Dzień zaczyna się zwyczajnie. Małgorzata Szczerbińska ma
spotkać się ze swoim narzeczonym, niejakim Januarym Piątkiem, jednak ten nie
pojawia się. Bynajmniej, Małgorzata nie jest zrozpaczona, czy chociażby
zawiedziona, to do niej niepodobne. Wraca do domu wściekła na narzeczonego, a
stryjenka, która wychowywała panią Szczerbińską, nie robi sobie z tego
dramatycznego wydarzenia zupełnie nic.
Wciąż zła na Januarego, Małgorzata dostaje od niego samego
list! Kiedy tylko przeczytała, że narzeczony wybrał walkę za ojczyznę u boku
Józefa Piłsudskiego, zamiast ślubu z nią, wbrew wszystkim tamtejszym normom,
postanawia go odnaleźć i zabić. Bez litości, z zimną krwią. Uważa, że zasłużył na taki
los.
Jednak już na samym początku wyprawy z Krakowa do Kielc,
napotyka trudności. Jest bowiem 1914 rok, a w Kielcach trwa wojna z Rosjanami.
Przekupuje maszynistę pociągu, ale ten nie może zawieźć jej do samego miasta.
Zdesperowana Małgorzata szuka wszelkich środków transportu, by odnaleźć
narzeczonego, ma nadzieję dotrzeć do Kielc przed wojskiem.
W czasie podróży postanowienie zabicia Januarego słabnie i
przemienia się w chęć znalezienia go, by został jej mężem. Małgorzata
Szczerbińska poznaje Szwajcara, Pierre Świeżawskiego i głównie dzięki niemu, przemieszcza się. Ale nie obywa się bez przeszkód i zmarnowanych dni.
Małgorzata podczas
podróży zamieszkuje w przeróżnych gospodach oraz poznaje wielu ciekawych ludzi.
Im bliżej Kielc, tym trudniej się podróżuje. Panna Szczerbińska ma
kilka grzeszków na sumieniu - morduje z zimną krwią pięciu kozaków, co nie stanowi dla niej żadnego problemu! Hmm… można powiedzieć, że jest nawet z
tego dumna.
Nasza bohaterka, Małgorzata Szczerbińska, to
intrygująca, zdeterminowana i zabawna postać, dążąca do celu za wszelką cenę.
Nigdy nie można przewidzieć jej zachowań, słów czy myśli i te zawsze zaskakują.
Do samego końca zadawałam sobie pytania:
Czy posunie się do zamordowania narzeczonego?
Uda jej się dotrzeć do Kielc na czas?
Zapis książki, poprzerywany notatkami z dziennika Małgorzaty
bardzo mi się spodobał, jak również sama powieść. Przyznam, że na początku nie
byłam do niej przekonana, pierwsze strony były dla mnie katorgą, jednak zaraz
akcja zaczęła się rozwijać, a ja miałam coraz więcej chęci do przeczytania tej,
niezwykłej przecież, historii.
Polecam tę książkę wszystkim, którzy chcą się rozerwać,
przeczytać coś na poprawę humoru :)
„Małgorzata idzie na wojnę” napisało dwóch przyjaciół, miłośników Kielc, Wojciech Lubawski i Tomasz Natkaniec.
Domina Nigrum, 13 lat
Feministki powinny wyć z radości. Książka jest dowodem wyższości kobiet nad mężczyznami.
OdpowiedzUsuń