„Dziecię ognia” Harry’ego Connolly’a to pierwszy tom serii
należącej do mrocznej fantastyki. Główny bohater, Ray Lilly, przyjeżdża wraz ze
swoją szefową Annalise do małego miasteczka. Ich celem jest wyśledzenie i
zlikwidowanie osoby parającej się magią. W wyniku zaklęcia w miasteczku giną
dzieci, a rodzice później nawet nie pamiętają o swoich zmarłych pociechach.
Dodatkowo Ray musi martwić się swoją szefową, która szczerze nim pogardza i
szuka pierwszego lepszego powodu, żeby się go pozbyć… na dobre.
Muszę przyznać, że pierwszy rozdział „Dziecięcia Ognia”
zaczynałam z trudem. Jednak z każdą kolejną stroną fabuła rozkręcała się coraz
bardziej, pojawiało się coraz więcej pytań i wątpliwości. Już po paru
rozdziałach czytało się z górki i cieszyłam się, że nie dałam się zrazić
pierwszym paru stronom. Styl bez zarzutu, choć też nie wyróżnia się kunsztem
spośród innych – ot, brzmi gładko, ale też człowiek nie poświęca szczególnej
uwagi temu brzmieniu.
Fabuła książki zdecydowanie jest mroczna i nie nadaje się na
lekturę dla młodszych osób. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale trup ściele się
gęsto, a opisy są szczegółowe i niekiedy mogą przyprawić o gęsią skórkę.
Właściwie nie ma wątku romantycznego (dobrze), choć jeden „obowiązkowy” epizod
o tym i owym się znajdzie.
Zaskakująco dobrze skonstruowany okazuje się główny bohater.
Ray nie jest ani świętym, ani typem bohatera, lecz pokazuje zarówno dobre, jak
i złe strony ludzkiej natury. Pojawia się obawa przed śmiercią, ale też chęć
zemsty za mordowanie niewinnych dzieci, mieszane uczucia po walce, rozważania,
czy można dążyć do celu „po trupach” – a jeśli tak, to po jak wielu. Annalise
nie jest pod tym względem aż tak ciekawa, ale jako postać drugoplanowa świetnie
pasuje do fabuły i nieraz popycha ją do przodu. Razem z Rayem tworzą ciekawy
duet, w którym początkowo dominują wyłącznie negatywne emocje, ale z biegiem
czasu zaczyna ulegać to zmianie…
Zdecydowanie polecam, zwłaszcza dla osób, które lubią
mroczne, krwawe fantasy z horrorem na dokładkę!
Rachel, 16 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz