tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

poniedziałek, 4 marca 2013

"Karaibska krucjata. La Tumba de los Piratas" - Marcin Mortka - recenzja


Heroiczne czyny zachwycające czarującą wybrankę serca kapitana, płynąca zewsząd zazdrość o niebywałą  biegłość umysłu, podziw i szacunek załogi wynikający z podejmowania słusznych decyzji… NIE . Również i tym razem wszelkie przejawy rozsądku głównego bohatera zostają bezwzględnie gaszone w zarodku.
Karaibska krucjata: La Tumba de los Piratas

Karaibska Krucjata: La Tumba de los Piratas to owoc pisarskiej pracy polskiego autora fantastyki Marcina Mortki. Jest to kontynuacja i zakończenie pirackich przygód jakże odważnego, bohaterskiego, ale i równie nierozgarniętego kapitana Williama O’Connora.

Na Karaibach tworzy się państwo pirackie. Kolejne angielskie porty zostają zrównane z ziemią. W tym czasie kapitan korsarskiej fregaty „Magdalena” ugania się za niezłomną ukochaną… Niepowodzenia w zakresie tej dziedziny życia nakazują jego szlachetnemu sercu podjąć walkę z narastającym złem. Mimo wielkiej naiwności głównego bohatera załoga wciąż wiernie podąża za swoim kapitanem, a  niezwykle sprzyjające szczęście, co rusz przeobraża niezdarność Williama w zaskakujące podstępy. Ostatecznie prawda o hrabim de Lanvierre zostaje odkryta, po czym rozpoczyna się seria prób pokonania pirackiej legendy.

Trzeba powiedzieć, że Karaibska Krucjata jest owocem niezwykle dorodnym, bogatym w klimatyczne opisy oraz soczystym od krwi, która zostanie przelana podczas licznych potyczek. W porównaniu z poprzednim tomem, w książce można wyczuć zdecydowanie mocniejszy aromat motywów fantastycznych, narastające tempo akcji oraz garść nowych, często autentycznych postaci. Przez całą lekturę towarzyszy nam szczypta miłości, cała burza humoru i świetnej zabawy. Historia oczywiście nieraz zakrapiana słodką malagą.

Muszę przyznać, że osobiście zawiodłam się zakończeniem, które można by przyrównać do chwili zastanowienia, nadchodzącej zaraz po spostrzeżeniu części robaka, wystającej z dopiero co ugryzionego jabłka. Zaznaczam jednak, iż jest to bardzo osobiste odczucie. W stosunku do całości tekstu jest to naprawdę nieznaczna wada. W końcu, co kto lubi, robaka też da się zjeść. ;)
                                                                                                                                                             Naya, 17 lat

Za fantastyczną lekturę dziękuję Wydawnictwu Fabryka Słów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz