Spróbujcie wyobrazić sobie przyszłość, w której
ludzkość jest tylko jednym z wielu gatunków istot rozumnych we
wszechświecie. Przyszłość, w której kosmos przestał być dla nas
niedostępny i otworzył się dla nas nowy, niesamowity świat.
Przyszłość, w której całe twoje życie znajduje się w
rękach innych, a ty jesteś tylko pionkiem w ich grze. Przyszłość, w
której możesz oglądać Ziemię tylko za pomocą elektronicznych obrazów, gdzie
zagadką jest wszystko, nawet to, kim jesteś.
Czy chciałbyś żyć w takim świecie?
Taką właśnie wizję skrajnego świata rysuje dla nas Łukasz
Lech Górski w książce ,,Real Fiction – Ręce korupcji. Tom I”. Od
razu zaznaczę – tytuł nie jest ani trochę przesadzony. Nie da się rozróżnić,
które z opisanych zdarzeń działo się naprawdę, a które było tylko fikcją
(wywołaną przez np. grzybki halucynogenki). Kto jest wrogiem, a kto jest
przyjacielem? Niczego nie możemy być pewni, akcja coraz bardziej się plącze,
by, co jakiś czas oświecić czytelnika :,,A więc tak to było!”. Chwilę później
jednakże znów nachodzą go wątpliwości, które nie opuszczą go do ostatniej
strony.
Może teraz jest czas, by opisać głównego bohatera. Jest nim
Sagner Demnitz, kapitan krążącego gdzieś we wszechświecie niepozornego statku
kosmicznego. Nie jest on jednak człowiekiem, tylko pochodzi z wymierającego już
gatunku Akhetów, z wyglądu przypominających ziemskie węże. Napisać, że jest
tajemniczą postacią, to za mało – wszystkie fakty z jego życia zdają się nie
trzymać całości. Kim tak naprawdę jest? Jaki ma cel? Mimo iż Sagner
jest mądrą i inteligentną istotą, łatwo daje się złapać w pułapkę pozornie
,,zaufanej’’ osoby i grać tak jak on chce… ale czy na pewno? Jak to możliwe, że
wojskowy z wieloletnim doświadczeniem nabrał się na tak banalną rzecz?
Kolejną osobą, która zasługuje na miejsce w tej recenzji
jest George Puchasky, człowiek, który (wbrew własnej woli) dał się wplątać w
zwariowane historie, które działy się na statku. Planeta, na której był, a
która nie istnieje, czteroletnia hibernacja i najróżniejsze zdrady – to tylko
część z tego, co go spotka. Podobny los czeka także St’ara, Suina (wymierający
gatunek, który oddycha dwutlenkiem węgla), będącym nawigatorem na statku. Gdy
myślę o nim, aż robi mi się go żal – został wkręcony w to wszystko, nawet o tym
nie wiedząc.
A nie mówiłam, że kompletny chaos? Na pocieszenie dodam
jednak, że wbrew pozorom ,,Real Fiction” da się czytać. Bohaterowie
są skomplikowani i choć wiele razy można dojść do wniosku, że ich zachowanie
nie zgadza się ze wcześniejszymi informacjami, da się ich polubić. Szczególnie
interesującą postacią jest Sagner, o którym – jak już pisałam – wiemy naprawdę
niewiele.
Jak by tu podsumować? ,,Real Fiction” jest
idealną książką dla tych, którzy lubią jak się dużo dzieje… nawet jeśli nasz
główny bohater kilkakrotnie umiera…
Ethne, 15 lat
Książka ukazała się nakładem Warszawskiej Firmy Wydawniczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz