Rick Yancey jest autorem kilkunastu książek
wydanych w kilkudziesięciu krajach, ale to jego ostatnia seria przyniosła mu
sławę. Na podstawie ,,Piątej fali”, jego pierwszej powieści fantasy
ma powstać wkrótce film. Czy jednakże druga część - ,,Piąta fala. Bezkresne morze” może się równać ze swoją poprzedniczką? Przyznam,
że nie mam pojęcia, gdyż nie czytałam jedynki i swą recenzję piszę tylko na podstawie tego, czego się dowiedziałam z drugiej części.
Pierwsza fala – ciemność.
Druga fala – powódź.
Trzecia fala – zaraza.
Czwarta fala – Uciszacze.
Piąta fala - …
Ci, którym udało się przeżyć kolejne fale inwazji Obcych
zrozumieli, że aby przetrwać w tej nowej, okrutnej rzeczywistości, nikomu nie
można ufać. Cassie udało się uciec od wszechobecnych Obcych, ale schronienie, w
którym się znalazła, przestaje być bezpieczne. Cała kompania więc – Cassie,
Pączek, Filiżanka, Sam, Ben, Zombie, Dumbo i Ringer – zmuszona jest uciekać do opuszczonego
hotelu. Problemy narastają, pojawiają się szczury. Cassie czeka na Evana,
chłopaka w którym się zakochała. Ale czy Cassie naprawdę może mu ufać?
Skomplikowaną relację kim tak naprawdę jest Evan, pozwolę sobie wyjaśnić
cytatem:
,,Urodził się jako Evan, w wieku trzynastu lat doznał
przebudzenia, po którym zrozumiał, że nim nie jest, a potem, jak sam twierdził,
przebudził się raz jeszcze, gdy spojrzał na siebie moimi <Cassie>
oczami”.
Brzmi to skomplikowane, prawda? I takie właśnie jest. Autor
książki najwyraźniej postanowił sobie za cel zaciekawić czytelnika, nic nie
wyjaśniając. Czy to dobrze? Może i dla kogoś, kto czytał pierwszy tom, ma to
sens. Ja go jednakże – jak już wcześniej zaznaczyłam – nie czytałam.
Żeby jednakże nie było, że wybrzydzam, przejdę do głównych
bohaterów. Tylko… no, właściwie, kto nim jest? Z tyłu książki i po opisie
przeczytałam, że jest nią Cassie, ale choćbym
nie wiem jak chciała w to uwierzyć, to fakty mówią za siebie. Ta część należy
do Ringer i tylko do niej. Wątek Cassie-Evan pojawia się, ale jest to raczej
dodatek do książki, a nie podstawa. I znowu powtarzam tu moje pytanie – czy to
dobrze? Nie wiem. Z całą pewnością taki zabieg daje nam możliwość, aby spojrzeć
na świat przedstawiony z innej perspektywy i (być może) dowiedzieć się czegoś
nowego.
A więc przejdźmy do Ringer. I tu muszę autora
skomplementować – to chyba jedyna postać z całej książki, która mi naprawdę
zaimponowała. Jest to dziewczyna, która wie, czego chce. Nareszcie pojawiła się taka
osoba, która coś zrobi, zamiast kryć się po kątach lub pozostawiać walkę
silniejszym (w większości książek fantasy czy science-fiction występuje taka dziewczyna
lub chłopak – zazwyczaj jednakże chłopak – który nieustannie ochrania główną
bohaterkę, aż zaczyna się to robić żenujące). Ringer potrafi coś zrobić i zrobi
to, jeśli nie będzie miała wyboru. Taką postać należy wspierać ze wszystkich
sił, gdyż nie wiadomo, kiedy ją ponownie ujrzymy!
Kolejną osobą jest Cassie. Teoretycznie dziewczyna po
piekle, które przeżyła w pierwszym tomie, powinna stać się silniejsza i wziąć
się w garść. No, teoretycznie. W praktyce bowiem nadal prezentuje ona typ ,,nie mogę, zrób to za mnie”. Nie mam pojęcia, jak się zachowywała w pierwszym
tomie, ale w tym, Cassie nie pokazała mi się od najlepszej strony. Owszem,
kilkakrotnie mamy pokazaną ją pocieszającą brata czy starającą się poskromić
swoje uczucia, ale to nadal za mało – przynajmniej dla takiej osoby jak ja.
Podsumowując, książka nie wstrząsnęła mną. Dużo akcji, która
jednakże nic nie wprowadzała do fabuły. Wszechobecne nie wyjaśnianie, niektórych
spraw (jak na przykład to, kim w końcu jest ten Evan?), które powinny zostać
przedstawione przejrzyście i jasno. Bohaterowie w gruncie rzeczy nijacy. Wiem,
że wiele recenzentów ocenia ją jako ,,porywającą kontynuację” lub ,,jeden z
najlepszych cykli science fiction ostatnich lat”, ale ja tak tego nie widzę.
Książka jest przeciętna i niezbyt ,,porywająca”.
Myślę, że ci, którzy przeczytali pierwszy tom, powinni być
zadowoleni. Tym jednakże, którzy szukają czegoś ciekawszego, bardziej
zrozumiałego – i nie czytali pierwszej części – odradzam i radzę, by
zapomnieli o tym tytule - przynajmniej do czasu, gdy zapoznają się z początkiem
serii.
Ethne, 15 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz