Od jakiegoś czasu wokół powieści pani Philippy Gregory Odmieniec zrobił się mały szum. Na
portalach internetowych można przeczytać mnóstwo pozytywnych, jak i negatywnych
opinii, a także spotykać się z tuzinem reklam zachęcających czytelników do
sięgnięcia po kolejną powieść autorki Kochanic
króla. Ponieważ zdania na temat Odmieńca
są bardzo podzielone, postanowiłam przekonać się sama. Jak wypadło spotkanie z
młodzieżową powieścią pani Gregory? Hm, podsumuję to w tej recenzji, zwracając uwagę
na wszystkie plusy, minusy, słabe i mocne strony historii Izoldy.
Myślę, że większość z Was zna opis, ale dla tych, którzy nie
pamiętają lub nie słyszeli o Odmieńcu
przedstawię go w kilku zdaniach: siedemnastoletnia Izolda zostaje zamknięta w
klasztorze jako nowa ksieni, wypełniając tym samym wolę jej zmarłego ojca.
Pomimo tego, że pragnie dalej mieszkać w rodzinnym zamku Lucretili, jej brat
nie zgadza się na taki układ. Izolda musi przenieść się do klasztoru i zostać
ksienią, czy tego chce, czy nie. Wkrótce po jej przybyciu do klasztoru siostry
zakonne zaczynają dziwnie się zachowywać. Budzą się ze stygmatami na dłoniach i
stopach, lunatykują oraz krzyczą przez sen, a Izolda nie potrafi odnaleźć się w
nowym otoczeniu i zaradzić sytuacji.
Luca Vero to przystojny młodzieniec, nazywany przez wielu
odmieńcem tylko dlatego, że bardzo szybko nauczył się czytać, pisać i liczyć, a
do tego jest niezwykle piękny. Właśnie zaczyna swoją podróż jako inkwizytor.
Jego zadaniem jest przeprowadzenie przesłuchania wśród zakonnic opactwa,
którego ksienią jest Izolda, i uwolnienie go od złych mocy. Okazuje się jednak,
że sprawa jest znacznie gorsza i oprócz złych mocy Luca i Izolda będą musieli
stawić czoła gorszym rzeczom.
Przyznam szczerze, że miałam nadzieję, iż ta książka nie
okaże się wcale taka zła. Podeszłam do niej pozytywnie nastawiona. Przede
wszystkim spodobał mi się opis; średniowiecze, zakony, zamki… Kiedy tylko
otrzymałam egzemplarz Odmieńca, czym
prędzej wzięłam się do czytania. Niestety, ta powieść pani Gregory nie
zachwyciła mnie tak, jak oczekiwałam.
Pierwszym minusem Odmieńca
jest kreacja bohaterów. Od Izoldy oczekiwałam… czego oczekiwałam? Na pewno
pokory, kultury i skromności, a było zupełnie inaczej. W momencie, w którym
przyjmowała wyrok na całe życie, przed oczami widziałam prawdziwą damę ze
średniowiecza, lecz jej zachowanie w opactwie było takie… nieprzemyślane i
dziwne. Od tamtej chwili nie pałałam sympatią do tej bohaterki. Raz była
delikatną panienką, a za chwilę stawała się tajemniczą kobietą o ciętym języku.
Nie podobało mi się to. Jej kreację (a raczej odbiór jej zachowania) dodatkowo
psuła obecność Iszrak, czyli przyjaciółki Izoldy. Myślę, że gdyby pani Gregory
poświęciła trochę więcej stron na całą historię, a tym samym w bohaterów tchnęła
ciut więcej życia, Iszrak i Izolda byłyby ciekawymi postaciami: pani Lurcetili
jako dama nauczona przez ojca miłości do poddanych, a Mauretanka jako wolna
kobieta o wielkim sercu. Niestety tak nie było. Przygoda Luki i Izoldy trwa
zaledwie 288 stron, jest dużo akcji, jeszcze więcej sekretów i wydaje mi się,
że pani Gregory za bardzo skupiła się na wydarzeniach, co odbiło się na kreacji
bohaterów.
Duże nadzieje wiązałam także z Lucą, tajemniczym odmieńcem o
ogromnej wiedzy i urodzie. Pomimo tego, że na samym początku wydał mi się
typowym przedstawicielem płci męskiej z paranormalnych romansów, to chciałam,
aby zawrócił mi w głowie… jednak tak się nie stało. Momentami wydawał mi się
rozhisteryzowanym nastolatkiem z wielkim ciężarem w postaci odpowiedzialności
na barkach. Philippa Gregory chyba chciała stworzyć młodzieńca, który miał
podbijać dziewczęce serca – nie udało się.
Wśród szarych postaci znalazł się jeden pozytywny bohater.
Jest nim Freize – chłopiec kuchenny towarzyszący Luce w podróży po świecie. Normalnie
pokochałam go! Był zabawny, błyskotliwy i z wyraźnym charakterem. Postać
Freize’a uważam za świetną, a zarazem najlepszą w całej powieści pani Gregory.
„A ja będę cię karmił
i poił, bo jesteś Bożym stworzeniem, nawet jeśli należysz do Upadłych, a wątpię,
żebyś sam o tym postanowił.”
(str. 219)
Kolejna rzecz, która wpływa niekorzystnie na ocenę Odmieńca, to rola Izoldy w powieści.
Liczyłam na to, że Izolda będzie główną bohaterką – w końcu to ona zostaje
ksienią opactwa i razem z Lucą ma wygnać wszelkie zło z klasztoru. Czytając
bardzo się dziwiłam, bo najwięcej zdarzeń było opisywanych z punktu widzenia
Luki. Izoldy było tam niewiele, właściwie… kilka scen z jej perspektywy. Uważam
to za największy minus Odmieńca i
bardzo się zawiodłam.
Trzecim minusem powieści pani Gregory jest tytułowa
odmienność. Luca jest nazwany odmieńcem z powodów wyżej przeze mnie
wymienionych, lecz autorka nie skupiła się na tym, aby przedstawić je
wyraźniej. Ot, tak chłopak w młodym wieku nauczył się czytać, pisać, liczyć, jest
synem ludzi w podeszłym wieku i nie wiadomo po kim odziedziczył oszałamiającą
urodę. Inność chłopca jest na drugim miejscu i gdyby pani Gregory nie napisała,
że przez wiele osób uważana jest za dziwną oraz podejrzaną, nie zwróciłabym na
nią uwagi. Myślałam też, iż odmienność Luki będzie wiodła prym w powieści . Cóż, znów się zawiodłam.
Ostatnim (nareszcie) minusem Odmieńca są niezbyt rozbudowane opisy. Nie mamy wglądu w dusze
bohaterów, ich głębsze przemyślenia, lęki, obawy… W opisach autorka przedstawia
głównie otoczenie i akcje. Nie czepiam się tych dwóch rzeczy – były świetnie
napisane, czytało się bardzo lekko i przyjemnie – lecz brakowało mi
bezpośredniego kontaktu z daną postacią.
„Nikt nie słucha mało
znaczących ludzi”
(str. 265)
Po tych wszystkich minusach i pretensjach trzeba przejść do
plusów. Czy były? Owszem – kilka ważnych się znalazło. Pierwszym jest
wymieniona wcześniej postać Freize’a, która umiliła mi czas spędzony przy Odmieńcu. Kolejny plus znacząco wpłynął
na ocenę dzieła pani Gregory, a jest nim druga połowa książki. Uważam, że była
o niebo lepsza od pierwszej, której akcja działa się w opactwie. Bohaterowie
podróżują, trafiają do małej wioski, gdzie spotykają ludzi uzbrojonych w widły.
Okazuje się bowiem, że pochwycili wilkołaka. W tym momencie zrobiło się
ciekawiej, bohaterowie zbliżyli się do siebie i stali się zgraną drużyną, co
bardzo mi się spodobało. Poprawiła się relacja Luki z Izoldą, a sprzeczki
Iszrak i Freize’a często wywoływały u mnie śmiech. Nie zrażajcie się nudnym
początkiem – za połową czeka na Was mnóstwo świetnych przeżyć!
Trzecim plusem jest bardzo lekki i przyjemny styl pani
Gregory oraz prosty język, który nie sprawia żadnych problemów. W dodatku czyta
się błyskawicznie dzięki dużym literom i odpowiednim odstępom między linijkami.
Spójrzmy prawdzie w oczy – okładka jest piękna. Kolory
świetnie się ze sobą komponują! Ja osobiście uważam, że jest o niebo lepsza od
oryginału, ponieważ nie ukazuje postaci w całej krasie, co pozwala nam na
wyobrażenie ich sobie według własnego upodobania. Jednocześnie ma w sobie nutkę
tajemnicy.
„Tylko ja mogę wydać
wyrok i rozkaz egzekucji.”
(str. 252)
Podsumowując:
Są minusy, ale są też plusy. Co mogę jeszcze dodać? Chyba
tyle, że nie wierzcie mi na słowo. Musicie sami zdecydować, czy Odmieniec stanie się waszym numerem 1 na
liście najlepszych książek, czy okaże się niewartą uwagi pozycją. W swoim
krótkim życiu przeczytałam trochę książek i z każdą kolejną powieścią
poprzeczkę „cudowności” podnoszę trochę wyżej. W tym wypadku Odmieńcowi brakło niewiele do stania się
moją ulubioną książką. Było to moje pierwsze spotkanie z twórczością Philippy Gregory, lecz na pewno nie ostatnie. Czy sięgnę po drugą część Zakonu ciemności? Tak. Jestem ciekawa,
co autorka przygotuje dla czytelników w kolejnym tomie i czy poprawi niektóre
wady Odmieńca. Nie zrażajcie się
kolejną negatywną recenzją. Po prostu przeczytajcie. A nuż zakochacie się w
przygodzie Izoldy.
Layla, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Egmont.
Nie miałam okazji sięgnąć po tę książkę, ale szczerze - wydaje mi się, że nie warto. Tyle negatywnych opinii... I nawet jeśli są plusy, to nie w tych aspektach książki, gdzie chciałabym widzieć te pozytywne strony.
OdpowiedzUsuń