tytuł


Recenzje młodzieżowe - bo młodzież też lubi czytać!

czwartek, 16 października 2014

„Szkolne przygody Mikołajka” – recenzja

Szkolne przygody MikołajkaCo dzieje się, gdy Mikołajek dostanie złą ocenę w szkole? Niestety, kolejna słabo napisana klasówka skutkuje gniewem ojca. Tata zapowiedział mu, że jeżeli znów zaliczy sprawdzian gorzej niż pupilek Pani - Ananiasz,  to ma szlaban na piłkę. Chłopiec próbuje wielu różnych sposobów na ucieczkę od problemów – udaje chorobę, prosi Ananiasza o korepetycje, pomaga mu umówić się z Eudoksją, koleżanką Jadwini, podrabia usprawiedliwienie za nieodrobione zadanie, przychodzi do klasowego kujona na wspólną naukę, wreszcie odpisuje od niego na klasówce. Czy koniec końców Mikołajkowi uda się mieć taką samą ocenę jak Ananiasz? Przeczytajcie sami! Jest jeszcze wiele innych historii w tej książce, ale to jest tak naprawdę wiodącym tematem całego zbioru opowiadań.

Sięgnęłam po tę pozycję z wielką ciekawością, ponieważ od zawsze byłam wielką fanką przygód najpopularniejszego chłopca świata – Mikołajka. Niestety, tym razem dość mocno się zawiodłam. Książka pisana przez innego autora zupełnie nie ma tego klimatu. Podstawową wadą, która od razu rzuciła mi się w oczy, to zmiana narratora. Cechą charakterystyczną tych klasycznych „Mikołajków” była narracja pierwszoosobowa, czyli świat przedstawiony oczami chłopca. Niestety, autorzy postanowili to zmienić i tym razem książka napisana jest w narracji trzecioosobowej, co bardzo mi się nie podoba. Drugą wadą są zdarzające się błędy merytoryczne – na przykład w oryginalnej wersji to Kleofas, najgorszy uczeń jako jedyny posiadał w domu telewizor. W tym „Mikołajku” już w pierwszym rozdziale możemy przeczytać, że to Joachim będzie miał karę na telewizor, który ma jako jedyny z chłopców. Mnie osobiście podobało się tylko kilka opowiadań – tylko te nowe. Większość z nich bowiem to adaptacje starych, dobrych opowiadań z klasycznych „Mikołajków”. Szkoda, bo te były niezbyt udane, a nowe całkiem dobre, więc autorzy powinni bardziej się postarać i napisać więcej świeżych, zamiast odgrzebywać i na siłę „poprawiać” te kochane stare. Moja recenzja nie jest, niestety, zbyt pozytywna, a szkoda, bo miałam nadzieję na przyjemną lekturę i powspominanie dobrych chwil z tym uroczym chłopczykiem. Tak więc tym, którzy chcą przeczytać tę książkę z takich samych pobudek jak ja, niespecjalnie polecam, bo mogą się zawieść. Natomiast do czytania dzieciom na dobranoc jest idealne, więc w takim wypadku serdecznie zachęcam. Zresztą kto wie? Może komuś spodoba się bardziej niż mnie? Piszcie!


3sorrow, 14 lat

Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz