W 2012 roku nakładem Wydawnictwa
Black Unicorn ukazał się tomik poezji Aleksandra Pietraszunasa, pt. „Kod Zalustrza”. Autor w swoim dorobku artystycznym ma już pięć tomików wierszy,
min. „Miniaturowo”(2009), „Światłoczułość” (2010) czy „Wytrącić kruszec”
(2011). Jest to młody polski poeta, który pochodzi z Katowic.
„Kod Zalustrza” jest pierwszym
utworem Pietraszunasa, z którym się spotkałam. Muszę przyznać, że było to dla
mnie nie lada wyzwanie. Poezja jest trudna w odbiorze, w wielu miejscach
zupełnie dla mnie niezrozumiała. Łapałam się na tym, że podczas czytania
wierszy, kiedy wydawało mi się, że rozumiem sens i przekaz poety, nagle utwór
stał się dla mnie niezrozumiały. Może sprawia to budowa utworów, brak wielkich
liter, znaków przestankowych, rymów oraz liczne przerzutnie. Do wierszy
wracałam kilkakrotnie, a mimo to pozostały dla mnie zagadką.
Poeta ukazuje w nich
rzeczywistość, ale nie taką realną, a odbitą, taką jak on ją widzi. Używa wielu
wulgaryzmów, które moim zdaniem są zbędne, nie podkreślają przesłania tworu,
ale świadczą o bezradności autora, o tym, że nie potrafi słowa „kur...” („-rozsypka-„) zastąpić innym bardziej
cenzuralnym określeniem. Sporo jest w tomiku zwrotów zaczerpniętych z
młodzieżowego slangu, typu lajki, schizy, fejsy czy szoping.
Wiersze, po przeczytaniu, nie
zapadają w pamięć, nie zmuszają do refleksji, a wręcz odnoszę wrażenie, że
stanowią one zlepek przypadkowych słów.
Twórczość Aleksandra Pietraszunasa
nie przypadła mi do gustu, niestety nie rozumiem przesłania poezji autora,
wiersze nie motywują mnie do głębszej i wnikliwszej analizy. Być może za parę
lat lepiej zrozumiem sens „Kodu Zalustrza”.
Tilia, 16 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz