Nadeszły święta Bożego Narodzenia. Chociaż Hanna, Emily,
Aria i Spencer spędzają je osobno, to dla każdej z nich były to święta pełne
wrażeń. Kłamczuchy są przekonane, że ich problemy w końcu się skończyły wraz z ze śmiercią
Mony, ich prześladowczyni z poprzednich tomów. Ale A. wciąż jest i nie
próżnuje... Jest cieniem w oknie, szeptem niesionym przez wiatr, przejmującym
uczuciem, że ktoś czai się w ciemności, szyderczym śmiechem...
Hanna próbuje się otrząsnąć po tym, jak mało nie zginęła pod
kołami samochodu, w czym bynajmniej nie pomaga jej tata, który przyjeżdża do
domu wraz z jego nową rodziną. Przybrana siostra wyraźnie za nią nie przepada,
a na domiar złego jej chłopak Lucas wyjeżdża na Jukatan razem ze swoją dawną
przyjaciółką, o którą Hanna jest bardzo zazdrosna...
Mama Emily wrabia ją w pracę jako święty Mikołaj w centrum
handlowym, by wkradła się w łaski bandy
niegrzecznych elfów, czwórki dziewczyn, które psują wszystkim święta...
Arii w ciągu kilku dni udaje się zrobić chyba najwięcej –
jedzie z ojcem i bratem na narty, ale już następnego dnia wraca, bo nie może
znieść widoku nowej narzeczonej taty – Meredith. Później spotyka swojego
dawnego chłopaka z Islandii i jedzie z nim do Vegas, gdzie będzie się duuużo
działo...
Spencer z kolei konkuruje ze swoją siostrą o względy pewnego bardzo przystojnego tenisisty, który skrywa pewien sekret... Okazuje się, że dwie nieznoszące się siostry potrafią bardzo dobrze podnieść hmm... ciśnienie każdego chłopaka...
Sekrety to dodatek do serii, który można czytać niezależnie
od tego, przy którym tomie jesteś, bo wszystkie wątki, do których nawiązuje
autorka są dokładnie wyjaśnione i można się w nich spokojnie połapać. Różni się
tylko formą, ponieważ książka podzielona jest na cztery części, a każda z nich
opowiada o sekretach innej dziewczyny, a części nie łączą się ze sobą. Jedynym
spójnikiem tych czterech części jest A., które podsumowuje każdą część
zjadliwym komentarzem. Według mnie zdecydowanie najciekawszym wątkiem była
historia Spencer, ponieważ była najzabawniejsza no i z happy endem. A dlaczego
spodobała mi się tak bardzo, to już musicie sami przeczytać.
Książka ogólnie prezentuje się całkiem nieźle, no i jak
każda książka Sary Shepard trzyma w napięciu do ostatniej strony. Być może
rozumiałabym ją lepiej, gdybym wcześniej przeczytała cztery wcześniejsze tomy,
po których chronologicznie znajdują się Sekrety, ale i bez tego bardzo mi się
podobała i bardzo ją polecam wszystkim fanom serii Pretty Little Liars i nie tylko.
Madame Noire, 13 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz