"Żółte
cytrynki" to lekka,
przyjemna i inteligenta książka. Można by powiedzieć, że to urocza,
poprawiająca humor kobieca powieść. To książka o odnajdywaniu swojej drogi,
podejmowaniu ryzyka, dokonywaniu wyborów, miłości i przyjaźni. O zwyczajnej,
naiwnej kobiecie, która pragnie być kochana, popełnia błędy i stara się je
naprawić, upada i próbuje się pozbierać. Ale może od początku :)
Tytułowe żółte cytrynki
to restauracja, w której pracuje nasza bohaterka. Agnes to dziecko
szczęścia. Ma dobrą pracę, rodzinę która ją wspiera, oddanych przyjaciół i
kochającego chłopaka. Po prostu życie jak z bajki. Nagle jej życie rozpada się
jak domek z kart. Gdy odrzuca "zaloty" szefa zostaje wyrzucona z
pracy, a jej chłopak zostawia ją dla pewnej bardzo atrakcyjnej i ponętnej
chórzystki. Notabene informuje ją o tym dzwoniąc do niej – jest to jeden z
najbardziej tandetnych i oklepanych sposobów na świecie na zerwanie,
najbardziej raniących kobietę... Ale to dopiero początek kłopotów.
Książka ta, może nie jest
z serii ambitnych, ale nie o to tutaj chodzi. Opisane sytuacje możemy
zaobserwować w naszym otoczeniu i moim zdaniem to jest cały klucz. To dzięki
niej znajdziemy wskazówki jak rozwiązywać codzienne problemy i trudności.
Pomimo tego, że jest to "książka do czytania" jest ona pozbawiona
sztampowych i oklepanych motywów, jakie występują często w tak zwanej "prozie
kobiecej". Nie jest to przesłodzona powieść o upragnionej miłości dla
dwunastolatek. Jest opisane normalne życie. Błędy, nadzieje, rozczarowania,
marzenia – cała paleta ludzkich emocji.
Kajsa
Ingemarsson stworzyła
swoje postacie tak, że łatwo się z nimi utożsamić i odnaleźć „żywe”
odpowiedniki. „Żółte cytrynki” to przyjemna i kojąca lektura
idealna na popołudnie z herbatą :)
Mariola, 18 lat
Zachęciła mnie ta recenzja ;-) i ten tytuł, na jesienną szarówkę brzmi zachęcająco, myślę, że wkrótce będe miała tę książkę w swoich rękach ;-)
OdpowiedzUsuń