Przed przeczytaniem tej książki nasłuchałem się wiele dobrego o twórczości Wegnera. Miałem pewne oczekiwania, konkretnie jedno – chciałem aby opowiadania pozostawiły mnie z “wow”, po tym jak skończę je czytać.
I. . . się nie udało. Niech będzie to jasne, było dobre, naprawdę dobre. Świat, który został mi w nich ukazany był interesujący, wręcz w pewnych aspektach wspaniały. Akcja wartka. Postacie do polubienia. Fabuła ok.
Drugie opowiadanie, które bodajże okryło się dużą renomą było temu bliskie, ale dopiero opowiadanie numer 3 dało mi to, czego szukałem. Po nim większość z tych opowiadań mnie nie zawiodła.
Obie połowy, części, tej książki są dobre, osobiście jednak uważam, że to ta druga – Południe – jest tą lepszą. Pierwsze opowiadania, które dzieją się na Północy, podążają za Kennethem i jego kompanią żołnierzy. To właśnie ci bohaterowie je łączą. Natomiast druga część to już nie tyle zbiór historii o tych samych postaciach, a jedno masywne opowiadanie złożone z kilku mniejszych (to nie jest przenośnia, ani żart. Radzę te opowiadania czytać w kolejności, w jakiej zostały umieszczone, w celu uniknięcia spoilerów).
Druga połowa bardziej przypadła mi do gustu, przez fakt, że autor wybrał na bohatera tych opowiadań osobę, z kultury nam (czytelnikom) obcej. (Oczywiście, mówimy o książce fantasy, więc postacie z Północy również są nam obce kulturowo, porównując je jednak z Yatechem (bohaterem historii z drugiej połowy) są one nam dość bliskie kulturowo). Są opowiadania, w których mamy do czynienia ze zwykłą ekspozycją. Są jednak takie, w których informacje o świecie zostały mądrze wplecione w dialogi, informacje o świecie nie są wmuszane nam w gardła, ale sprytnie przemycane. Doceniam.
Yyyy, jak już wspomniałem o Yatechu i Kennethie, to może krótko powiem, że dobrze spędziłem z nimi czas. Z tej dwójki bardziej intryguje mnie Yatech, który staje przed interesującymi wyborami (nie chcę spoilerować), a jego decyzje oraz ich konsekwencje są czymś co śledziłem z nieskrywaną ciekawością. Co do Kennetha, moim zdaniem ciekawie czytało się o jego relacji z kompanią, z jego żołnierzami.
Na koniec może wspomnę tylko o jedynym minusie, który jednak uważam za coś czysto subiektywnego. Miałem problem z językiem autora, co ciekawe nie chodzi tu o dialogi, które moim zdaniem stoją na poziomie, a o opisy. Często czytając opisy akcji, lub miejsc miałem pustkę w głowie, nie umiałem sobie wyobrazić tego co było przedstawiane. Ale no, to raczej coś ze mną było nie tak.:)
Podsumowując – bogaty świat, spoko bohaterowie, dialogi dobrze napisane, ale opisów nie umiałem sobie wyobrazić.
Dobre to było, polecam.
Szymon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz