„Zajrzyj do mrocznego świata, w
którym tkane są losy ludzi".
Adelice ma szczególny talent. Potrafi tkać materię czasu i przestrzeni.
Wiedzieli o tym jej rodzice, którzy usiłowali ochronić ją przed nieumyślnym
zdradzeniem swoich zdolności. Każda nastolatka, u której wykryto dar
kształtowania rzeczywistości, trafia bowiem w ręce Gildii Dwunastu, czyli
tajemniczej, bezwzględnej, niemal totalitarnej organizacji, która rządzi
światem – Arrasem. To Gildia decyduje o tym, co mieszkańcy Arrasu jedzą, gdzie
mieszkają, kiedy powinni umrzeć. Ich włókna pozostają w rękach Kądzielniczek –
pięknych, ale często zawistnych dziewcząt.
Egzamin sprawdzający umiejętności tkackie szesnastoletnia Adelice zdaje
znakomicie. Dziewczyna zostaje porwana, jej ojciec zabity, a losy matki i
siostry owiane są tajemnicą. Zaplątana w sieć kłamstw i zakazanych miłości,
musi odkryć tragiczną prawdę o swojej mocy.
"Gdy cały znany jej świat wisi na
włosku, tylko ona może zadecydować, czy go ocalić, czy unicestwić.’’
Pierwszą rzeczą, która
zainteresowała mnie w tej książce była okładka. Złocista, błyszcząca wydawała
się być zapowiedzią czegoś niesamowitego. Rzuciłam okiem na opis, i już
wiedziałam, że to coś dla mnie.
I rzeczywiście, niesamowicie się wciągnęłam. Postacie zostały świetnie wykreowane. Każda z nich jest inna, czymś się wyróżnia. Moje odczucia wobec nich zmieniały się przez niemal całą książkę. Jost, którego znielubiłam gdy tylko się pojawił, pod koniec opowieści był jedną z moich ulubionych postaci. Jednak moją faworytką przez cały czas jest Adelice. Wygadana, nieposłuszna, nie potrafi utrzymać języka za zębami, co często wpędza ją w kłopoty. Nie da się jej nie lubić, choć czasem denerwowało mnie to, że nie może przestać wpadać w tarapaty.
Arras jest światem fantastycznym, utkanym z cienkich nici. Spodobało mi się to, że jego istnienie zostało wyjaśnione nauką, a nie magią, jak to często bywa w tego typu książkach.
Dużym minusem jest z kolei początek. Autorka niczego nie wyjaśnia, tylko wrzuca czytelnika na głęboką wodę. Sporo czasu zajęło mi zanim się zorientowałam o co chodzi.
Jednak więcej wad nie dostrzegłam. Książkę polecam każdemu kto szuka jakiejś wciągającej lektury na zimowe dni :)
I rzeczywiście, niesamowicie się wciągnęłam. Postacie zostały świetnie wykreowane. Każda z nich jest inna, czymś się wyróżnia. Moje odczucia wobec nich zmieniały się przez niemal całą książkę. Jost, którego znielubiłam gdy tylko się pojawił, pod koniec opowieści był jedną z moich ulubionych postaci. Jednak moją faworytką przez cały czas jest Adelice. Wygadana, nieposłuszna, nie potrafi utrzymać języka za zębami, co często wpędza ją w kłopoty. Nie da się jej nie lubić, choć czasem denerwowało mnie to, że nie może przestać wpadać w tarapaty.
Arras jest światem fantastycznym, utkanym z cienkich nici. Spodobało mi się to, że jego istnienie zostało wyjaśnione nauką, a nie magią, jak to często bywa w tego typu książkach.
Dużym minusem jest z kolei początek. Autorka niczego nie wyjaśnia, tylko wrzuca czytelnika na głęboką wodę. Sporo czasu zajęło mi zanim się zorientowałam o co chodzi.
Jednak więcej wad nie dostrzegłam. Książkę polecam każdemu kto szuka jakiejś wciągającej lektury na zimowe dni :)
Olehandra, 14 lat
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego.
Chyba się skusze na tą książkę ;)
OdpowiedzUsuń