„Na świecie jest wiele miejscowości o nazwie CZERWONA WODA. Tryskają w nich źródła, płyną w nich potoki, strumienie. Mieszkają w nich rozmaici ludzie, których los mógłby potoczyć się tak albo inaczej.”
Przyznam szczerze, że opowieść pt. „Czerwona woda” Mariusza
Bylińskiego to najdziwniejsza książka, jaką dotąd przeczytałam.
Czytając nie wiedziałam, o co chodzi, ale mimo wszystko brnęłam, dalej myśląc,
że wszystko na końcu się wyjaśni. Nie wyjaśniło się, a ja dotąd zastanawiam
się, czego nie zrozumiałam i gdzie był ten moment, w którym się pogubiłam.
Jeśli ktoś lubi zagadki to polecam, może Wy zrozumiecie. ; )
Głównym bohaterem opowieści jest Petros – właściciel
pensjonatu Czerwona Woda, który został wybudowany obok źródła cudownej,
uzdrawiającej wody. Petros to cichy, pracowity mężczyzna, a pensjonat
zawdzięcza wyłącznie swojej zawziętości i chęci do pracy. Ma przyjaciela
Taniego, który jest niemową i uwielbia swój motor.
Kolejną bohaterką jest Barbara – nieszczęśliwa kobieta
mająca wrażenie przegranego życia. Zdradziła męża i boryka się z wyrzutami
sumienia. Oprócz nich pojawiają się także inne postaci, mające własne problemy
i starające się je przezwyciężyć.
Można powiedzieć, iż jest to książka dla dojrzałych,
ponieważ opowiada o ludzkich słabościach, problemach, cierpieniach, odczuciach.
Pensjonat jest schronieniem dla ludzi uciśnionych i pragnących uciec przed
przeszłością, a cudowna woda sprawia, że miejsce to wydaje się być w sferze
sacrum.
Czarna, 16 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz