Ewa Przewięźlikowska opisuje w
książce swoje zmagania z chorobą, jaką jest rak. Nowotwór złośliwy jamy
brzusznej męczy panią Ewę już trzynaście lat. Mogłoby się wydawać, że nie da
się tak żyć. Ciągłe badania, kontrole lekarskie, wizyty w szpitalach, długie
oczekiwania w kolejkach, operacje, zabiegi… A jednak. Przykład opisany w
książce pokazuje, że wszystko jest możliwe. Nawet szczęśliwe życie
podczas ciężkiej choroby. Wystarczy wierzyć.
Na stronach lektury zostało opisane
dzień po dniu, tydzień po tygodniu leczenie pani Ewy. Wszystkie wzloty i
upadki, chwile załamania i momenty, gdy odzyskiwała wiarę, aby z jeszcze
większym zapałem walczyć o życie. Wizyty u lekarzy, którzy nie dawali jej
szans. I modlitwy, dzięki którym nadal ma siły.
Muszę przyznać, że pani Ewa
Przewięźlikowska, mimo że z wykształcenia jest magistrem chemii, ma szczególny dar do pisania. Jej tekst czyta
się jak opowieść. Nie jeden raz w oku stanie łza współczucia, nie raz będziemy mocno
trzymać kciuki, aby opisana operacja czy zabieg przebiegły pomyślnie. Podczas
lektury po prostu jest się z główną bohaterką. Przez ponad 200 stron towarzyszy
nam tak skryta nadzieja, że wszystko się uda, że nowotwór zniknie.
W przypadku pani Ewy, choroba trwa
już trzynaście lat. Jednak nie w każdym wypadku jest tak samo. Niektórzy
umierają już po roku od wykrycia raka. Inni mają więcej szczęścia i choroba
ustępuje. Jednak zawsze trzeba mieć wiarę, że wszystko się ułoży i życie będzie
takie jak przed chorobą. Nadzieja umiera ostatnia, a w XXI wieku rak staje się
coraz bardziej powszechną chorobą i dotyczy także wielu młodych ludzi. Pani Ewa
daje tę nadzieję, pomaga uwierzyć.
Po przeczytaniu książki wyrażenie
„wiara czyni cuda” nabiera nowego znaczenia. J
Polecam.
Ananaska, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa WAM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz