Sięgając po książkę liczyłam na
niewymagającą powieść obyczajową z elementami kryminalnymi, jakimś romansem w
tle. Tytuł? Zachęca, opisuje silną, władczą kobietę, niezależną od mężczyzn,
może impulsywną, czy działającą spontanicznie. Z nastawieniem na właśnie taką
lekturę wzięłam się za czytanie książki. Nieco jednak się przeliczyłam.Książka rozpoczyna się od naszpikowanego
przekleństwami prologu, gdzie kapral Janeczko będąc na patrolu nad Bugiem z
kolegą ze Straży Granicznej spostrzegają krokodyla. Okej, ciekawie, czytamy
dalej. W rozdziale pierwszym poznajemy Mikołaja i jego przyjaciela, Janusza –
właściciela restauracji starającej się o gwiazdkę Michelina. W tym momencie ja
się już zgubiłam, bo co ma wspólnego krokodyl na granicy z jakąś restauracją? Aż
do samego końca powieści, akcja co chwilę niespodziewanie zmienia swoje
miejsce, bez wyraźnej przyczyny. Naprawdę idzie się pogubić o co w tym
wszystkim chodzi. Kolejne, co nie przypadło mi do
gustu, to fakt, że autorka już na samym początku wprowadza niezliczoną ilość
postaci tak, że po prostu nie nadążyłam z zapamiętywaniem kto jest kim, co
niesamowicie utrudnia dalszą lekturę. W tym momencie chyba trzeba by było
wypisać wszystkie nazwiska i kim te osoby są i… zacząć wkuwać!
Wydaje
mi się, że ta powieść jest przeznaczona dla typowego czytelnika. Pisząc
„typowego” mam na myśli osobę, która w wolnych chwilach nie czyta
encyklopedii dla zabicia czasu. Autorka
„Kobiety z impetem” nieco minęła się z celem. Co chwilę napotykamy słowa, z
którymi taki „typowy” czytelnik nie miał styczności. M.in. pomeraniany,
fumigacja, gawedź. Myślę, że do takiego słownictwa przydałoby się krótkie
wytłumaczenie o co chodzi.
Jedynym,
co naprawdę mi się spodobało podczas czytania, są nadzwyczajne sformułowania,
jakich używa pani Mariola Zaczyńska i specyficzne poczucie humoru. „Masz urodę dorodnej małpy,
pasujesz do menażerii”, „rybia miłość”, „wściekły jazgot (…) rozhisteryzowanych
małych piesków”, „finansowa mizeria” – to tylko niektóre z wielu, wielu takich
przykładów.
Podsumowując, osobiście nie
przeczytałabym tej książki ponownie (nawet ze względu na „rybią miłość” ;) ).
Pozostawię to innym czytelnikom, może Wam się spodoba i dostrzeżecie to, co mnie być może umknęło. Czekam na Wasze opinie.
Ananaska, 16 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz