"Artur
eastward in arms purposed
his war
to wage on the wild marches."
/Artur, uzbrojon, na wschód iść umyślił,
wieść wojnę pośród dzikich pograniczy./
Król Artur kojarzy nam się z początkiem Anglii, opowieściami
o Rycerzach Okrągłego Stołu, ideałami średniowiecznych wojowników, którzy nad
życie cenili swój honor, odwagę i ukochane. Nie jesteśmy jednak tak bardzo
przywiązani do tych legend, jak sami Brytyjczycy, dla których są to historie
tak ważne, jak dla nas legenda o trzech braciach: Rusu, Czechu i Lechu. Wiążą z
nimi początki Anglii. Niewiele jest opowieści o jej dziejach przed
historycznymi źródłami. John Ronald Reul Tolkien wspominał o tym
uzasadniając napisanie Silmarilionu. Uważał, że Anglia pozbawiona jest
mitów i sam chciał taką mitologię stworzyć. Nic dziwnego że fascynował się
chociaż tymi jedynymi zachowanymi opowieściami o Królu Arturze, które pchnęły
go do stworzenia poematu pt. Upadek Króla Artura.
Książka, którą przeczytałam nie jest jedynie poematem, który
sam w sobie jest krótki, ale co mi się bardzo spodobało - wydany w oryginale z tłumaczeniem.
Nie jest łatwo przekładać lirykę, dlatego tym większe gratulacje dla tłumaczek,
które zrobiły to z dużą dokładnością, z zachowaniem rytmu i znaczenia. Upadek
Króla Artura opowiada o ostatnich znanych z opowieści dziejach Króla
Artura, który wyrusza na wyprawę zostawiając żonę Ginewrę pod opieką swojego
brata Mordreda. Król Artur dowiedziawszy się o jego zdradzie musi wrócić do
ojczyzny i stawić czoła jego wojskom. Nie będę zdradzała szczegółów, przejdę
natomiast do dalszej części książki, której autorem jest Christopher Tolkien.
C. Tolkien tłumaczy pochodzenie opowieści o Królu
Arturze i wymienia książki, którymi inspirował się jego ojciec pisząc poemat.
Porównuje różne opowieści o Rycerzach Okrągłego Stołu, tłumacząc co zmienił lub
uciął jego ojciec. Wszystko to po to, by w dalszej części wyjaśnić związek
między Upadkiem Króla Artura a Silmarlilionem. Co wspólnego mają
ze sobą, przeczytacie w książce.
Styl J.R.R Tolkiena nie podlega dla mnie ocenie. Jak zawsze wybija się
on ponad inne znane nam powieści. Używane przez niego słowa komponują się w
opisy dając nam pełny obraz sytuacji nawet w trudnym w formie poemacie. Ale
książka ta nie jest łatwą lekturą, w większości nie ma ona bowiem wiele
wspólnego z epickimi przygodami bohaterów, których znamy z innych dzieł J.R.R.
Tolkiena. Jest to jednak obowiązkowa lektura dla wszystkich jego fanów.
Osobiście książka zrobiła dla mnie duże wrażenie już w
momencie, kiedy ją zobaczyłam. Serce bije mi mocniej, gdy widzę znane i kochane
przeze mnie nazwisko. Mam nadzieję, że wiele osób widząc to skusi się do
przeczytania dzieł J.R.R. Tolkiena, a zaraz po tym sięgnie po trochę
trudniejszy do przyjęcia Upadek Króla Artura.
Yrch, 16 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz