Opowiem Wam pewną historię…
Była sobie pewna kraina, którą spotkało nieszczęście. Nawiedziła ją epidemia. Była straszliwa.
Pochłonęła wiele ofiar. Wszakże były
dzieci, które przeżyły zarazę. Pozostawiła ona jednak straszliwe znamiona na
ich ciałach. A to tęczówki o różnych barwach, wyblakłe rzęsy, srebrne włosy
zamiast czarnych, czy blizny zamiast oczu. Ach, czekajcie… To nie jest zwykła
historia. A wydarzyła się w krainie zwanej Kenettrą w XIV wieku.
Adeline Amouteru jest dziewczyną, która przeżyła epidemię,
ale pozostawiła ona na niej straszliwe piętno. Piękne czarne włosy zmieniły
się w srebrne, jej rzęsy wyblakły a na miejscu lewego oka… Cóż, zamiast gałki jest blizna. Nazywana jest malfetto – odmieńcem. Wykpiwana, znienawidzona przez ojca, niegodna
by stać się czyjąś żoną. Półsierota – matka zmarła w wyniku epidemii. Ma młodszą
siostrzyczkę Violettę, która również przeżyła epidemię, ale Violetta nie ma żadnych
znamion. Jest piękna. Idealna. Czyli jest taką dziewczyną, którą Adelina już
nie ma szansy być.
Ojciec nienawidzi starszej córki. Gdy decyduje się ją
sprzedać, Adelina podejmuje decyzję o ucieczce. A to uruchamia łańcuch zdarzeń,
którego nie da się już powstrzymać.
Adelina odkrywa, że nosi w sobie Mroczne Piętno – tajemniczą
moc, która pozwala jej manipulować iluzjami. Spotyka Bractwo Sztyletu i poznaje
jego tajemniczego przywódcę – Enza. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowym
miejscu. W jej życiu pojawia się również Teren Santoro, który zaczyna ją szantażować. Odnajduje w sobie Mrok, którego
wcześniej nie znała.
Nienawiść, agresja, śmierć – czy właśnie to jest pisane
Adelinie?
A może to ona sama wyznaczyła sobie właśnie takie ścieżki?
Czy przeznaczenie pozwoli jej poczuć czym jest przyjaźń,
życzliwość, a nawet miłość?
Ta książka jest… Dziwna? Nie mam lepszego słowa. Wszystko
bardzo mi się w niej podobało, poza główną bohaterką. Pierwszy raz czytam
powieść o antybohaterze. Nie polubiłam Adeline. Wydała mi się zła do szpiku
kości. I taka chyba rzeczywiście jest.
Nie polubiłam również Terena. W ogóle bohaterowie nie przypadli mi do
gustu. Poza Enzem. A odnośnie niego, to zakończenie książki również było
dziwne. Nieprzewidywalne. Kompletnie nie spodziewałam się takiego zwrotu akcji.
Nie wyrobiłam jeszcze konkretnej opinii o tej pracy Marie
Lu. Ale na pewno sięgnę po następne części ,,Malfetto’’. Muszę dowiedzieć się,
co stanie się dalej. Może kiedyś polubię Adelinę…?
Jeśli chodzi o to, czy poleciłabym tę książkę czy nie, to
odpowiedź brzmi: tak. To intrygująca pozycja, powiew świeżości na rynku. Dawno nie czytałam takiej powieści, gdzie nie ma perfekcyjnego i
dobrego herosa, a zły i mroczny antybohater. Dlatego polecam tę książkę. Zwłaszcza
dla fanów serii ,,Legenda’’ autorstwa właśnie Marie Lu.
Katia, 14 lat
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz