Papież przez wiele wieków żył, mieszkał i pracował w
odosobnieniu. Ludzie nierzadko jedynie o nim słyszeli, a wielu z nich nie
widziało go na oczy, ani razu, podczas całego swojego życia. Przełom nastąpił w
XX wieku, kiedy Jan Paweł II – papież Polak wyszedł do ludzi, by nieść im Boga.
Pragnął być bliżej każdego człowieka, by pokazać mu wiarę, która jest dla
wszystkich, niezależnie od pochodzenia i majątku. To on jako pierwszy opuścił
mury Bazyliki św. Piotra i Pawła. Lecz nie znaczy to, że razem z nim światło
dzienne ujrzały wszelkie tajemnice, skrywane przez dziesiątki, czasami setki
lat. Każda głowa Kościoła, nawet papież – człowiek, miała swoje tajemnice.
John Thavis, jako wieloletni dziennikarz stolicy
apostolskiej, szef biura największej katolickiej agencji prasowej, człowiek,
który razem z Janem Pawłem II i
Benedyktem XVI odwiedził ponad 60 państw z całego świata, opowiada historie,
których nie powstydziłby się sam Dan Brown.
W dzisiejszym świecie, gdzie utrzymanie czegokolwiek w
sekrecie staje się coraz trudniejsze, Watykan pozostaje jednym z najbardziej
tajemniczych miejsc. Od zawsze fascynował, dlatego oczekiwałam błądzenia po
ciemnych korytarzach Bazyliki, rozświetlania ścieżek, o których istnieniu
wiedziało jedynie kilka osób. Nie przeliczyłam się.
Sama książka jest napisana dość trudnym językiem, autor
używa wielu włoskich słów, jedynie sporadycznie podając ich tłumaczenia.
Jednak muszę przyznać, że mające miejsca sytuacje opisuje troszcząc się o
szczegóły, które nawet niewielkie, a nadają
specyficznego „smaczku” całej publikacji. Czasami aż trudno uwierzyć, że
dane wydarzenia miały miejsce naprawdę. Sposób, w jaki John Tavis opisuje
m.in. przynależność papieża Benedykta
XVI do Hitlerjugend, czy potyczkę pomiędzy Jordanią, a Izraelem o miejsce
chrztu Chrystusa zachęca do dalszej lektury.
„Dziennik watykański” zrywa zasłonę przez lata wiszącą nad
całą instytucją Watykanu. Odkrywa tajemnice, o których do tej pory nie mówiono.
Poznajemy opinie Benedykta XVI na temat wielu spraw, które poruszał podczas
wewnętrznych zebrań, a nie na wystąpieniach publicznych. Jest lekturą nie tylko
dla głęboko wierzących, ale także dla ateistów. Abstrahując od religijnej
strony całego przedsięwzięcia, Watykan jest także instytucją polityczną i
ekonomiczną. Ciekawym doświadczeniem jest dowiedzieć się jak ona działa, niezależnie od rządu Włoszech, opierając
się głównie na darowiznach wiernych oraz inwestycjach, które mogą okazać się niewypałem,
jak już miało to miejsce kilka lat temu.
Myślę,
że warto przeczytać „Dziennik watykański” nie tylko ze względu na informacje,
których nie znajdziemy nigdzie indziej, ale także ze względu na możliwość
bliższego przyjrzenia się wewnętrznym wypowiedziom ostatnich papieży, które
często nie pokrywają się z tymi przedstawionymi publicznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz