tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

wtorek, 28 października 2014

"Kobieta z impetem" - Mariola Zaczyńska - recenzja

Okładka książki Kobieta z Impetem
Sięgając po książkę liczyłam na niewymagającą powieść obyczajową z elementami kryminalnymi, jakimś romansem w tle. Tytuł? Zachęca, opisuje silną, władczą kobietę, niezależną od mężczyzn, może impulsywną, czy działającą spontanicznie. Z nastawieniem na właśnie taką lekturę wzięłam się za czytanie książki. Nieco jednak się przeliczyłam.Książka rozpoczyna się od naszpikowanego przekleństwami prologu, gdzie kapral Janeczko będąc na patrolu nad Bugiem z kolegą ze Straży Granicznej spostrzegają krokodyla. Okej, ciekawie, czytamy dalej. W rozdziale pierwszym poznajemy Mikołaja i jego przyjaciela, Janusza – właściciela restauracji starającej się o gwiazdkę Michelina. W tym momencie ja się już zgubiłam, bo co ma wspólnego krokodyl na granicy z jakąś restauracją? Aż do samego końca powieści, akcja co chwilę niespodziewanie zmienia swoje miejsce, bez wyraźnej przyczyny. Naprawdę idzie się pogubić o co w tym wszystkim chodzi. Kolejne, co nie przypadło mi do gustu, to fakt, że autorka już na samym początku wprowadza niezliczoną ilość postaci tak, że po prostu nie nadążyłam z zapamiętywaniem kto jest kim, co niesamowicie utrudnia dalszą lekturę. W tym momencie chyba trzeba by było wypisać wszystkie nazwiska i kim te osoby są i… zacząć wkuwać!


Wydaje mi się, że ta powieść jest przeznaczona dla typowego czytelnika. Pisząc „typowego” mam na myśli osobę, która w wolnych chwilach nie czyta encyklopedii  dla zabicia czasu. Autorka „Kobiety z impetem” nieco minęła się z celem. Co chwilę napotykamy słowa, z którymi taki „typowy” czytelnik nie miał styczności. M.in. pomeraniany, fumigacja, gawedź. Myślę, że do takiego słownictwa przydałoby się krótkie wytłumaczenie o co chodzi.

Jedynym, co naprawdę mi się spodobało podczas czytania, są nadzwyczajne sformułowania, jakich używa pani Mariola Zaczyńska i specyficzne poczucie humoru. „Masz urodę dorodnej małpy, pasujesz do menażerii”, „rybia miłość”, „wściekły jazgot (…) rozhisteryzowanych małych piesków”, „finansowa mizeria” – to tylko niektóre z wielu, wielu takich przykładów.

Podsumowując, osobiście nie przeczytałabym tej książki ponownie (nawet ze względu na „rybią miłość” ;) ). Pozostawię to innym czytelnikom, może Wam się spodoba i dostrzeżecie to, co mnie być może umknęło. Czekam na Wasze opinie.

Ananaska, 16 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz