tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

czwartek, 11 września 2014

„Mroczne umysły” - Alexandra Bracken - recenzja

Mroczne umysły - Alexandra Bracken
„Mroczne umysły” Alexandry Bracken to pierwsza część cyklu o tym samym tytule. Stanowi też zacną rozrywkę z gatunku science-fiction. Odnajdą się w niej zwłaszcza fani
X-menów.


W bliskiej przyszłości Stany Zjednoczone nawiedził kataklizm – dzieci zapadają na dziwną chorobę i umierają. Te, które zdołają przetrwać, uzyskują zdumiewające zdolności, przez co zostają uznane za niebezpieczne i zesłane do obozów „rehabilitacyjnych”. Należy do nich Ruby, dziewczyna, która potrafi przeglądać i usuwać wspomnienia. Dzieci w obozie dzieli się na pięć kategorii, posortowane według zagrożenia, jakie stwarzają. Każdej z nich nadano kolor: Zielony, Niebieski, Żółty, Pomarańczowy lub Czerwony. Ruby powinna być Pomarańczowa, jednak udało jej się sprawić, by wpisano ją do Zielonych. Teraz musi uważać, by nie zostać odkrytą – inaczej czeka ją śmierć.

Po opisie można spodziewać się, że akcja książki będzie miała miejsce głównie we wspomnianym obozie. Nic bardziej mylnego. Pobyt tam zajmuje zaledwie dziesiątą część fabuły. Nie chcę spoilerować, co będzie dalej. Powiem tylko, że choć z jednej strony poczułam pewną ulgę, że nie będzie to kolejna powieść „więzienna”, to z drugiej nieco się zdziwiłam, że tak ważny dla rozwoju głównej bohaterki okres został potraktowany tak pobieżnie.

Narracja jest pierwszoosobowa. Na ogół w takim wypadku główny bohater wzbudza mniejszą lub większą sympatię już od samego początku – jednak nie tym razem. Polubiłam Ruby dopiero gdzieś w połowie książki, kiedy przestała się nad sobą użalać, a wreszcie zaczęła działać. Na szczęście oprócz niej pojawiają się bohaterowie drugoplanowi – Liam, Pulpet czy Zu – którzy stanowią już znacznie sympatyczniejszą gromadkę. Styl autorki jest dość prosty, czyta się szybko i lekko. Niekiedy przynudza, ale wynagradzają to momenty, które dobrze trzymają w napięciu.

Dużym minusem jest bardzo stopniowe wprowadzanie w świat przedstawiony. Przez całą książkę – wcale nie na początku – poznajemy zdolności właściwe tylko dla czterech pierwszych kolorów; tajemniczy Czerwony pada, ale nie dowiadujemy się nawet, co oznacza. Choroba, sprawca wszystkiego, też nie jest zbytnio opisana, choć to akurat może stanowić specjalny zabieg autorki i możliwe, że więcej informacji o niej pojawi się w kolejnych częściach.

Mimo to książkę polecam jako powieść ciekawą, choć nieco ponurą. Nadaje się szczególnie, jeśli ktoś poszukuje krajobrazu postapokaliptycznego.


Rachel, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Otwarte.

1 komentarz:

  1. Od dłuższego czasu mam ją na swoim czytniku, chyba pora się za nią w koncu zabrać ;)

    OdpowiedzUsuń