Seria książek fantasy pt. ,,Spirit Animals”
opowiada historię czwórki dzieci, które próbują ocalić świat przed opanowaniem
go przez Pożeracza i okrutną kobrę Gerathon. Czworo bohaterów ma do pomocy
Poległe Bestie: lamparcicę Urazę, wilka Briggana, sokolicę Essix oraz pandę
Jhi, które zostały przez nich przywołane jako ich zwierzoduchy.
Dzięki wypiciu
Nektaru, człowiek i zwierzę tworzą partnerską więź, nawzajem użyczają sobie
pewnych umiejętności. Starają się zdobyć amulety Wielkich Bestii, które są
potrzebne ich wrogom, aby uwolnić goryla Kovo - sprzymierzeńca kobry Gerathon.
Czwórka przyjaciół razem z organizacją Zielonych Płaszczy stara się im to
udaremnić, aby nie doprowadzić do opanowania przez nich całej planety Erdas.
Pożeracz chce opanować całą planetę, używa do tego żółci, substancji, która
także tworzy więź między człowiekiem a zwierzęciem, ale dominuje w niej
silniejsza postać, a nad obojgiem kontrolę może przejąć Gerathon.
W tej części bohaterowie
chcą zdobyć talizman lwa Cabaro, władającego ukrytą na pustyni oazą, do której
nie miał dostępu żaden człowiek. Wielki lew nienawidził ludzi, pragnął stworzyć
królestwo zwierząt, nie tknięte działalnością ludzi, które chciał rozszerzyć
kiedyś na całą planetę. Przyjaciele, aby zakończyć swoją misję powodzeniem,
musieli dotrzeć do miejsca, które było zazdrośnie strzeżone przez groźnego lwa
i jego zwierzęce armie. Zadanie dodatkowo utrudniał fakt, że legiony Pożeracza
i Gerathon deptały im po piętach, a dwójka z przyjaciół została pojmana przez
nieprzyjaciół. Wydaje się, że osiągnięcie celu jest niemożliwe, bohaterowie
przeżywają tragedię, która zachwiała ich wiarą w sens ich działań.
Cała seria ,,Spirit
Animals” podoba mi się głównie dzięki motywowi relacji między zwierzęciem a
człowiekiem. Myślę, że każdy chciałby mieć takiego przyjaciela, wspólnie
walczyć z niesprawiedliwością na świecie i przeżywać niesamowite przygody.
Talizmany, zbierane przez głównych bohaterów, historia Wielkich Bestii to
wspaniały pomysł, jednak wykonanie już mniej zadwala. Najprawdopodobniej dzieje
się tak dlatego, że każdy tom serii jest napisany przez innego autora. Gdyby
wszystkie książki zostały napisane przez jedną osobę, która od początku do
końca zaplanowałaby całą fabułę, akcja byłaby bardziej spójna, a cały cykl
mógłby zostać hitem. A tak - jest to po prostu książka, którą przyjemnie się
czyta, ale której potencjał nie jest w pełni wykorzystany.
W ciągu fabuły na przemian
poznajemy przygody uwięzionych Meilin i Abeke oraz Rollana i Connora, którzy
wyruszyli po talizman. Historia jest tak podzielona, że trzyma nas w napięciu i
coraz mocniej wciąga w treść książki. Gdy już rozpoczęła się akcja, przeczytałam
ją jednym tchem. Poza tym, w tym tomie bohaterowie w końcu pokazują swoje
własne indywidualne cechy, ledwo zarysowane w poprzednich częściach. Odczuwamy
także zmiany ich charakterów, dzięki swoim przeżyciom stają się dojrzalsi.
Żaden wielbiciel serii o zwierzoduchach nie zawiedzie się tą książką, wprowadza
ona mnóstwo nowych wydarzeń. Na pewno wywoła silne emocje, oprócz miłych
zaskoczeń mamy także wiele tragicznych wydarzeń, które krzyżują bohaterom
wszystkie plany i diametralnie zmieniają ich sytuację.
Lektura jest krótka, o wartkiej akcji, więc zbędne
opisy nie przeszkadzają nam w poznawaniu kolejnych wydarzeń. Według mnie
spodoba się każdemu, choć jest przeznaczona raczej dla młodszych czytelników. Tym, którzy jeszcze nie czytali poprzednich części
radzę, aby zaczęli czytać od pierwszego tomu, potem kolejność już nie jest tak
ważna. Duży plus książki stanowi ciekawa fabuła i bohaterowie, których naprawdę
da się lubić. Podsumowując, ,,Wzlot i Upadek” to lektura warta przeczytania.
Nikana, 15 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Wilga.
Czuję się już na to za stara, ale sama fabuła brzmi przyjemnie :)
OdpowiedzUsuń