Na początek przedstawię Wam
pewien duet: Jinny – energiczna, absolutnie zakochana w koniach dwunastolatka.
Mieszka z rodziną w pięknym domu w małej, ale urokliwej miejscowości Finmory;
Shanti – wspaniała arabska klacz, niegdyś ocalona przez Jinny. Wydaje się być
inna niż zwykłe konie…
W Finmory trwają wakacje. Jinny
jest naprawdę szczęśliwa. Razem z Shanti trenują skoki, na dodatek jej
najlepsza przyjaciółka, Sue, i jej kucyk, Pippen, są razem z nimi! Najbliższa
przyszłość układa się wprost idealnie… Do czasu. Jednego dnia wszystko się
sypie. Jinny zupełnie nie wie, co robić! I co do tego wszystkiego mają
tajemnicze wierzenia Celtów?!
Sięgając po tę książkę nie
wiedziałam, czego się spodziewać. Jedyne, czego byłam pewna, to schemat
„dziewczynka + klacz”. „Czerwony Koń” nie rozczarował mnie, ale też nie
powalił. Jest to czwarty tom z cyklu poświęconego przygodom Jinny i Shanti. Nie
czytałam poprzednich części, lecz w żaden sposób nie przeszkodziło mi to w
lekturze „Czerwonego Konia”.
Myślę, że książkę mogę polecić
szczególnie tym z Was, którzy szukają lekkiej, niezobowiązującej lektury, którą szybko się czyta, no i
oczywiście wszystkim „koniarzom”!
Karczuś,
14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego, a do recenzji otrzymaliśmy ją od Grupy Wydawniczej Publicat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz