Jeffrey Ford jest
amerykańskim pisarzem fantasy, który jest wielokrotnym zdobywcą World Fantasy
Award. Jest to nagroda za wybitne osiągnięcia na polu fantasy, przyznawana
corocznie od 1975 na konwencie World Fantasy Convetion. Artysta odwiedził
Polskę raz, w 2010 roku, przy okazji promocji nowo wydanego magazynu ,,Fantasy & Science Fiction’’. Ford jest
uznawany za dosyć nietypowego powieściopisarza i ja po przeczytaniu jego
książki również jestem tego zdania.
,,Portret pani
Charbuque. Asystentka pisarza fantasy’’ składa się z dwóch części. W pierwszej
znajdują się krótkie opowiadania, które nie są ze sobą niczym powiązane.
Niektóre dzieją się w przeszłości, parę w czasach dzisiejszych, a kilka autor
umieścił w przyszłości. Jedyną cechą jaka może łączyć te opowieści, to
groteskowość. Każdą z nich cechuje aura tajemniczości oraz nie da się ukryć
- dziwności. Wystarczy przeczytać
opowiadanie o tytule ,,Reparata’’, by przekonać się, że inaczej trudno określić
dzieła Forda. Akcja zaczyna się w
krainie snu, gdy bohater nazywany Najwyższym Władcą Następnego Tygodnia stoi na
urwisku i łapie nietoperze na przynętę z much. A zanim został tak mianowany był
zwykłym włóczęgą. Pomysł ciekawy, ale nie każdy może "załapać" o co chodzi. I w
takim klimacie jest utrzymana pierwsza
część tej książki.
Wraz z drugą
częścią przenosimy się do Nowego Jorku w 1893 roku. Poznajemy tam głównego
bohatera, którym jest sławny malarz Piero Piambo. Otrzymuje on bardzo nietypowe
zlecenie od kobiety, która każe tytułować się Panią Charbuque. Klientka zamawia
u niego portret, jednak stawia jeden warunek – malarz nie może jej zobaczyć.
Piambo może zadawać jej pytania na każdy temat, tylko nie na ten dotyczący jej
wyglądu. Artysta długo nie wie jak ma zacząć obraz, ale w każdej chwili może
liczyć na pomoc swojego przyjaciela – malarza Shenza.
To nietypowe
zlecenie, pokrywa się z nietypowymi zgonami. Jakiś przerażający pasożyt żywi
się białkiem oczu, przez co ofiary na początku zaczynają płakać krwawymi łzami.
Potem krew wypływa przez oczodoły, a tam gdzie były oczy są dwa strupy. Piambo,
będący świadkiem przy jednym z tych zajść, zaczyna wpadać w obłęd, paranoję.
Nie wie czy to Pani Charbuque jest odpowiedzialna za tę chorobę, jednak jest
przekonany, że jest z nią w jakiś sposób powiązana.
Powieść jest
zdecydowanie warta przeczytania, jednak, moim zdaniem, czytelnik powinien czytać
ją z pewnym dystansem. Osoba myśląca bardzo praktycznie może uznać tę książkę
za bezsensowną, dlatego polecam ją ludziom z wyobraźnią. Nie powinno im sprawić
kłopotu wyobrażenie sobie filozofa – szaleńca, kucharza – mordercy, czy hrabiny
– damy do towarzystwa.
Mnie osobiście
książka się podobała, ale nie jestem pewna czy sięgnęłabym po nią ponownie.
Gustuję w trochę bardziej przyziemnych powieściach.
Nikki,
15 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa MAG.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz