Sarita Mandanna urodziła się i
dorastała w Indiach. Akcja „Tygrysich Wzgórz” rozgrywa się w okolicach Kodagu,
skąd pochodziła jej rodzina.
To historia dwójki dzieci,
nierozłącznych niczym dwa ziarenka kardamonu. Dewi to lokalna piękność,
lubująca się w bieganiu po polach ryżowych. Natomiast Dewanna to najbardziej
nieśmiały, a do tego najmądrzejszy
chłopiec w okolicy. Od dzieciństwa wychowywali się i spędzali większość czasu
razem.
Czy jest w stanie coś zburzyć taką sielankę? Wystarczy pojawienie się
jednej osoby- Maću , pogromcy tygrysa.
Kiedy Dewi zakochuje się od
pierwszego wejrzenia w Maću, a w sercu Dewanny rodzi się uczucie do Dewi sprawy
przybierają tragiczny bieg … Lawina wydarzeń pociąga za sobą ciąg cierpienia,
którego nawet łzy nie są w stanie złagodzić. Niewiarygodna fabuła, która dla
nas - Europejczyków, graniczy niemal z fikcją literacką.
Wydaje mi się, że swobodny i beztroski język nie do końca pasuje do tematyki utworu. Sprawia to wrażenie, że autorka
bagatelizuje pewne wydarzenia, z poważnych pytań egzystencjonalnych tworząc
miłosne rozterki. Widać też w książce wiele rezerwy i dystansu, zupełnie jakby
autorka chciała oddzielić kulturę indyjską od reszty świata.
Pomijając te drobne niedogodności, autorka
doskonale oddała ducha dziewiętnastowiecznych Indii, rozbudzając do czerwoności
ciekawość czytelnika. Można wręcz powiedzieć, że książka płynie, tworząc spójny
i nierozerwalny ciąg zdarzeń.
Niedługo po wydaniu powieści,
krytycy okrzyknęli ją Indyjskim
Przeminęło z Wiatrem. Ja jednakże nie polecałabym jej miłośnikom melodramatów.
Sarita zawarła w swojej książce dużo bardziej dramatyczną i bardziej
przejmującą historię.
Uważam, że książka przeznaczona jest szczególnie dla osób
bardzo wrażliwych, ponieważ one są w stanie zrozumieć postępowanie
bohaterów i przesłanie płynące z każdej przeczytanej kartki.
Gryfka, 17 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz