Robert Muchamore. Urodzony w 1972, mieszkaniec Wysp
Brytyjskich. Napisał serię ,,CHERUB’’.
,,Nazywam się Bond, James Bond’’.
James Bond to niemalże kultowa postać, której losy odnawiane
są w kolejnych filmowych odsłonach. Alex Rider jest nastoletnim agentem, który
przejmuje tę rolę po zmarłym wuju. Teraz do tego prestiżowego grona dołącza
James Adams!
11-letni James Choko ma poważne problemy. Po pierwsze, w
szkole zaatakował Samantę Jennings, która wyszydzała jego matkę. Dziewczyna
skończyła z kilkoma szwami na twarzy. Po drugie, brat tejże Samanty, Greg, jest
jednym z najgorszych chuliganów, w miejscu w którym mieszka chłopak. I teraz wziął
sobie na celownik Jamesa. Jeśli na samym początku Greg pobił go do utraty tchu,
co będzie potem?
Jednak trzeci powód jest najgorszy. Matka Jamesa zmarła. Jej
serce przestało bić. Chłopiec zostaje sam wraz ze swoją młodszą siostrzyczką
Laurą. Nie wie, co dalej z nimi będzie. Nie zna swojego biologicznego ojca. Nie
ma żadnej rodziny. Chociaż… Jest jeszcze Ron.
Ron to mąż matki Jamesa i ojciec Laury. Jednak nie jest to
normalna rodzinka, bowiem… wszyscy się nawzajem nienawidzą. Nawet Laura nie
może ścierpieć widoku tatusia…
Jednak w obliczu prawdziwego nieszczęścia Ron staje na
wysokości zadania. Ale tylko wobec córki. Jamesa zostawia w domu dziecka…
Chłopak musi zacząć sobie radzić sam. Zamieszkuje w pokoju
wraz z pedantycznym Kylem Bluemanem. Chodzi do szkoły, nawiązuje nowe
znajomości… Jednak już niedługo sprawy się komplikują. James zostaje przyłapany
na próbie kradzieży. Trafia na posterunek policji, a stamtąd do
CHERUBA. A czym jest CHERUB?
,,(…)to sekcja brytyjskiego wywiadu zatrudniająca agentów
w wieku od dziesięciu do siedemnastu lat. Wszystkie dzieci są sierotami
zabranymi z domów dziecka i wyszkolonymi na profesjonalnych szpiegów. Mieszkają
w tajnym kampusie ukrytym wśród angielskich wzgórz.’’
Oficjalnie nieletni agenci nie istnieją.
Chłopak, gdy decyduje się zostać agentem CHERUBA, musi
zmienić nazwisko. Postanawia odtąd podpisywać się James Adams, nie Choko. Jedenastolatek staje się uczestnikiem szkolenia
podstawowego, trwającego dokładnie sto dni. Nie jest jednak taki pewien, czy
zdoła je przetrwać… Ma jednak szczęście: jego partnerką w tych katuszach jest
Kerry Chang, która podeszła do szkolenia po raz drugi. Powodem jej ,,zdyskwalifikowania’’
w pierwszej próbie, była bardzo poważna kontuzja kolana. Kerry proponuje
Jamesowi układ: on chroni jej kolano, ona zdradza mu sekrety szkolenia.
Mimo wszystko, chłopiec jest zdecydowanie gorszy od swoich
kolegów, którzy w kampusie spędzają już kolejny rok. A nawet i starym
wyjadaczom nie zawsze udaje się zaliczyć szkolenie podstawowe za pierwszym
podejściem.
Czy w takim razie James ma jakiekolwiek szanse, choćby na
przeżycie tych stu dni?
Kompletnie nie jest przyzwyczajony do codziennego wstawania o 5:45, ciężkich i chwilami aż nieludzkich ćwiczeń fizycznych, a przede wszystkim do okropnie głośnego głosu instruktora o imieniu Large, krzyczącego mu tuż za uchem, aby się w końcu ruszył i biegł dalej.
Kompletnie nie jest przyzwyczajony do codziennego wstawania o 5:45, ciężkich i chwilami aż nieludzkich ćwiczeń fizycznych, a przede wszystkim do okropnie głośnego głosu instruktora o imieniu Large, krzyczącego mu tuż za uchem, aby się w końcu ruszył i biegł dalej.
Tak, nic dziwnego, że James ma poważne wątpliwości, co do
zaliczenia przez niego szkolenia… Jednak, gdyby, powtarzam, gdyby mu się udało,
zostałby prawdziwym agentem, mającym prawo brać udział w prawdziwych misjach…
Jednak czy są to tylko puste mrzonki, czy też może w miarę realne projekty,
musicie dowiedzieć się już sami. Zapewniam, iż będzie to bardzo ekscytująca
lektura, zdolna porwać niemalże każdego czytelnika.
Akcja, akcja, akcja… To właśnie tym słowem najlepiej można
opisać ,,Rekruta’’. Nie ma zbyt wiele opisów. To właśnie z zachowań
poszczególnych bohaterów książki, można wywnioskować, jacy są, jakie są ich
słabości i mocne strony. Nie ma jasno powiedziane, iż James jest taki a taki.
My sami dowiadujemy się, że jest bystrym jedenastolatkiem, potrafiącym w mig
dokonać właściwej oceny sytuacji, jednak mającym chwilami skłonności do
przemocy. Dla mnie jest to plus dla książki, dla niektórych może to być jednak
zdecydowany minus.
Narracja skupiona jest na głównym bohaterze, co ułatwia
,,wejście w skórę Jamesa’’.
Sam pomysł książki również mnie zaintrygował. Tajni szpiedzy
będącymi dziećmi? Ciekawe…
I jedno trzeba przyznać. Gdyby w realnym świecie faktycznie
istniała tego typu organizacja, nikt by nie przypuszczał, że to właśnie dzieci
są jej agentami.
Jest to naprawdę dobra książka, która zachwyciła mnie
ciekawymi kreacjami bohaterów, akcją oraz samym pomysłem. Serdecznie polecam ją wszystkim, a przede wszystkim tym, którzy jako dzieci choć przez moment marzyli o
posadzie międzynarodowego szpiega.
Katia, 13 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz