chce być czyjąś własnością, dlatego ucieka i trafia na Dziedziniec w Lakeside, miejsce zamieszkiwane przez Innych.
Simon Wilcza Straż o ludziach ma jasne zdanie – chodzące
mięso. Jako przywódca Dziedzińca ma wszystko pod kontrolą. Nagle w życiu
mieszkańców Lakeside pojawia się Meg – zziębnięta, wystraszona, przemoczona –
którą Simon niechętnie zatrudnia na stanowisko łącznika z ludźmi. Czuje jednak,
że Meg nie jest zwykłym człowiekiem, ale nie wie dlaczego i właśnie ta
niewiedza sprawia, że Simon odnosi się do niej bez grama szacunku.
Kiedy prawda o pochodzeniu Meg wychodzi na jaw, Simon będzie
musiał podjąć decyzję: czy z jej powodu warto rozpętać wojnę między ludźmi a
Innymi?
W swojej krótkiej czytelniczej karierze miałam okazję
spotkać się z twórczością Anne Bishop, która bardzo przypadła mi do gustu i
sprawiała, że przez wiele dni po zakończeniu przygody z jej książkami wciąż
żyłam historiami bohaterów. Widząc zapowiedź Pisanego szkarłatem, nowej serii autorki, z mojej głowie zaświeciła
się czerwona lampka z napisem „wyższa konieczność nabycia”. Tak też się stało.
Czy czujecie czasami dziwne przyciąganie do książki? Czy macie przeczucie, że
ta książka na pewno podbije Wasze serca? W ten sposób myślałam o historii Meg,
która od samego początku zapowiadała się ciekawie. Ciekawie? Hm… za mało
powiedziane. Pomijając kwestię szukania synonimów, nim przejdę do recenzji, aby
zaostrzyć Wasz apetyt na Pisane
szkarłatem powiem tak: nie macie tej książki u siebie? Naprawdę? No to na
co czekacie?
O kreacji bohaterów nie muszę mówić wiele. Była po prostu
świetna! Uwielbiam kiedy w książce jest wiele postaci, a Anne Bishop wcale nie
ograniczała się do małej grupki. W Pisanym szkarłatem można spotkać naprawdę wielu, cudownych, oryginalnych bohaterów
z najróżniejszymi osobowościami – od władczego, pewnego siebie Simona Wilczą
Straż i niebezpiecznej, groźnej Tess, poprzez nieśmiałą, zagubioną Meg aż do
zabawnego, pokręconego Jake’a. Wachlarz postaci jest ogromny. Nie będę
wymieniać wszystkich, bo zajmie to zbyt wiele czasu, ale… pokochałam wszystkich
(nawet Azję Crane!). Im więcej bohaterów, tym ciekawsza jest książka, a zasada
ta idealnie sprawdziła się w Pisane
szkarłatem, gdzie naprawdę nie można narzekać na postaci. Różne charaktery,
różne osobowości, różne spojrzenia na świat – a wszystko to zamknięte w 560
stronach samej przygody.
Chociaż w powieści faktycznie jest mnóstwo postaci, czytelnikowi
na pewno nie umknie metamorfoza niektórych bohaterów. Na przykład taki pan
Simon Wilcza Straż. Najbardziej ucieszyła mnie właśnie jego zmiana, która (raz…
dwa… trzy…) wiele razy wywołała na moich ustach uśmiech. Spodobała mi się
również metamorfoza Meg, która pod koniec powieści była zupełnym
przeciwieństwem tamtej dziewczyny, schowanej przed światem i niepewnej. Och,
każdy terra indigena zmienił się w Pisanym szkarłatem, ale najlepszą częścią
ich przemiany jest sam powód. Do tej pory na sercu robi mi się ciepło kiedy
przypominam sobie jak odnosili się do Meg i jak ważną osobą na Dziedzińcu stała
się dla nich. Tyle poświęcenia…
Akcja! Nie wiem jak ująć w słowa moje odczucia – pozytywne,
rzecz jasna. Nie można narzekać na nudę, co to, to nie! Ciągle coś się dzieje;
nowe zagrożenie, intruz, sekrety i niedopowiedzenia, oszustwa fałszywe alarmy…
Znacie największe kłamstwo każdego mola książkowego? „Jeszcze jeden rozdział
i idę spać”. No właśnie – akcja sprawiła, że kłamałam co chwilę! Przy takich
wydarzeniach trudno oderwać się od książki, uwierzcie mi na słowo. Dawno nie
czytałam powieści, która miałaby tak ciekawie rozłożoną akcję. Przemyślany
układ zdarzeń nie pozwala na minutę wytchnienia. I dobrze!
Za to punkt kulminacyjny… O rany, mogłabym pisać o nim cały
czas! Nie pamiętam kiedy ostatni raz czytałam powieść mającą tak idealny, pełen
napięcia, akcji i szybkiego tempa punkt kulminacyjny, w którym udział wzięły
prawie wszystkie postaci. Blisko 65 stron pościgów, wyjaśniania spraw,
rozwiązywania konfliktów, zemst i niszczenia wrogów. Czego więcej można chcieć?
Wszechwiedzący narrator tylko dopełnia już i tak cudowną
powieść. Widzimy świat nie tylko z punktu widzenia Meg, ale również samego
Simona, Tess, Azji, Vlada i wielu, wielu innych bohaterów. Przede wszystkim
wzbogaciło to książkę, pozwalając poznać tok myślenia postaci. Po drugie:
dodało akcji tempa i tego „czegoś”, ponieważ obserwujemy wydarzenia w różnych
częściach Lakeside i wiemy, gdzie i jak mają się sprawy (przydatne zwłaszcza w
punkcie kulminacyjnym). Po trzecie… Po trzecie: przeczytajcie tę książkę.
Ci, co wcześniej spotkali się z twórczością Anne Bishop,
wiedzą jak pisze autorka i czego można się po niej spodziewać, ale dla tych,
którzy pierwszy raz będą mieli w rękach jej książkę powiem tyle: jej styl to
czysta poezja. Pisane szkarłatem nie
jest napisane prostym, banalnym językiem ani literackim i podniosłym. Dzięki
temu powieść o losach Meg może czytać każdy, bez względu na wiek. To kolejna
perełka Pisanego szkarłatem.
Nie mam się do czego przyczepić. Prawda jest taka, że Pisane szkarłatem to jedna z lepszych
książek jakie miałam w rękach. Zupełnie zakochałam się w historii Innych i Meg,
która stała się dla nich sojusznikiem, przyjaciółką, pomocną dłonią – kimś
naprawdę ważnym. Tą powieścią się żyje – chyba najlepsze określenie na Pisane szkarłatem. Codziennie myślałam o
powieści pani Bishop, czekałam na chwilę czasu wolnego, żeby przeczytać chociaż
jedną stronę, nie spałam do późna, rezygnowałam z nauki…
Ona hipnotyzuje. Po kilku
stronach stałam się częścią książki, takim cichym obserwatorem.
Mało argumentów przemawiających za sięgnięciem po pierwszy
tom Innych? Jeśli jesteście niepewni
pozostaje Wam zaryzykować. Tylko koniecznie do mnie napiszcie, jeśli Pisane szkarłatem faktycznie zniszczy
Wasz czytelniczy świat i wkradnie się do serca.
Layla, 16 lat
Kurcze! Czuję właśnie to samo co ty. Koleżanka pożyczyła mi tę książkę i zanim ją przeczytałam kupiłam sobie identyczną. Z niecierpliwością czekam na 2 tom i aż z krzesła nie spadłam kiedy dowiedziałam sie że Anne jest w trakcie pisania 3 tomu.
OdpowiedzUsuń