Siedemnastoletnia Aislinn
urodziła się z przekleństwem. Jest Widzącą – podobnie jak jej babcia i matka,
potrafi zobaczyć wróżki, dla zwykłych śmiertelników zazwyczaj niewidoczne. Musi
to jednak ukrywać; gdyby wróżki dowiedziały się o jej „darze” mogłoby to
oznaczać dla niej zgubę. Tymczasem Aislinn wzbudza zainteresowanie Króla Lata –
jednego z władców wróżek – i nie ma to nic wspólnego ze Wzrokiem. Wróż po prostu
szuka wśród śmiertelnych dziewczyn tej, którą mógłby przemienić w swoją Królową…
Wróżki z serii Melissy Marr mają
mniej więcej tyle wspólnego ze skrzydlatymi istotkami przelatującymi od kwiatka
do kwiatka, ile skrzące się osobniki ze „Zmierzchu” z wampirami. Tym razem
jednak w tym dobrym znaczeniu. Ktoś, kto uznał, że wróżki = bajka dla dzieci,
nie mógł być bardziej w błędzie.
Książka bardzo wciąga. Sama
przeczytałam ją w jeden wieczór, bo nie mogłam się oderwać. Postacie są
doskonale nakreślone, mamy zarówno zwykłych nastolatków, np. Setha, jak i nieludzkie
istoty – wróżki. Oba światy przeplatają się ze sobą, co może dostrzec wyłącznie
Aislinn. Fabuła rozwija się we wzorowy sposób, im bliżej końca, tym bardziej
wzrasta napięcie. Poruszany jest również pewien problem – czy namiętność jest
tym samym co miłość?
Zdecydowanie jest to porywająca
historia, którą polecam każdej nastolatce nie stroniącej od magii i romansu w
jednym! I oczywiście czekam na kolejne tomy!
Rachel, 14 lat i 365 dni ;)
Naszej Księgarni dziękuję za to, że mogłam się przenieść w inny wymiar!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz