„Klątwa Złotego Smoka”, autorstwa Agnieszki Stelmaszyk, to
czwarta część „Kronik Archeo”. Dla mnie była ona pierwszą – co ani trochę nie
przeszkadzało w lekturze.
Ale po kolei. Akcja książki zaczyna się już od pierwszego
rozdziału. Trafiamy na aukcję japońskich dzieł w Londynie. Tuż po licytacji
malowidła zostają skradzione – i to przez nikogo innego, jak najprawdziwszych
ninja. Niedługo potem pojawia się kolejna kradzież. I tak krok za krokiem,
strona po stronie, odkrywamy tajemnicę wyrwaną wprost z japońskich legend.
Mam taki nawyk, że zaczynam zwykle od minusów – tak po to,
żeby później dało się powiedzieć coś miłego. W tej książce nie było ich wiele.
Po pierwsze to, że gdzieś od połowy wiemy już, kto za tym wszystkim stoi. To
psuje efekt zaskoczenia jaki powinien pojawić się na końcu. Po drugie,
postaci. Jest ich sporo i być może przez to, nie zostały dokładnie opisane. A
może dlatego, że czytam czwartą część bez znajomości poprzednich, tak mi się
wydaje. W każdym razie, miałam wrażenie, jakby poszczególni bohaterowie zlewali
się ze sobą, brakowało im głębi. Minusem jest także zakończenie – w moim
odczuciu – nie do końca satysfakcjonujące.
A teraz to, co należy pochwalić. Zdecydowanie jest to
wykonanie i oprawa graficzna książki. Ładna, barwna okładka to tylko przedsmak
tego, co czeka na nas w środku. Kiedy, czyli dość często, w tekście pojawia się
jakieś obce określenie, otrzymujemy śliczny rysunek wraz z dokładnym
wyjaśnieniem. Nawet i bez tego pojawiają się obrazki, ładnie wkomponowane w
historię. Kolejną rzeczą jest solidne przygotowanie. Część fabuły rozgrywa się
Japonii, część w Anglii i oba te kraje zostały przedstawione w bardzo
realistyczny sposób. Sama zagadka również jest niczego sobie.
Mam takie wrażenie, że gdybym była tak ze trzy lata młodsza,
książka niesamowicie by mi się spodobała. Obecnie mogę tylko z uśmiechem
powiedzieć: „Niezła”. Lekka lektura, po którą można sięgnąć, a można nie – za
to na pewno należy polecić ją młodszemu rodzeństwu.
Rachel, 15 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz