tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

środa, 17 września 2014

"Morderstwo wron" - Anne Bishop - recenzja

Meg Corbyn zdobywa zaufanie terra indigena. Jest człowiekiem, więc zmiennokształtni powinni traktować ją jak zwierzynę, ale dzięki swoim zdolnościom wieszczenia staje się dla nich kruchą istotą, którą muszą chronić. Życie Meg jako cassandra sangue nie jest łatwe, tym bardziej, że Kontroler, który przetrzymywał Meg i wykorzystywał jej moc, pragnie odzyskać swoją zdobycz.
Tymczasem na ulicach pojawiają się nowe narkotyki, przez które coraz częściej dochodzi do starć ludzi z Innymi. Ludzie buntują się przeciwko władzy Innych, Meg ma nowe wizje, Inni są atakowani i zastraszani, wieszczenia dotyczą zagłady. Simon Wilcza Straż i nieliczni ludzie, którzy żyją wśród Innych, muszą powstrzymać bunt ludzi, zanim Inni wymierzą sprawiedliwość sami.

Okładka książki Morderstwo wronSkłamałabym, gdybym powiedziała, że nie czekałam na drugą część Pisane szkarłatem. Pierwszy tom Innych zachwycił mnie do granic możliwości i przeniósł do zupełnie innego, niesamowitego, niebezpiecznego świata, który dzieliłam z Simonem, Meg i Innymi przez 560 stron. Przeczytanie kontynuacji było obowiązkiem. Kiedy tylko udało mi się dorwać Morderstwo wron, od razu poczułam się jak w domu. Byłam pewna, że ta część pobije poprzedniczkę, no ale troszkę się przeliczyłam.
W czym problem? Zapewne moje uwagi dotyczące Morderstwa wron okażą się troszkę błahe, ale nie zmienią niestety faktu, że druga część w mojej ocenie wypadła słabiej. W kontynuacji najbardziej ucierpiał punkt kulminacyjny i wątek miłosny. W recenzji poprzedniego tomu rozpisywałam się o ostatnich 65-u stronach, które nie pozwoliły mi oderwać się od książki. Do tej pory, kiedy wspominam końcówkę Pisane szkarłatem, czuję te wszystkie emocje i potrafię wyobrazić sobie pościgi, walki, paskudną śnieżycę i wiele, wiele więcej. Byłam ciekawa, co też Anne Bishop pokaże w tej części, ale im mniej stron dzieliło mnie od końca Morderstwa wron, tym szybciej opadał mój entuzjazm, bo – kurczę – autorka nie popisała się tutaj punktem kulminacyjnym. Miałam wrażenie, że napisała go na „odczep się”, a przecież tak świetnie wyszło jej to w pierwszej części! Owszem, pojawiła się akcja, wszystko nabrało sensu, wątki się połączyły, ale oprócz tego nie było żadnego szału ani emocji. W pierwszej części - ojej, to było coś, ale tutaj… Zawiodłam się.

Drugim i ostatnim największym minusem Morderstwa wron jest stojący w miejscu wątek miłosny. Takie zwlekanie w pewnym momencie zaczęło działać mi na nerwy. Wiem, że autorka ma na celu wywołać w czytelniku pragnienie poznawania dalszych części, wystawia jego cierpliwość na próbę i tak dalej, ale to zaczęło być trochę męczące. Anne Bishop naprawdę potrafi pisać magicznie i świetnie to wykorzystuje nawet w najbanalniejszych zdaniach, więc czemu nie może skorzystać z tej magii i poruszyć nią wątek miłosny?

Tę recenzję zaczęłam od minusów i pewnie odnieśliście wrażenie, że w mojej ocenie Morderstwo wron jest lekturą raczej marną, lecz jesteście w błędzie. Hej, przecież to Inni Anne Bishop! Tutaj nie ma miejsca na nudę i narzekanie! W drugiej części spotykamy się z tymi samymi bohaterami. Jest ich naprawdę wielu. Pani Bishop przygotowała dla nas szeroką gamę najróżniejszych, interesujących charakterów i każdy czytelnik znajdzie wśród nich swojego ulubieńca. Uwierzcie, pokochałam każdego z nich! Lubię, kiedy książka jest przepełniona ciekawymi, realnymi, prawdziwymi, kolorowymi postaciami i pod tym względem autorka spisała się na medal. Tutaj Simon pozostał Simonem, w Meg zaszły pewne zmiany, ponieważ stała się odważniejsza i pewniejsza siebie, Henry dalej jest tym samym, spokojnym, przyjaznym niedźwiadkiem, a Tess wciąż budzi we mnie grozę, a jednocześnie zainteresowanie jej wymierającym gatunkiem.

Pani Bishop ma też niesamowity dar do tworzenia cudownych opisów sytuacji. Są przepełnione emocjami i pod żadnym pozorem nie można narzekać na ich brak. Dzieje się tak za pewne dzięki prostemu językowi. Wszechwiedzący narrator pozwala nam śledzić nie tylko głównych bohaterów, ale i wrogów Innych. A sam pomysł na drugą część? Moim zdaniem świetny. Anne Bishop bardzo dobrze połączyła wydarzenia z poprzedniego tomu z tymi, które miały miejsce w kontynuacji. No i oczywiście humor! Jego nie zabrakło na kartach.

Kontynuacja, jak zresztą widać, w mojej ocenie wypadła słabiej od poprzedniczki, ale nie jest zła – co to, to nie! Inni to seria warta uwagi, która wciąga i nie pozwala oderwać się aż do ostatniej strony. Jak wiadomo, w każdej serii są te słabsze i mocniejsze tomy. W tym wypadku Morderstwo wron jest tym słabszym, ale wciąż świetnym, interesującym, wciągającym i jedynym w swoim rodzaju. Dla fanów Pisane szkarłatem  przeczytanie drugiej części jest obowiązkowe! A ci, którzy jeszcze nie sięgnęli po pierwszy (i drugi) tom Innych powinni to jak najszybciej nadrobić.



Layla, 17 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Initium

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz