"-(…)Cóż,na takie
okazje mamy ,,cyngiel śmieci’’.
- A cóż to takiego?
-Tak nazywamy nasz
system bezpieczeństwa, komandorze Bond. (…) Każda rakieta startująca z tej bazy
ma w sobie mechanizm samozniszczenia. Jeżeli mamy powody wierzyć, że coś jest
nie tak, wystarczy nacisnąć cyngiel i następuje eksplozja.’’
Czy wolicie oglądać agenta 007, czy też czytać o jego
przygodach? Cóż, rok 2015 odpowiedział na oczekiwania zarówno widzów, jak i
czytelników. Do kin wszedł ,,Spectre’’, w którym główną
rolę znów zagrał Daniel Craig, natomiast Anthony Horowitz wydał książkę
,,Cyngiel śmierci’’. Filmu nie miałam jeszcze okazji ocenić, w przeciwieństwie
do powieści.
Anthony Horowitz to pochodzący z Anglii pisarz i
scenarzysta. Kojarzony może być z cyklem Alex
Rider. Był scenarzystą w takich serialach jak ,,Poirot’’,,,Morderstwa z Midsomer’’ czy ,,Robin z Sherwood’’. Teraz
zabrał się za kultowego Jamesa Bonda, biorąc na warsztat niedokończoną pracę
Iana Fleminga, który to przecież powołał do życia agenta 007. O czym więc jest
ta opowieść?
Gdy Bond dowiaduje się o planowanym morderstwie angielskiego
kierowcy na wyścigach samochodowych, bez wahania zgadza się chronić rodaka. Nie
przypuszcza wtedy do czego zaprowadzi go ta historia ani jakie kontakty może
mieć ekscentryczny milioner Jason Sin. Oto bowiem na horyzoncie znów pojawia
się organizacja Smiersz.
Do czego zaprowadzi Bonda ta sprawa?
Kim tak naprawdę jest Jason Sin?
I dlaczego Smiersz znowu wchodzi w paradę agentowi 007?
Stawka jest wysoka; gra toczy się o ogromne pieniądze, życie
tysięcy ludzi, a przegraną może być nawet zniszczenie Stanów Zjednoczonych. Oby
Bond nie zawiódł…
Przyznam szczerze, że jeśli chodzi o Jamesa Bonda, to
zwykłam oglądać filmy o nim, a ,,Cyngiel śmierci’’ to dla mnie pierwsza
powieść, w której to agent 007 jest głównym bohaterem. Nie jestem w stanie
powiedzieć, jak bardzo styl Horowitza różni się od sposobu pisania Iana
Fleminga. Uważam, że historia ciekawa, wiele akcji, nieśmiertelny Bond, jak
zawsze z dziewczyną, tym razem z Jeopardy Lane – o ciekawym imieniu, ale i
osobowości. Szybkie samochody, wartka akcja, a wszystko to z perspektywy samego
agenta, który nie bez powodu ma licencję na zabijanie. Wydawałoby się, że
książka idealna? Mnie jednak czegoś zabrakło. Sama nie wiem nawet, jak to
określić. Tej iskierki, która sprawia, że Bond staje się prawdziwym agentem
007? A może po prostu do mnie bardziej trafiają filmy o nim? Nie mam pojęcia,
faktem jest, że choć książka dobra, to po prostu nie powaliła mnie na kolana.
Uważam, że fani Bonda, ale i samego Fleminga powinni sięgnąć
po ,,Cyngiel śmierci’’, chociażby dla porównania, co lepsze.
Katia, 15 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Rebis.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz