Do tej pory Joanna Marat nie była znaną mi autorką. Mimo to
jej książka od razu przyciągnęła moją uwagę, nie tylko ze względu na to, że z
chęcią „pochłaniam” większość kryminałów. Zaciekawiło mnie to, że książka była
przedstawiana jako połączenie kryminału i komedii. Sięgałam więc po nią z
nadzieją na miło spędzony czas i, co najważniejsze, nie zawiodłam się.

Początkowo trudno było mi się odnaleźć w fabule. Poszczególne
wątki nie układały się w jedną całość, a czasem wydawało się, że nie mają ze
sobą kompletnie nic wspólnego. Brakowało czegoś, co połączyłoby je w całość.
Dopiero z upływem kolejnych stron sytuacja stawała się coraz bardziej klarowna,
a policjanci prowadzący śledztwo musieli zagłębić się w komunistyczną przeszłość,
aby połączyć ze sobą wszystkie fakty. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Nawet
wydarzenia i postacie z dosyć odległej przeszłości mogą wpływać na
teraźniejszość. Ludzie nie wybaczają sobie tak łatwo doznanych krzywd i tylko
czekają na odpowiedni moment, aby ponownie dać o sobie znać.
„Monogram” to oryginalna i nieszablonowa powieść. Nie ma
tutaj miejsca dla najnowszej techniki czy nieustraszonych detektywów rodem z
USA. Pomimo zawiłej fabuły, czyta się ją lekko i przyjemnie. Z pewnością uwagę
Czytelników przyciągną bohaterowie, a niektórzy z nich nie pozwolą o sobie
zapomnieć przez długi czas.
Polecam!
Iza, 20 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz