Pierwsze opowiadanie "Żegnaj, laleczko"
napisane zostało przez Andrzeja W. Sawickiego z zawodu chemika, miłośnika
historii nauki, wojskowości oraz pisarstwa. Już od pierwszych kartek uderza nas
w tej historii fenomenalny pomysł autora, a mianowicie to, iż w narracji
pierwszoosobowej o wszystkich wydarzeniach opowiada... pistolet. Marzy on o
wielkiej chwale wojennej w służbie Polakom, ale niestety trafia do prowadzącej
ciche i spokojne życie Żydówki. Opowieść ta ma wiele plusów. Jest bardzo
ciekawa, trzyma w napięciu, a dodatkowo pełno w niej czarnego humoru, który ja
osobiście wprost ubóstwiam w literaturze. Na pochwałę zasługuje również
zakończenie, które jest wzruszające i bardzo zaskakujące.
Drugie opowiadanie "Słowo żołnierza"
napisane przez Joannę Maciejewską - miłośniczkę sushi, tańca orientalnego oraz
wszelkiego rodzaju gier, przenosi nas na inną planetę, do prowadzących ze sobą
wojnę, dwóch wysoko rozwiniętych cywilizacji. Historia ta trzyma w napięciu.
Autorka miała świetne pomysły na nowe rodzaje broni, np. specjalnie hodowane
wirusy czy mięsożerne rośliny. W opowieści nie zabrakło również makabrycznych
opisów, które pozwoliły na lepsze wyobrażenie sobie tej wojny.
Kolejne z opowiadań "Evviva l'arte!"
napisane ostało przez Marcina Pągowskiego zafascynowanego fantastyką w każdej
postaci. Autor sięgnął w nim po dość znany i często wykorzystywany motyw
światów alternatywnych. W jednym z takich światów Polska jest ogromną potęgą.
Kilkaset lat temu królewicz Zygmunt Kazimierz nie umarł w dzieciństwie,
zachowano ciągłość dynastii, nie doszło do rozbiorów, a w efekcie
Rzeczpospolita to najpotężniejsze państwo na Ziemi. Świetny pomysł zasługujący
na pochwałę. Dodatkowo historia pełna jest niespodziewanych i nieoczekiwanych
zwrotów akcji, które ubarwiają całość.
Czwarta opowieść "47. Oddział Zwiadu
Imperialnego" napisał Marcin A. Guzek magister historii, fantasta oraz
zapalony RPG-owiec. Jego opowiadanie było według mnie najlepsze i najciekawsze
w całej książce. Zabawne i przepełnione humorem, obfitowało w świetne dialogi
oraz co najważniejsze akcja była naprawdę "wciągająca", nie dało się
od tej historii oderwać, co jest naprawdę ogromnym plusem.
Piąta historia "Drzewo" została
napisana przez Grzegorza Piórkowskiego "nagminnego pesymistę i
malkontenta", co dość dobrze w tej opowieści widać. Jest ona skomplikowana
i trochę niezrozumiała, ale w gruncie rzeczy całkiem ciekawa. Stawia przed
czytelnikiem wiele pytań i zmusza do rozmyślań.
Kolejne opowiadanie "Powrót do
domu" napisał Martin Ann - pisarz od kołyski marzący o podróży w kosmos.
Historia zaczyna się się w momencie zakończenia drugiej wojny światowej.
Wydawać by się mogło, że wszyscy poza Niemcami bardzo się z tego cieszą. Jest
jednak inaczej. Przemyślenia głównej bohaterki pozwalają spojrzeć na tę
sytuację z trochę innej perspektywy.
Siódma opowieść o długim tytule
"Nadzienie połknięte w całości, czyli cała prawda o operacji
"Mincemeat" " napisana została przez Łukasza Sawczaka członka
Ligi Piszących Dżentelmenów. Opowiada o działalności nekromanty w służbie
Wielkiej Brytanii. Opowiadanie porusza problem pewnych granic, zastanawia nad
tym, czy aby na pewno cel uświęca środki. Mimo to, tę historię niezbyt dobrze się
czytało. Była bardzo skomplikowana i zagmatwana, a w dodatku trochę nudnawa.
Kolejną opowieść
"Domknięcie" napisał Filip Laskowski, który chociaż jest miłośnikiem
historii polskiego renesansu, osadził akcję opowiadania w innych realiach - w
niedalekiej przyszłości. Jego dzieło jest bardzo przejmujące i poruszające, i
naprawdę warto przeczytać tę historię.
Dziewiąte opowiadanie
"Potworzyca" zostało napisane przez Annę Dominiczak miłośniczkę
książek, uwielbiającą snuć niepokojące historie, a ta opowieść jest właśnie
taka. Główna bohaterka, na co dzień prostytutka na usługach najeźdźców, nocami
zamienia się w "seledynową olbrzymkę" bez miłosierdzia zabijającą
swoich wrogów. Taki pomysł na podwójne życie bohaterki był fenomenalny i
ciekawy. Dodatkowo "Potworzycę" przyjemnie się czyta oraz z niecierpliwością
czeka na dalszy rozwój akcji.
Ostatnią opowieść
"Listy z cienia" napisał Tomasz Zawada pasjonat literatury i
fantastyki. Jest to opowiadanie science fiction, ale napisane w taki sposób, że
momentami przypomina kryminał.
"I żywy stad nie
wyjdzie nikt" to naprawdę świetna książka. Każde z opowiadań w niej
zawartych napisane zostało z pomysłem, było ciekawe, a dodatkowo większość
naprawdę "wciągała". Nie zabrakło w tym dziele humoru, ale także
momentów wzruszających i skłaniających do przemyśleń, których było zdecydowanie
więcej. Zachęcam do przeczytania "I żywy stąd nie wyjdzie nikt", bo
w tej książce każdy znajdzie coś dla siebie. Są to opowiadania na wysokim
poziomie. Naprawdę, warto po nie sięgnąć!
Cavallo, 14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Fabryka Słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz