Życie.
To naturalne, że w chwili niebezpieczeństwa każdy chce je ocalić. Pytanie
tylko za jaką cenę...
Edward
Popielski przebywa w nadmorskim Darłowie. Pod fałszywym nazwiskiem (Antoni
Hrebecki), naucza w szkole matematyki i łaciny. Choć pozostaje czujny w każdej
sytuacji, nawet on nie jest w stanie przewidzieć tego, co się wydarzy...
Śledztwo, którego przeprowadzenia podejmie się Popielski,
zawiedzie go w najmroczniejsze zakamarki Darłowa i zmusi do udziału w scenach,
rzec by się chciało, iście dantejskich. Detektyw będzie musiał podjąć wiele
trudnych decyzji. Czy uda mu się wybrać te właściwe? Najlepiej sami oceńcie...
Nie
chcę wprowadzać Was głębiej w fabułę, bo okazuje się ona być o wiele bardziej
zawiła, niż mogłoby się na początku wydawać. Właśnie dlatego uważam, że im
mniej będziecie wiedzieć, tym lepiej, bo będziecie mogli sami odkrywać mroczne
sekrety darłowskiej przeszłości... No, nie do końca sami. Cała rzecz w tym, że
książka jest nie tylko o Popielskim, ale i o jego synu, który stara się odkryć
przeszłość zmarłego już ojca, prowadząc śledztwo na własną rękę. Czy odkryje
całą prawdę? I czy na pewno chce ją poznać...?
Nie
czytałam wcześniej książek Marka Krajewskiego, więc logicznie - nie
miałam do czynienia z Popielskim, zanim nie sięgnęłam po "Arenę
szczurów". Jest to ostatnia część z serii o tym
bohaterze, co w żaden sposób nie przeszkodziło mi w lekturze. Powieść jest
mroczna, zawiła i przede wszystkim, niesamowicie wciągająca. Choć z początku
może wydawać się "tylko" dobrym kryminałem, przez swą wielowątkowość
wyłamuje się ona ze znanych schematów i tworzy coś o wiele bardziej
intrygującego. Uwierzcie mi, nawet jeśli wydaje się Wam, że czegoś się spodziewacie
- nie jest to prawda. A już na pewno nie jesteście w stanie przewidzieć
zakończenia...
Reasumując,
mnie "Arena szczurów" przypadła do gustu nawet
bardziej, niż bardzo. Uwielbiam dobrze napisane, mroczne kryminały, a poza tym
doceniam książki, których akcja rozgrywa się w Polsce, tym bardziej, że w moje
ręce zwykle wpadają pozycje skandynawskie bądź amerykańskie (jeśli mówimy
oczywiście o moich ulubionych gatunkach, tj. kryminałach i thrillerach).
"Arenę szczurów" polecam każdemu, kto -
podobnie jak ja - od schematycznych powieści woli pełną zwrotów i zapętleń akcję, podczas
trwania której wielokrotnie na szalach losu waży się życie głównych bohaterów.
No, i może jeszcze tym, którzy chcą się dowiedzieć, skąd wziął się tytuł, albo
jakie znaczenie dla życia ludzkiego może mieć wątpliwej jakości konserwa rybna.
Artichoke, 17 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz