Antoinette van Heugten zanim zajęła się pisarstwem była
znanym, międzynarodowym prawnikiem, ukończyła University of Texas School of
Law.
"Smak tulipanów" jest jej drugą powieścią. Autorka zadebiutowała thrillerem psychologicznym "Dotknąć prawdy", który stał się bestsellerem zarówno w Holandii jak i w innych krajach. Już sam tytuł mnie zaintrygował - przecież tulipany kojarzą nam się głównie z pachnącymi, kolorowymi polami rozciągającymi się w krajobrazie Holandii, a nie z ich... jedzeniem. Zagadka szybko zostaje rozwiązana i daje ciekawe tło dla następujących w książce zdarzeń.
"Smak tulipanów" jest jej drugą powieścią. Autorka zadebiutowała thrillerem psychologicznym "Dotknąć prawdy", który stał się bestsellerem zarówno w Holandii jak i w innych krajach. Już sam tytuł mnie zaintrygował - przecież tulipany kojarzą nam się głównie z pachnącymi, kolorowymi polami rozciągającymi się w krajobrazie Holandii, a nie z ich... jedzeniem. Zagadka szybko zostaje rozwiązana i daje ciekawe tło dla następujących w książce zdarzeń.
Trzy pokolenia, trzy kobiety, połączone więzami krwi i najsilniejszym
uczuciem – bezinteresowną miłością.
Nora to Amerykanka z holenderskimi korzeniami. Pracuje jako
chirurg dziecięcy kobieta, mieszka razem z ukochaną mamą i malutką,
sześciomiesięczną córeczką w domu w Houston w stanie Teksas. Kobieta od samego
urodzenia czuje się rodowitą Amerykanką. Dwa lata spędzone w Amsterdamie na
praktykach lekarskich były pięknym czasem w jej życiu, ale z powodu namowy
rodziców dziewczyna nigdy nie wróciła na stałe do rodzimego kraju. Rodzice,
Anneke i Hans, nigdy też nie chcieli rozmawiać na temat przeszłości w Holandii.
Młoda Nora nie miała wyjścia i zaprzestała więc zadawania pytań…
Niespodziewanie, pewnego dnia, gdy kobieta wraca do domu jej oczom ukazuje się
przerażający widok. W domu panuje niepokojąca cisza. Zakrwawione ciało matki
leży na dywanie w salonie, a nieznajomy mężczyzna z pistoletem, w sypialni. Po
malutkiej Rose nie ma śladu. Nora odchodzi od zmysłów na samą myśl, że taka
tragedia mogła w ogóle mieć miejsce. Postanawia zrobić wszystko, by odnaleźć
ukochane dziecko na własną rękę, a przy tym odkrywa mroczną historię jej
rodziców…
Antoinette van Heugten wyspecjalizowała się w pisaniu
thrillerów psychologicznych, którego idealnym przykładem jest wciągający „Smak
tulipanów”. Akcja toczy się w 1980 roku w Ameryce, jednak bardziej znaczące są
tutaj wydarzenia sprzed ponad 30 lat, z czasów wojny. To one sprawiają, że
powieść tak mocno oddziałuje na emocje czytelnika. Czytając ją, było mi
niezmiernie przykro z powodu tragedii, jakiej doświadczyła młoda matka. Nie
jedna kobieta by nie wytrzymała takiego ogromu presji i uczucia straty dwóch
najważniejszych osób w jej życiu. Tak naprawdę całej rodziny, jaką miała. I
jeszcze historia z lat czterdziestych XX wieku, gdy masowe pogromy Żydów nie były niczym niecodziennym, przewijająca się przez
całą powieść. Niezaprzeczalnie autorka ma dar wpływania na uczucia czytelnika,
bawi się nimi, trzyma nas w napięciu, powoduje, że łzy same spływają po
policzku, a my nie jesteśmy w stanie nic na to poradzić.
Pomysł
na fabułę uważam za udany. Historie wojenne zawsze będą miały swoich
zwolenników, niezależnie od sytuacji. Teraz, w XXI wieku chętnie się słucha o
sabotażach w szeregach esesmanów, czy ucieczkach z kraju w poszukiwaniu
spokojnego życia i szczęścia. Wszystko to znajdziemy w „Smaku tulipanów”.
Bohaterowie z wyjątkiem Nory, która została wykreowana na silną kobietę, pewną
siebie, ale wypełnioną uczuciami do rodziny, której jej całe życie brakowało,
nie są jakoś specjalnie opisywani. Wielu z nich poznajemy jedynie poprzez dialogi,
a wygląd postaci autorka pozostawia nam do samodzielnego wyobrażenia.
Powieść
polecam szczególnie ze względu na łatwość z jaką pisarka szarga uczuciami czytelnika. Coś
dla siebie znajdą tutaj zarówno fani romansu, thrillera i oczywiście mrocznych
historii rodzinnych, które przez dziesiątki lat nie zostały wyciągnięte na
światło dzienne.
Ananaska, 17 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz